Jest piekny!
Srebrny tygrys whiskasowy na grzbiecie i ogonku, a brzuszek, łapki i odwrócone "V"na pysiu - białe.
Miły, czyściutki, gadający koteczek
A było to tak:
Pewna moja znajoma( nie mylić z panią doktor ) dokarmiająca koty w swoim bloku i na osiedlu, zauważyła, że od kilku dni w jej piwnicy do grona stałych rezydentów dołączył nowy kot.
Łaskawy, przychodził do rąk na "kici-kici".
Niestety, inne kocury nie tolerowały go i spuszczały lanie przy kazdej okazji.
Kotek nie rezygnował, nadal przychodził niesmiało do miski, mruczał, ocierał o nogi, etc.
Pani Ania ( znajoma) zdecydowała, że weźmie go do domu. Ma juz jedną kotkę ale jest ona paskudnego charkteru: nie toleruje innych zwierząt, na ręcę nie da się wziąć, drapie i gryzie z nienacka, itp, itd.
Mysłała, że może teraz kicia się jakoś oswoi.
Wczoraj rano zawiozłysmy kocurka do kastracji. Do "Azorka".
Po godzinie odwizołam p. Anie do domu wraz z kotem a pół godziny później dostaje rozpaczliwy telefon, że jej kicia-rezydentka , na widok swojej pani trzymającej obcego kota na rękach, rzuciła sie na nią i pogryzła w ręce i nogi
Została zamknięta na balkonie ale nie dała do siebie podejść na 2 metry: warczała jak dziki zwierz i z pewnością zaatakowałaby znowu przy próbie dotknięcia. Pani Ania, we łzach stwierdziła, że przyjdzie jej zanieść nowego kota z powrotem do piwnicy
Po rozmowie, wymogłam obietnicę, że przechowa kota w zamkniętym pomieszczeniu przez noc a jesli nie będzie poprawy to ja dzisiaj po niego przyjadę, zabiore i poszukam domu.
No i musiałam zabrać...
Kota nazwałam Gucio. Pasuje do niego
Jest najbardziej gadatliwym stworzeniem jakie widziałam.
Po przyjeździe , kot zawędrował natychmiast do łazienki. Tam , zignorowawszy przygotowane posłanie, ułożył sie z wdziękiem w kuwecie.
Zauważyłam, że nie lubi surowego mięsa Drobiowa wątróbka powedrowała do kaszy przygotowanej dla dziczków. Serca drobiowe również. Pieknie zajada serek homogenizowany i chrupie sucha karmę.
Martwi mnie tylko gdzie on będzie sikał, bo chyba nie tam gdzie leży
Moje koty nie są specjalnie zainteresowane nowym łazienkowym aresztantem, tylko przy uchylonych drzwiach było troche syczenia i obwachiwania. I na tym sie skończyło.
A ja mam kolejne zadanie do wykonania: znaleźc mu dom.
Ale jestem dobrej mysli: kot jest ciężko przystojny więc nie powinno byc problemu. Licze również na pomoc forumowiczów.
Jutro będa zdjęcia