Strona 1 z 1

Problem z Tigra

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 11:01
przez Ann_pl
Szukam pomocy u ludzi kochajacych koty :oops: Wraz z Gosia i Madziasz zabralysmy kotke z maluszkami z podziemnego parkingu. Cala rodzina ma koci katar. Mieszkaja u mojej mamy, ktora sie nimi zajmuje. Maluszki sa juz po leczeniu antybiotykami i teraz tylko maja kuracje od kociego okulisty. Trzeba im 2 razy dziennie zakraplac kropelki i podawac lekarstwo na brzuszki, bo ich karmiaca mama jest w tej chwili na zastrzykach. Ale bardzo dobrze rokuja i mysle, ze nie bedzie z nimi problemu. Z kotka jest gorzej. Trzeba jej codziennie podawac antybiotyk, az do czwartku przynajmiej. Ale to jeszcze nie problem. Ona rozniez ma zalecona kuracje od okulisty i trzeba jej zakraplac kropelki, rowniez 2 razy dziennie. Moja mama nie moze zblizac sie do Tigry. Koteczka pogryzla ja juz wiele razy, caly czas warczy i fuka. Mnie Tigra akceptuje i jak do tej pory ja daje jej kropelki i jezdze z nia do weta. I tu jest problem. Ja tez mam swojego kota, ktorego pewnie juz i tak zarazilam, ale nie boje sie o nia bo jest szczepiona. Sek w tym, ze mam wlasny dom i tam Aishe, ktora juz pewnie o mnie nie pamieta. Byloby ok, ale moj TZ tez juz sie wyprowadzil :cry: Nie daje sobie juz rady. Moje zycie sie powolutku rozpada, tylko dlatego, ze przygarnelam kociaki z ulicy i nie mam czasu dla moich bliskich. Codziennie jezdze z Tarchomina do pobliskiego Ozarowa i stamtad do weta. Prosze o pomoc, kogos, kto nie balby sie kontaktu z poldzika koteczka. Czy moglby ktos pomoc mi w opiece na Tigra?

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 11:16
przez kinus
Nie poradze Tobie, ale współczuje. U mnie kolejność była troszkę inna....najpierw mąz sobie znalazł inną drogę. Teraz przynajmniej ktos na mnie czeka.

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 11:19
przez ElaKW
Również Ci współczuję :( .
Z racji odległości nie mogę Ci pomóc, ale wierzę, że Kociarze z Warszawy i okolic nie zostawią Ciebie z tym problemem. Bądź dobrej mysli!

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 11:43
przez set
Jak rozumiem Twoja mama mieszka w Ożarowie? To trochę daleko :cry:
Najlepiej by było, gdyby Twoja mama sama radziła sobie z kotką. W jaki sposób kotka Ciebie zaakceptowała?
Jak nie mogę sobie poradzić z kotem, łapię go, wkładam we wnękę, nakrywam ręcznikiem i robię co trzeba. Oczywiście kot tego nie lubi, ale co zrobić. Można tak założyć ręcznik, ze widac tylko oczy, a drapiące łapki i gryzaca mordka są unieruchomione. Ale to jest trudne dla jednej osoby no i kot po tym trudniej się bedzie oswajał.
Inny pomysł, to może poczekać z leczeniem aż kotka bardziej się oswoi?

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 11:59
przez Ann_pl
Trudno mi to wytlumaczyc, bo dla mnie tez jest to nie zrozumiale :roll: Tigra akceptuje wszystkich z wyjatkiem mojej mamy. W tej chwili mama sie juz jej boi. Probowala na sile brac Tigre do trasporterka i konczylo sie to tragicznie dla mamy i ogromnym stresem dla kotki. Moim zdaniem dlatego Tigra jej nie akceptuje, bo mama kiedys zabrala jej cale legowisko, miejsce gdzie karmila dzieci. Zaraz po tym zdarzeniu chowala maluszki :?
Nie ma zadnego problemu zeby zlapac ja i podac jej krople. Ona tak smiesznie kladzie lepek na dloni, zmyka oczka i czeka grzecznie. Dostaje 3 rodzaje kropli w odstepie co 10 minut, wiec ja trzymam ja okolo 20 minut i lezy spokojnie na mojej dloni. Ja poprostu nie moge jedzic tam rano i wieczorem, a takie zabiegi trzeba robic 2 razy dziennie Tigrze.
Chce Wam tylko napisac, ze od granic Warszawy do Ozarowa jest tylko 7 km, wiec nie jest to tak daleko. Czy moge liczyc na pomoc?

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 12:49
przez Beata
Bardzo Ci wspolczuje, ale nie jestem w stanie pomoc.
Czy mamie nie moglby pomoc jakis sasiad/ sasiadka? Lokalny wet?
Trzymaj sie cieplo

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 12:58
przez Ann_pl
Na sasiadow nie ma co liczyc :( Mielismy kiedys psa, bardzo lagodnego dobermana i wiecznie byly walki z kazdym, bo dzieci garnely sie do niego, a dorosli sie go bali. Wiec sasiedzi sa nastawieni mocno anty zwierzakowo.
Jesli chodzi o weta, to wczoraj mial miejsce bardzo przykry incydent. Wetka uparla sie, zeby Tigre zwazyc, a ona korzystajac z okazji poprostu uciekla i schowala sie pod szafa. Biedny przerazony kociak :roll: Co na to lekarz? Wkurzona wetka chciala ja wykurzyc spod szafy szczatka do zamiatania, bo nie miala juz czasu :evil: Ech....

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 14:45
przez Majorka
Szkoda że jej nie spytałaś, czy odlatuje :evil: