Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob paź 06, 2018 15:24 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

To niech taka osoba mówi, że jej wszystko jedno jaki byleby był taki a taki. Moje wszystkie ogłoszenia zawierają imię kota, wiek, informacje o szczepieniach i testach i ew kastracji. O posiadaniu książeczki oraz czy umie korzystać z drapaka i kuwety. Zawierają też podstawowe info jaki kot jest. Jeśli mnie stać na to by poświęcić czas na zamieszczenie noweli to wstyd jest dzwonić i nie wiedzieć o jakiego kota komuś chodzi. A późniejsze pytania typu: kiedy urodzony, jak ze szczepieniami, kuwete innymi kotami świadczą tylko o tym, że NIE zadano sobie trudu przeczytać ogłoszenie. Warunki adopcji też są podane ( więc skąd zdziwienie jak nie pasi?) jak i stosunek do innych kotów. Więc mogę rozmawiać o sprawach których nie ma w ogłoszeniu. A nie zgadywać o jakiego kota chodzi. Często sam adwersarz nawet nie wie bo on nie ma czasu na czytanie. To częste stwierdzenie. Każdy winien poświęcić czas przed telefonem na zapoznanie się z treścią wypocin. Takie telefony są nagminnie i często w godzinach zw mało kulturalnymi. Taki tel też odbiore ale nie będę się bawić w ciuciu babkę i milionerów.
Jeśli jednak ktoś dzwoni i prosi o podpowiedź jaki kot im pasuje to mogę każdego wymieniać do skutku. Inaczej mi czasu szkoda na przerabianie tematu dokładnie omowionego. Nasz czas też trzeba szanować. To że zajmujemy się kotami nikogo nie upoważnia do ignorancji.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob paź 06, 2018 16:10 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Bestol
wygląda na to, ze jesteś wyjątkiem
jesli wiesz coś o klonch siebie, to podeslij, mam 8 sztuk wiecznych tymczasów

a w temacie
czasami zastanawiam się czy odbierać czy może jednak nie :roll:
ludzie nie dość, ze nie czytają, to dodatkowo są przekonani, że łaskę robią biorąc kota
a ja mam wobec nich obowiązki
prawa pytania o to, jak/kiedy i czy w ogóle zabezpieczą dom - nie powinnam pod żadnym pozorem zadawać, bo się obrażą i odechce im się kota ode mnie

aktualnie nie mam siły i cierpliwości na takie rozmowy
mam dosyć ludzkiej głupoty a przede wszystkim bezczelności
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Sob paź 06, 2018 17:45 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Ogłoszenie z OLX, o którym mówiłam, było ze znanej fundacji. Absolutnie nie było tam żadnych innych danych, poza zdjęciem kotka i informacją, że jest do adopcji (mówię o ogłoszeniu, które okazało się być nieaktualne). W przypadku kotka, którego zaadoptowałam, Pani z DT nic nie umiała mi na jego temat powiedzieć (ale był to kociak około chyba 2 mscy - jak Pani powiedziała - i tak zapisali w akcie adopcyjnym - około 2 msc). W czasie mojej wizyty w "sklepiku DT" Pani raczej polecała mi innego kotka (przyniosła, jak pisałam wcześniej trzy). O moim tylko mówiła, że strachliwy jest i niezsocjalizowany. To przecież normalne moim zdaniem - malutki był, a tamte kotki większe. U mnie wbrew radom Pani zareagowało serducho i zaadaptowałam Bila. I uwierzcie mi - jest niesamowicie pewny siebie, przytulasty i zadziorny, choć troszkę trwało zanim taki się stał. W tym miejscu trochę upada twierdzenie, że to DT wie, jakiego kota komu oddać pod opiekę. W moim przypadku stało się zupełnie inaczej - Pani z DT raczej nie namawiała mnie na adopcję tego kocurka, radząc przygarnięcie innego, którego mi pokazała. Ale ja się zaparłam i ten "niepolecany" kocurek właśnie jest moim najwspanialszym przyjacielem na świecie. Zatem Pani nie miała racji...
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Sob paź 06, 2018 18:55 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

DT może być każdy, z dużym doświadczeniem lub zerowym. DT to nie jest instytucja ze statutem. To prywatne osoby, które mają koty do adopcji, czasem osoby współpracujące z fundacjami. Nawet na Miau są niewątpliwie DT, których standardy bardzo się różnią. Ktoś, kto dużo w kota "wkłada", ma zwykle wyższe wymagania w stosunku do stałych domów. To logiczne. I zwykle z powodu dużych wymagań dłużej szuka domów, lepiej zna swoje tymczasowe koty, oddaje koty po pełnej obsłudze weterynaryjnej...
Wyciągasz wnioski o DT na podstawie jednej adopcji? Domy stałe tak samo można ocenić po jednym przykładzie?
W dodatku chodziło o strachliwego kociaka, którego charakter raczej trudno określić.

Arcana

 
Posty: 5668
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 15 >>

Post » Sob paź 06, 2018 20:30 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Gdybym na podstawie jednego DS miała oceniać resztę ludzi to na miau już byłby wątek, że albo usypiam koty albo ktoś je bierze. Bo moja wiara jest zerowa a przeżycia tylko rowy kopią pod nogami.
Rozmawiam dalej ale mam wyczulony stan umysłu. Nie przekreślam nikogo. Nawet nie uprzejmego. Ale wszystko ma granice. Kiedyś tłumaczyłam, słuchałam, przekonywałam... Teraz jak wyczuwam niechęć kapiaca to odpuszczam. Szkoda mojego i moich kotów czasu.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob paź 06, 2018 21:03 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Arcana, nie oceniam negatywnie DT. Pani z DT z którego brałam kotka była bardzo miła. Tak jak powiedziała mi u mnie w domu, jak przywiozła kotka, że bała się, że kotek zareaguje gorzej (zareagował, bo potem nie mogłam go znaleźć :)).

Ja całkowicie rozumiem Was - jako DT - w sensie Waszych obaw przed oddaniem kotka do DS, który może okazać się złym domem. Po prostu zastanawiam się, jak bym sama była przez Was odebrana. Bo szczerze, zadzwoniłam w odpowiedzi na ogłoszenie tylko pytając, czy jest aktualne. Nie jestem w RL zbyt rozgadana, pewniej czuję się przed klawiaturą, za ochroną monitora. Po prostu zastanawiam się, czy bym przeszła wymogi o jakich mówicie. Tzn. - jestem pewna, że przeszłabym - jak i to zrobiłam. Ale czy Wy byście zaufały mi, że te wymogi przejdę (mówię o szczepieniach, kastracji, ochronie przed upadkiem, żywieniem, itd.). Piszecie o intuicji. Tzn wiele osób tu o tym pisało w tym wątku. Co sprawia, że jednej osobie intuicyjnie wierzycie, a innej nie. Tego kompletnie nie rozumiem.
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Nie paź 07, 2018 5:58 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Wszystko zależy od rozmowy. Pierwszego kontaktu. I wizyty przed adopcyjnej.
Bywało, że człowiek chcący mojego kota nie przypadł mi do gustu. Suchy, oschly...ale było to coś gdy mówił o kotach. Dostał malunia.
Inna osoba po pierwszej wizycie zachowała się super nie grzecznie. Ale za kilka dni zadzwoniła, przeprosiła i trzeba było docenić odwagę. Kot po poprawieniu zabezpieczeń trafił do niej i ma się świetnie.
Osobiście nie lubię egzaltacji, chwalenia się jakim to się jest cudnym kocim rodzicem, ilu kotom się pomogło ( lampka się wtedy pali) i takie tam. Roszczeniowosc, chamstwo, ubliżanie, poczucie wyższości, zakłamanie...to można wychwycić w rozmowie dość szybko. Tacy odpadają. Co do pomagaczy, kocich mam... Skoro się pomga to dlaczego szukasz kota kolejnego? Sama pomagam i zawsze " coś " zostaje. Nie wydaję kotów do adopcji osobom prowadzacym dt. Dziwię się, że w ogóle ktoś ma taki pomysł. Kot ma mieć lepiej a nie tak samo tylko w innej chacie. Mimo dość rygorystycznego podejścia do warunków adopcji mam niechlubne :wink: wyjątki. Enterek pojechał do domu bez sprawdzenia go. I Maciejka. Oba mają się doskonale. Intuicja. Jednak co mogę to sprawdzam.
Nie ma reguły co wpłynie na decyzję.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie paź 07, 2018 14:06 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Teraz rozumiem :)

Mnie tam się pomysł z wizytami przed i po adopcyjnymi podoba. Pierwszą, jak już pisałam, wykorzystałam na chociażby zapytanie o roślinki, jakie miałam, pod kątem bezpieczeństwa dla kotka. Wizyty poadopcyjnej nigdy się nie doczekałam - mimo, że takowy zapis mam w akcie adopcyjnym. Myślę, że po prostu fundacja nie ma czasu na takie wizyty. Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy swój dom traktują jako twierdzę i wizyt DT w domu sobie nie życzą, ale to jest chyba najwspanialszy sposób na to, żeby dowiedzieć się jak najwięcej o bezpieczeństwie swojego zwierzaka.

Podobają mi się też warunki w akcie adopcyjnym - typu szczepienia, kastracja, zabezpieczenie okien i balkonów. W moim akcie adopcyjnym spełnienie tych warunków było jasno określone datami. Troszkę to się nie sprawdziło, bo kotek nie mógł być po raz pierwszy zaszczepiony w wyznaczonym czasie - był osłabiony i wet zadecydował o podawaniu preparatów na wzmocnienie przed szczepieniem, co trochę trwało i dopiero, gdy wet uznał, że kotka można już bezpiecznie zaszczepić - tak się stało. Datę osiatkowania balkonu miałam wyznaczoną na 15 października - kotka adoptowałam 10 września. Nie dałam rady w tym terminie osiatkować balkonu z powodów finansowych i nikt tego nawet nie sprawdził. Balkon osiatkowałam zaraz po zimie. Tego też nikt nie sprawdził. Ale gdyby nie taki zapis w akcie adopcyjnym - to pewnie bym o tym osiatkowaniu za szybko nie pomyślała - no chyba, że trafiłabym na forum Miau :)

To co mnie natomiast zaskoczyło i przeraziło w moim akcie adopcyjnym to zapis: "strony ustalają karę umowną za niedotrzymanie warunków umowy na kwotę 3 000,00 zł płatną w terminie 7 dni na pierwsze wezwanie Stowarzyszenia".

Nie spodobał mi się również fakt, iż kociak trafił do mnie bez żadnej, nawet najmniejszej rzeczy z domu adopcyjnego - zabawki, czy też kocyka - za co oczywiście zapłaciłabym. Czytałam, że taka pamiątka pozwala kociakom łatwiej przeżyć trudne chwile związane z nowym domem. Moim zdaniem DT powinny zadbać o przekazanie DS jakiegoś przedmiotu, z którym kotek wcześniej miał kontakt. Oczywiście DS powinno za ten przedmiot zapłacić.

I jeszcze o rozmowach telefonicznych. Właśnie podczas tych rozmów i szefowa Stowarzyszenia, a potem Pani z DT, do którego numer mi podała ta szefowa, wydały mi się bardzo oschłe i nieprzyjemne. Czułam się, jakbym była jakimś niechcianym intruzem, który dzwoni celem organizacji napadu na to Stowarzyszenie właśnie. Było to bardzo dla mnie nieprzyjemne. Przy pierwszym kontakcie oko w oko, gdy pojechałam do DT, początkowo Pani nadal była bardzo oschła. Całkowicie się zmieniła, gdy przyniosła kotki i zobaczyła moją na nie reakcję. Lody zostały przełamane. Pani okazała się bardzo miłą osobą. Zatem pierwsze - zwłaszcza telefoniczne wrażenie, często działa niekorzystnie dla obu stron - dzwoniących i zainteresowanych kotkiem również.

I jeszcze, co do wydawania kotków do domów z dziećmi. Sama dzieci nie mam, jestem osobą samotną. Jednak, gdy miałam lat 12 moi rodzice przygarnęli psiaka. Byłam przeszczęśliwa, do szkoły szłam na 8 rano a wstawałam przed 6.00 (jako 12-latka) wyprowadzać psiaka na długi spacer. Nikt mi tego nie nakazywał, sama byłam z tego powodu przeszczęśliwa. Takie poranne spacery realizowałam aż do 18 roku życia. Jako dziecko doskonale wiedziałam, że zwierzaki są jak ludzie - tak samo je boli, tak samo chorują, czasami się boją i tak samo się cieszą. Nikt mnie tego specjalnie uczyć nie musiał, mimo, że wcześniej zwierzaka nie mieliśmy. Dlatego fakt, że ktoś chce adoptować zwierzaka do domu, gdzie są dzieci nie zawsze musi być taki zły. To chyba po prostu wyświechtany stereotyp.

I tak na sam koniec. ASK@ piszesz: "Moje wszystkie ogłoszenia zawierają imię kota, wiek, informacje o szczepieniach i testach i ew kastracji". Jak pisałam wcześniej, w ogłoszeniu stowarzyszenia - tym nieaktualnym - było tylko zdjęcie kotka i dane fundacji. W przypadku kotka zaadoptowanego, w akcie adopcyjnym miejsce na jego imię było wykropkowane (mimo, że w akcie adopcyjnym jest zdjęcie Bila). Gdy zapytałam o imię, Pani z DT powiedziała po chwili wahania: Pani wpisze Czarnuszek. Tak też wpisałam. Pomyślałam sobie wtedy, że mój Bil chyba nigdy wcześniej nie miał imienia. Również miejsce na jego wiek było puste. W trakcie adopcji Pani z DT powiedziała - "Pani wpisze 2 miesiące, chociaż dokładnie nie wiadomo ile ma".
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Nie paź 07, 2018 15:09 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Wszystko zależy od ludzi. Odbioru i odczuć. Obie strony są zdenerwowanie. Czeka się na ten dom a jak zadzwoni to ręce się trzęsą. Z reguły wiem czy to ten. Czasem mam wątpliwości ale idę dalej jak rozmowa rokuje.
Ja znam swoje koty. Mogę o nich godzinami rozmawiać. Może dlatego ogłoszenia są dokładne. Kochamy je i troszczymy jak umiemy najlepiej. Więc chcemy by trafiły do jeszcze lepszych warunków. Ile zjadam nerwów i łez łykam to wie mąż, wetka i mimbla64. :wink: My jesteśmy tylko przystankiem. Uczymy wszystkiego z miłością i zaufaniem włącznie. Jak ktoś chce pogadać z naszą wetka też dajemy namiary. Jeśli mam kontakt po adopcji i wieści systematyczne to nie robimy po wizyt. Czas...czas...
Ja nie daję wyprawki. Nie stać mnie przy takim przerobie. Dostają kocyki te koty co są super wrażliwe. Choć czasem coś z dawnego domu może utrudnić aklimatyzacje.Mam dużo tymczasów i wystkie lubią to samo. Zabranie jednego oznacza smutek drugiego. Za to bardzo pilnujemy by karma i żwirek był taki jak u nas. To co kot lubi najbardziej to dom dostaje " wytyczne ". Wtedy je i załatwia się chętniej. Uprzedzam i o takich drobiazgach jak lubi czy nie lubi być głaskany. Czym można przekupić. Jakie ma nawyki. To ważne bo nowi wiedzą jak podchodzić. Jest zawsze cała długa lista.
Wiem że nie jestem jedyna w tym. Uczyłam się z miau.
Na wizyty przed kot nigdy nie jedzie. Stres mu nie potrzebny gdyby okazało się, że to nie to. Między udaną wizytą a adopcja jest czas na przygotowanie i omówienie spraw.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55372
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Nie paź 07, 2018 17:08 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ASK@, żałuję, że nie zaadoptowałam kotka od kogoś z Forum Miau. Mnie brakowało ze strony DT właśnie rad i nawet trochę parcia na to co powinnam zrobić. Ale na szczęście jest to forum :)

Co do opisywanych tu domków, w których nie otwiera się balkonów i okien. Nigdy w to nie uwierzę. Przecież niesamowity zaduch w takich domach musiałby być a i grzyb na ścianach, z powodu braku wietrzenia. Nikt by mnie nigdy nie przekonał, że absolutnie nie otwiera okiem lub balkonu. U mnie balkon w ciepłe dni - jeśli jestem w domu - otwarty jest non stoper, nawet nocą. Nawet i w zimowe dni otworzę. Nie wyobrażam sobie domu dla kotka bez zabezpieczonego balkonu lub okien. Nie wyobrażam sobie też domu dla kotka, który nigdy świeżego powietrza do środka nie wpuszcza - czyli "rzekomo" ani balkonu, ani okien nigdy nie otwiera. Kachat dawno temu napisała w tym wątku, że "Ja np. nigdy okien nie otwieram ani nie uchylam, ponieważ mamy regulowane wywietrzniki nad oknami i nie ma takiej potrzeby". Ja też mam takie wywietrzniki nad oknami i drzwiami balkonowymi i ???? Mimo tych wywietrzników ja mam potrzebę otworzyć sobie okno, a mój Bilu ma potrzebę w ciepłe dni na balkonie powylegiwać się. Mówię to jako DS. Absolutnie nie dziwie się DT, że nie mają zaufania do osób, które "nigdy balkonu ani okien nie otwierają".
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1805
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Nie paź 07, 2018 19:29 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ja zwykle wtedy odpowiadam, że w takim razie mojego kota dp meliny nie wydam
w sekundzie pan/pani zieje świętym oburzeniem
więc nie ma o czym dyskutować
co ciekawe - złapany na kłamstwie, wytkniętym, nikt nie miał -jak dotychczas- odwagi przyznać się
ot, taka ciekawostka
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Nie paź 07, 2018 20:19 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

U mnie adopcja pierwszego kota wyglądała zupełnie inaczej. Fundacja robiła dzień otwarty w galerii, Dymek (bo tak się nazywał) był na wystawie, ja zobaczyłam i wzięłam. Żadnej wizyty, wywiadu nie było. Dali mi Dymka pomimo, że ówcześnie moja wiedza była zerowa i niczego nie miałam. Na miejscu spisana od ręki umowa adopcyjna i idź kocie w świat (kocie po 3 miesiącach nagle odeszło).
Po Dymku i tej akcji przywiozłam pierda z hodowli. Ale.. i tak nie wytrzymałam i adoptowałam starą. DT maglował mnie i maglował. Przyjechali z Wawy żeby zobaczyć mieszkanie i potem drugi raz już ze starą. Nie powiedziano mi jednak, że Bąbel ma guzki o, których dowiedziałam się po kilku latach kiedy urosły. Fajni ludzie, ale jednak mam do nich żal o to. Kiedy sprawa wyszła na jaw oni myśleli, że to niegroźne torbiele i kotka w dniu wydania była zdrowa i tak wynikało z książeczki. Żadnego wpisu, że są jakieś torbiele nie było... Umowy adopcyjnej też nie było.
Także kij ma dwa końce.
Nie twierdzę tutaj, że wszystkie tymczasy takie są i chcą wypchnąć koty na siłę, szczególnie te chore mające nikłe szanse na adopcje. Ja po prostu źle trafiłam. Pierwszy odszedł, a druga powoli odchodzi (mam tylko nadzieję, że jest szczęśliwa) i to "sparzenie" mocno ograniczyło moje zaufanie, bo tak naprawdę czuję się oszukana i nawet mam do siebie żal o to, że nie zrobiłam jej profilaktycznego rtg zaraz po adopcji. Gdybym teraz brała kota z tymczasu zażądałabym aktualnych badań, bo te kilka lat niewiedzy w przypadku starej doprowadziło do tego, że nie ma dla niej ratunku.

Chikita

 
Posty: 6447
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Pon paź 08, 2018 9:04 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Chikita pisze:(...) Gdybym teraz brała kota z tymczasu zażądałabym aktualnych badań, bo te kilka lat niewiedzy w przypadku starej doprowadziło do tego, że nie ma dla niej ratunku.


Kilka lat? A nie uważasz,że te guzki w czasie takich kilku lat nie badania już u Ciebie ,mogłyby powstać?
ŻĄDANIE aktualnych badań z DT (szczególnie prywatnych) to niezły tupet!
Ja zwykle badam swoje tymczasy i idą ode mnie po pełnej obsludze weterynaryjnej (w tym zęby),ale nie zawsze każdy DT ma na to kasę (bo i skąd na to brać? szczególnie gdy nie jest się fundacją mającą 1%),zwykle robi się podstawy- odrobaczanie/odpchlanie,sterylizacje/kastracje,dobrze,jeśli szczepienia,leczenie świerzbu/kk. Na USG,morfologie itd. mało kogo stać. I tak podstawowa obróbka kotki w Wwie to min. 450zł.(jak nie jest mocno chora,każde dodatkowe leki/uodparniacze itp. to dodatkowe koszty) ,do tego dobre jedzenie (bo zwykle koty są zagłodzone,po długich tułaczkach,nie mogą jeść najtańszej karmy) i żwir. Kogo na to stać,zwłaszcza jak się ma kilka/kilkanaście tymczasów rocznie? Część kosztów pokryje gmina,ale środki gminne b.szybko się kończą i zwykle nie zdążę wyleczyć,zaszczepić,wysterylizować kotów,bo już budżet zerowy. I co? Nie mogę czekać do następnego,robię resztę /albo całość (zależy kiedy mam "szczęście" znaleźć kota) na własny koszt.
Uważam,że możesz mieć pretensję tylko do siebie,bo biorąc wiekową kotkę sama,na dzień dobry powinnaś jej zrobić pełen przegląd (morfologia+biochemia,USG) i wówczas torbiele/guzki mogłyby być wcześniej wykryte. Można też było zrobić biopsję ze zmian,jak już je odkryłaś.A nie czekać kilka lat...
Do tego zwykle ŻADEN DS zwykle przy/po adopcji nie zapyta czy może zwrócić DT jakiekolwiek koszty badań/tymczasowania. Jakby nie mając świadomości,że kot w czasie szukania domu (kilka m-cy/rok,dwa) jadł,sikał do żwiru,był badany. Samo dobre żarcie w tym czasie to kilkaset zł.
Mi parokrotnie ktoś zwrócił jedynie za szczepienie,dał stówę (raz jedyny w życiu dwie stówy za mleko,które samo dla miotu kosztowało z 500zł).Czasem (baaardzo rzadko) ktoś kupi karmę dla DT lub dla kota,który czeka na odbiór,ale jest już "zarezerwowany",bo DS się np.siatkuje. Poza tym każdy uważa,że kosztów NIE MA. Albo,że to moja fanaberia,że sobie tak zbieram i leczę i trzymam tyle kotków na raz :evil:
I nie zapomnę jak raz pani z DS zapytała przejęta,ile ma mi zwrócić,bo widziała,że kot po pełnej obsłudze dany jeszcze z lekami na wynos do DS. Powiedziałam ,że ile uważa, bo i tak cieszyłam się ,że już ma dobry DS i "pójdzie". Pani dobrotliwie otworzyła portmonetkę i wyciągneła... 20zł stęknąwszy,że akurat nie ma gotówki. Sam Oridermyl,który kot zabrał ze sobą kosztował 3xtyle :wink: Ręce mi opadły,o reszcie wydatków nie wspomniałam...

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon paź 08, 2018 9:46 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

bo DS traktują DT :mrgreen: jak idiotki, jak matki-teresy od kotów, no to wymagają, skoro te głupie dają swoja kasę 8) i jeszcze sie cieszą, że kota oddały
no wiem, że sa chlubne wyjątki i w ogóle, ale to raczej rzadkość jest

do mnie jak ludzie dzwonią o kota to najczęściej pytają najpierw, nie jaki charakter ma kot, nie co lubi, w ogóle to ludzi nie interesuje

interesuje ich przede wszystkim/ 90 procent dzwoniących/ co do niego konkretnie dokładam w wyprawce ( powinna byc porządna kuweta, drapak no i żwir, karma na początek, bo WSZYSCY tak dają) i czy WSZYSTKIE badania i szczepienia ma zrobione - bo to drogie jest i ten dzwoniący kasy niezamierza w kota wkładać, bo przecież on kota ratuje, on takim aniołem jest, wiec chce obrobionego kota -rzecz oczywista przecież
i czy jest CAŁKOWICIE Zdrowy - najlepiej, żeby gwarancje im dać, że kot zdrowy i jeszcze wekslem zabezpieczyć na wypadek gdyby jednak się rozchorował

wiec mówię, że nic nie ma do kota, żadnej wyprawki 8) a jednemu facetowi nawet powiedziałam, ze kocurka to trzeba wykastrować, bo on ma ok 7 miesięcy (i prawda to była) ale nie jest jeszcze wykastrowany (fałsz to był), ale byłam ciekawa co powie
i facet, który opowiadał wcześniej, że pracuje gdzieś w Korpo po 10 godzin dziennie, i właśnie mieszkanie kupił i wyposażył, tylko kota szuka - stwierdził,że ok no to żeby do niego zadzwonić po kastracji, bo on chce kota wykastrowanego - takiego nieobrobionego to nie chce przecież brać

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27175
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon paź 08, 2018 9:59 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze:(...)czy WSZYSTKIE badania i szczepienia ma zrobione - bo to drogie jest i ten dzwoniący kasy niezamierza w kota wkładać, bo przecież on kota ratuje, on takim aniołem jest, wiec chce obrobionego kota -rzecz oczywista przecież
i czy jest CAŁKOWICIE Zdrowy - najlepiej, żeby gwarancje im dać, że kot zdrowy i jeszcze wekslem zabezpieczyć na wypadek gdyby jednak się rozchorował
(...)


Ratowanie uratowanego jest najlepsze :ok:
I gwarancja,że kot się nie rozchoruje :ok:
Tu lubię odpowiedź,jaką stosuje ASK@ jako DT :mrgreen: Ona też w takim przypadku prosi o gwarancję na piśmie,że wszyscy domownicy z DS są zdrowi i się nigdy nie rozchorują,by się kotkiem miał kto dobrze zająć.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Bbeata, Blue i 513 gości