Strona 1 z 2

Kot gaduła?

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 13:28
przez drotka
muszę się z Wami podzielić pewną wątpliwością dotyczącą zachowania mojego kicia - Dyzio ma 7 miesięcy (nie był jeszcze kastrowany).
Nasz niezwykle urodziwy młodzieniec strrrasznie miauczy 8O.
Miauczy przed pójściem do kuwety i po wyjściu z niej - właściwie wtedy się 'wydziera' :evil:, czasami okropnie miauczy po jedzeniu :?
Chodzi po mieszkaniu i miauczy, raz ciszej raz głośniej...
byliśmy u weterynarza, który stwierdził że nic mu nie jest ale ja cały czas odnoszę wrażenie, że jego coś boli...

Może trzeba jakieś szczegółowe badania zrobić?

A może on rzeczywiście taki 'gadatliwy'??? :roll:
Może jestem przewrażliwiona???

dorota

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 13:34
przez Anja
Chyba jestes :wink: . Mam nadzieje, ze kociowi nic nie dolega :lol: .
Moje gadaja w kuwecie, podczas i po, a czasem i przed.
Z wielu roznych i bez powodu (poza kuweta): wyja, jecza, wrzeszcza, marudza, mrucza, krzycza, zadaja, nawoluja, ciesza sie itp.
Za to kiedy je cos bolalo zawsze zachowywaly sie niepokojaco cicho i to byl pierwszy objaw ze cos jest nie tak.

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 13:39
przez Padme
Moja ma najwięcej do gadania, kiedy skądś wracamy. Opowiada wtedy cały przebieg dnia. Czasem ochrzani nas za nieposprzątaną kuwetę, regularnie bluzga na ptaszki i prawie zawsze wtedy, kiedy jest po innej stronie drzwi niż my.

Re: Kot gaduła?

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 14:00
przez M.
A moze Twoj niezwykle urodziwy młodzieniec po prostu dojrzewa :D i te miaukliwe spiewy sa tego objawem :lol:

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 15:13
przez drotka
właśnie rozmawiałam z TeZetem - w kuwecie pojawila sie qpka z krwia :( - niestety nie wiadomo czy to Dyzia czy Kizi, bo w 'tym' czasie nikogo w domu nie bylo...
??? cos mi mowi, ze to raczej Dyzio ma jakies problemy...

moze on ma robulce jakies wstretne???

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 15:14
przez Dorcia
Wituś miał to samo, ale z czasem mu przeszło. Trwało to ok dwóch miesięcy. Życzę cierpliwości.

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 15:16
przez Kiara
Nie chce podwazac kompetencji waszego veta, ale moze udajcie sie do innego? Moze wtedy cos sie zdiagnozuje? Pogadajcie z wetem, kiedy my mielismy podobny problem, w kocisiu rozpracowaly sie hormony :? i chociaz jeszcze nie znaczyl, to po zabiegu miauczec przestal... Oby i u Was nie bylo nic gorszego niz to ;) Pozdrawiam

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 15:27
przez drotka
może rzeczywiście powinnam udać się do innego veta :?: Choc nasza Pani Doktor jest podobno bardzo dobrym vetem polecanym rowniez przez forumowiczow...

moze najpierw pojde sama, porozmawiam, dopytam...

muszę iść! nie daje mi to spokoju :evil:

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 15:30
przez Kiara
Ostatnio nasz vet patrzy na nas z przymruzeniem oka ;) , bo chodzimy do niego z najmniejszym nawet problemem :oops: ale lepiej isc niz potem doprowadzic do czegos powazniejszego :?

Dopytaj, co moze byc tego powodem. Mysle, ze mlodemu naprawde pomogloby odjajczenie...

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 18:25
przez Oberhexe
Drotko, ja u weta mam opinię z lekka histeryzujacej pańci i pracuję na nią uczciwie: wolę dziesięć razy zapytać i poleciec z byle błahostką, niż zaniedbac czegoś poważnego. I wcale się tego nie wstydzę :D
Co do gadania: faktycznie młodzian może dojrzewać. Hacker przed kastracją charakterystycznie "bao-baował", teraz też drze japke, zwłaszcza, jak mu wyjdziemy na jakiś czas.
Ale jeśli podejrzewasz kupke z krwią to do weta myk. Życze jednak, by z kociambrem nie działo się nic poważniejszego niż dojrzewanie :D

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 18:35
przez drotka
Oberhexe pisze:Drotko, ja u weta mam opinię z lekka histeryzujacej pańci i pracuję na nią uczciwie: wolę dziesięć razy zapytać i poleciec z byle błahostką, niż zaniedbac czegoś poważnego. I wcale się tego nie wstydzę :D


to witam w klubie :D
mnie się zdarza jeszcze zawracać Pani Doktor głowę telefonicznie :oops:,
ale to wynika też z braku doświadczenia - to moje pierwsze kociaki i każde 'niecodzienne' zachowanie budzi mój niepokój :?
jeśli to "reranie' i 'bulgotanie' :twisted: Dyzia to po prostu dojrzewanie - to super 8O !!! ale chce być pewna, że to nie jest nic innego i że niczego nie zaniedbałam :wink:

Zaraz biegnę do domu trochę koty pougniatać 8O i pobawić się z nimi w berka :lol:

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 20:42
przez vitez
Moja tez sporo gada ale to juz taka rasa :) ... wprawdzie milutka ale potrafi ochrzanic, opowiedziec, a najczesciej miauczy domagajac sie pieszczot. O ile nie spi lub sie nie bawi to wydaje zawsze jeden z dwoch dzwiekow: miauczenie/mruczenie (oczywiscie wole to drugie wiec rozpieszczam ja :) ).

Ale... gdybym zobaczyl w kuwecie kupke z krwia to natychmiast bym zadzwonil do pani weterynarz i blagal o zbadanie.

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 20:48
przez Estraven
drotka pisze:w kuwecie pojawila sie qpka z krwia

Kwestia jaka dokładnie była ta kupka – czy z krwią w kale, czy drobinami krwi znajdującymi się na wierzchu, głównie w końcówce kaktusa. Pierwszy przypadek byłby bardzo poważny (ale jest też mało prawdopodobny, tak poważną chorobę raczej byście zauważyli). Drugi – o ile tylko incydentalny, wówczas zapewne niegroźny. Gorzej, gdyby sytuacja się powtarzała.

PostNapisane: Pon maja 26, 2003 21:15
przez Gata
Dokładnie... Moim - zwłaszcza gdy były małe - zdarzało się to przy zmianie diety. Krewka na wierzchu kompozycji. Zatwardzonko - jak u ludzi... :D

PostNapisane: Wto maja 27, 2003 12:59
przez drotka
Estraven pisze: Kwestia jaka dokładnie była ta kupka – czy z krwią w kale, czy drobinami krwi znajdującymi się na wierzchu, głównie w końcówce kaktusa.


Na szczęście była to ta 'druga' opcja :lol: . Dyzio był wczoraj pod moją wnikliwą obserwacją - co zresztą baaaardzo mu się spodobało :smiech3: - "100% uwagi skupionej na mnie - tak właśnie lubię" :twisted: .

Wszystkie późniejsze wizyty w kuwecie odbyły się bez problemów (choć nie obyło się bez przeraźliwego wrzasku) więc mam nadzieję, że był to tylko incydent.

Ale dziękuję za informacje 8) .

Dorota