Kotka niebieska, prawie rosyjska. Pierwsza noc w nowym domu

Wiem, że mam kawarantannę po panleukopenii.
Wiem, że mam 11 kotów w domu, w tym trzy zaflukane.
Wiem, że mój TŻ jest na granicy.
Mam w łazience kotkę. Niebieską, wygląda jak rosyjska, ale ma złote oczy i kilka białych włosków na klacie. Ma ok. roku (czyste, zdrowe zęby), przepuklinkę - być może po sterylce. Miała pchły i trochę brudne uszy. Ma grubą, "zimową" sierść, jest dość pękata - dobrze karmiona albo zarobaczona, jeszcze nie wiem.
Jest do bólu miziasta. Kiedy się ją czochra po łepku aż ślini się z rozkoszy. Staje słupka, żeby czochrać. Jest naręczno-nakolankowa i gadatliwa. Wije ósemki wokół nóg.
Znalazłam ją na śmietniku, przy ruderach i bardzo ruchliwej ulicy. Łaziła za mną jak piesek. Gdybym poszła dalej, do tramwaju - ona chyba poszłaby za mną. Próbowałam jej uciec, ale skapitulowałam przy chodniku.
Może jest czyjaś, nie wiem. Raczej nie, bo ma grube futro i pchły, więc raczej nie mieszka w domu, przynajmniej od jakiegoś czasu. W poniedziałek zerknę czy są jakieś ogłoszenia, czy ktoś jej szuka. Może ja jakieś ogłoszenie powieszę.
Kotka szuka domu, stałego lub tymczasu. Najchętniej oddałabym ją jutro/pojutrze, bo TŻ wyjechał i pojutrze wraca.
Będą zdjęcia i szczegóły tej historii, trochę surrealistycznej zresztą. Bo ja na ten śmietnik poszłam po zupełnie inną kotkę.
Wiem, że mam 11 kotów w domu, w tym trzy zaflukane.
Wiem, że mój TŻ jest na granicy.
Mam w łazience kotkę. Niebieską, wygląda jak rosyjska, ale ma złote oczy i kilka białych włosków na klacie. Ma ok. roku (czyste, zdrowe zęby), przepuklinkę - być może po sterylce. Miała pchły i trochę brudne uszy. Ma grubą, "zimową" sierść, jest dość pękata - dobrze karmiona albo zarobaczona, jeszcze nie wiem.
Jest do bólu miziasta. Kiedy się ją czochra po łepku aż ślini się z rozkoszy. Staje słupka, żeby czochrać. Jest naręczno-nakolankowa i gadatliwa. Wije ósemki wokół nóg.
Znalazłam ją na śmietniku, przy ruderach i bardzo ruchliwej ulicy. Łaziła za mną jak piesek. Gdybym poszła dalej, do tramwaju - ona chyba poszłaby za mną. Próbowałam jej uciec, ale skapitulowałam przy chodniku.
Może jest czyjaś, nie wiem. Raczej nie, bo ma grube futro i pchły, więc raczej nie mieszka w domu, przynajmniej od jakiegoś czasu. W poniedziałek zerknę czy są jakieś ogłoszenia, czy ktoś jej szuka. Może ja jakieś ogłoszenie powieszę.
Kotka szuka domu, stałego lub tymczasu. Najchętniej oddałabym ją jutro/pojutrze, bo TŻ wyjechał i pojutrze wraca.
Będą zdjęcia i szczegóły tej historii, trochę surrealistycznej zresztą. Bo ja na ten śmietnik poszłam po zupełnie inną kotkę.