Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 30, 2016 11:33 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ElBrus87 pisze:

Miesiąc później znajduję ogłoszenie o adopcji z hodowli. Kotka po karierze hodowlanej. Hodowczyni cierpliwie odpowiada na pytania, traktuje jak normalnego człowieka w pełni władzy umysłowej, podpowiada, doradza, opowiada. Umawiamy się na terminy - pani nie odbiera, ale oddzwania, rozumie, że ludzie mają swoje życie, sama ma rodzinę i obowiązki nie-kocie. Generalnie wreszcie mam poczucie, że ktoś nie traktuje nas jak idiotów - gramy w jednej drużynie ludzi kochających zwierzęta. Czujemy się w tej sytuacji jak partnerzy, a nie jak upierdliwi petenci w skarbówce... Sytuacja zmierza do happy endu, właśnie składam drapak :) To będzie najszczęśliwsza kotka na świecie.

Swoje wsparcie dla fundacji i organizacji zawiesiłam bezterminowo. Zamiast przelewów na cele niewiadome, wolę dokupić karmę i akcesoria dla pani karmiącej osiedlowe dzikuski. Amen :)


Pani hodowczyni ma podejście klient nasz pan :wink:
pozbywa się kota, który w jej działalności już się przeterminował. Swoje na nim zarobiła, teraz kot przynosi straty, więc ma wypad. Gracie w jednej drużynie, bo uwalniacie ją od problemu :wink: .
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pt wrz 30, 2016 11:36 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

tangerine1 pisze:
ElBrus87 pisze:

Miesiąc później znajduję ogłoszenie o adopcji z hodowli. Kotka po karierze hodowlanej. Hodowczyni cierpliwie odpowiada na pytania, traktuje jak normalnego człowieka w pełni władzy umysłowej, podpowiada, doradza, opowiada. Umawiamy się na terminy - pani nie odbiera, ale oddzwania, rozumie, że ludzie mają swoje życie, sama ma rodzinę i obowiązki nie-kocie. Generalnie wreszcie mam poczucie, że ktoś nie traktuje nas jak idiotów - gramy w jednej drużynie ludzi kochających zwierzęta. Czujemy się w tej sytuacji jak partnerzy, a nie jak upierdliwi petenci w skarbówce... Sytuacja zmierza do happy endu, właśnie składam drapak :) To będzie najszczęśliwsza kotka na świecie.

Swoje wsparcie dla fundacji i organizacji zawiesiłam bezterminowo. Zamiast przelewów na cele niewiadome, wolę dokupić karmę i akcesoria dla pani karmiącej osiedlowe dzikuski. Amen :)


Pani hodowczyni ma podejście klient nasz pan :wink:
pozbywa się kota, który w jej działalności już się przeterminował. Swoje na nim zarobiła, teraz kot przynosi straty, więc ma wypad. Gracie w jednej drużynie, bo uwalniacie ją od problemu :wink: .


ooo taaaak! oceniaj mnieee... niech ja strumieniami leję sięęęę :D
oczywiście pani to najgorszy sort nienawidzący zwierząt, a ja to podgatunek, który kota ogoli i przetrzyma na balkonie całą zimę.

pani akurat ma dość wysokie wymagania dotyczące przyszłych opiekunów, tylko potrafi je jasno wyartykułować. no ale, Ty przecież wiesz lepiej.

ElBrus87

 
Posty: 22
Od: Pt sty 08, 2016 23:16

Post » Pt wrz 30, 2016 11:45 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ElBrus87 pisze:
tangerine1 pisze:
ElBrus87 pisze:

Miesiąc później znajduję ogłoszenie o adopcji z hodowli. Kotka po karierze hodowlanej. Hodowczyni cierpliwie odpowiada na pytania, traktuje jak normalnego człowieka w pełni władzy umysłowej, podpowiada, doradza, opowiada. Umawiamy się na terminy - pani nie odbiera, ale oddzwania, rozumie, że ludzie mają swoje życie, sama ma rodzinę i obowiązki nie-kocie. Generalnie wreszcie mam poczucie, że ktoś nie traktuje nas jak idiotów - gramy w jednej drużynie ludzi kochających zwierzęta. Czujemy się w tej sytuacji jak partnerzy, a nie jak upierdliwi petenci w skarbówce... Sytuacja zmierza do happy endu, właśnie składam drapak :) To będzie najszczęśliwsza kotka na świecie.

Swoje wsparcie dla fundacji i organizacji zawiesiłam bezterminowo. Zamiast przelewów na cele niewiadome, wolę dokupić karmę i akcesoria dla pani karmiącej osiedlowe dzikuski. Amen :)


Pani hodowczyni ma podejście klient nasz pan :wink:
pozbywa się kota, który w jej działalności już się przeterminował. Swoje na nim zarobiła, teraz kot przynosi straty, więc ma wypad. Gracie w jednej drużynie, bo uwalniacie ją od problemu :wink: .


ooo taaaak! oceniaj mnieee... niech ja strumieniami leję sięęęę :D
oczywiście pani to najgorszy sort nienawidzący zwierząt, a ja to podgatunek, który kota ogoli i przetrzyma na balkonie całą zimę.

pani akurat ma dość wysokie wymagania dotyczące przyszłych opiekunów, tylko potrafi je jasno wyartykułować. no ale, Ty przecież wiesz lepiej.

hmm w moim poście nie widzę oceny Twojej osoby :wink:
natomiast owszem panią hodowczynię oceniam negatywnie,
no sorry, nie uwierzę, że człowiek, który kocha swoje zwierzęta, trzyma je tylko do momentu kiedy przynoszą zysk. Przestają zarabiać muszą opuścić dom, który znają od zawsze i człowieka, którego zapewne kochały. Tak się nie robi i tyle.
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Pt wrz 30, 2016 11:46 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ElBrus87 pisze:ale wtedy postaw sprawę jasno - pani/pana nie polubiłam, kota nie dostaniecie.

naprawdę tak mam mówić do ludzi? 8)
Ja akurat nikogo nie zwodzę, ale kto wie jak to jest odbierane 8) Najpierw piszę w ogłoszeniu, że szukam domu dla kota, a potem zamiast podać adres odbioru kota, i do kota naszykować jakąś wyprawkę -to z jakimiś pytaniami wyjeżdżam, w domu ich chce odwiedzać. Ludzi to wkurza.

Jedna pani sie obraziła bo chciała do kota tylko kuwetę, a ja odmówiłam jej kuwety. Skromnie przecież chciała. Jak kota oddaję, no to przecież powinnam coś do niego dołożyć.
Często ludzie, w pierwszym pytaniu, pytają co jest do kota. Jaki drapak, jaka kuweta, ile karmy. Czasem o kota zapomną zapytać.

Tego psa, co ja adoptowałam, szczeniaka , to tez inni ludzie chcieli, ale do kojca na wieś. A to taki pies akurat co się do kojca nie nadaje.I oni pierwsi się zgłosili, więc w sumie tez ich ta pani zwiodła, bo z nimi najpierw rozmawiała, a potem szybciutko mnie psa dała. i
Ostatnio edytowano Pt wrz 30, 2016 11:54 przez Patmol, łącznie edytowano 1 raz

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 11:53 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze:
ElBrus87 pisze:ale wtedy postaw sprawę jasno - pani/pana nie polubiłam, kota nie dostaniecie.

naprawdę tak mam mówić do ludzi? 8)
Ja akurat nikogo nie zwodzę, ale kto wie jak to jest odbierane 8) Najpierw piszę w ogłoszeniu, że szukam domu dla kota, a potem zamiast podać adres odbioru kota, i do kota naszykował jakąć wyprawkę -to z jakimiś pytaniami wyjeżdżam, w domu ich chce odwiedzać. Ludzi to wkurza.


To w jaki sposób komunikowałaś odmowę? Nie pytam złośliwie, tylko (o ile zdarzyło Ci się odmówić komuś, kto nie przypadł Ci do gustu, ale wymogi formalne spełniał) z ciekawości. Ja wymogi spełniałam (tzn. te, które zawarte były w umowie adopcyjnej i w ogłoszeniu), ale wyszło jak wyszło. Byłam kota obejrzeć, opowiedziałam jak wyglądają warunki w nas - zaprosiłam na wizytację, ale na koniec było "odezwiemy się do pani". Wcześniej rozmowa telefoniczna wyglądała raczej jak ostrzał, ale przyjęłam to na klatę.

ElBrus87

 
Posty: 22
Od: Pt sty 08, 2016 23:16

Post » Pt wrz 30, 2016 11:55 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Co do wyprawki, to chciałam od dt legowisko albo kocyk, oczywiście zaproponowałam, że w zamian kupię jej nowe. Chciałam, żeby kot miał coś znajomi pachnącego na okres adaptacji w nowym miejscu.

ElBrus87

 
Posty: 22
Od: Pt sty 08, 2016 23:16

Post » Pt wrz 30, 2016 11:59 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Dla mnie ktoś sympatyczny, to taki kto sie grzecznie odzywa i odpowiada na pytania w sposób zrozumiały. Myśli nad tym co mówi. Niekoniecznie muszę go polubić, ale można sie z nim skomunikować. Normalnie traktuje to, że pytam o przyszłość kota, chcę zobaczyć gdzie będzie mieszkał czy chcę podpisania umowy.Jeśli spełni wymogi formalne dostaje kota.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 16:46 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ElBrus87 pisze:Co do kasy w DT - tu się nie wypowiadam. Chodziło mi o fundacje, które oferują możliwość "wirtualnej adopcji" itp., garną się do wysokich wycen poszczególnych usług czy akcesoriów. Temat rzeka generalnie, ale dzięki paru "starciom" okołoadopcyjnym pośledziłam temat i okazuje się, ze sporo organizacji (w tym tych bardzo medialnych) ma swoje za uszami i do krystalicznej uczciwości im daleko.

Są organizacje i organizacje, a w każdej potrzebujące zwierzęta. Te patologiczne, które są dysfunkcjonalne, a wciąż żebrzą o kasę, najczęściej nie są nieuczciwe finansowo (w sensie kradzieży i malwersacji), tylko z takich czy innych powodów zadanie, którego się podjęły, przerasta je. A z jeszcze innej strony wciąż mają pod opieką zwierzęta, do których przejęcia nikt inny się nie garnie. I wciąż trafiają do nich nowe zwierzęta, którymi nikt inny nie chciał lub nie mógł się zająć. I to jest pewnego rodzaju klincz. Ostatnio nawet radziłam ludziom fatalnie potraktowanym przez jedną z takich organizacji, którzy nie dostali kota (zwykłego, żeby nie było), żeby jeśli tylko znają chętnych na adopcję, nie odradzali im tej organizacji - bo zwierzęta stamtąd jeszcze bardziej potrzebują ratunku. My się możemy obrażać na adopcję do woli, ale cierpią tylko zwierzęta.
ElBrus87 pisze:Wiedziałam, że domy są weryfikowane, ale nie że jest casting, kto bardziej się pańci spodoba.

Gdybyś miała fajnego, wypieszczonego, wyleczonego przez siebie kotka do adopcji i zgłosiło się kilka domów, komu byś go wydała? Pierwszemu, czy najlepszemu?
ElBrus87 pisze:Koleżanka chciała adoptować ze schroniska jednej fundacji i w ankiecie na pytanie "co sądzisz o kastracji/sterylizacji zwierząt?" napisała, że powinno się wykonywać zabieg, o ile zwierzę nie jest hodowlane i nie ma przeciwwskazań medycznych. Uznano ją za ukrytą opcję pseudo...

Znowu atrakcyjny wygląd kota się kłania - tylko takimi są zainteresowane pseudo...
ObrazekObrazek

boniedydy

 
Posty: 1622
Od: Śro wrz 11, 2013 22:05

Post » Pt wrz 30, 2016 16:59 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

boniedydy pisze:
ElBrus87 pisze:Co do kasy w DT - tu się nie wypowiadam. Chodziło mi o fundacje, które oferują możliwość "wirtualnej adopcji" itp., garną się do wysokich wycen poszczególnych usług czy akcesoriów. Temat rzeka generalnie, ale dzięki paru "starciom" okołoadopcyjnym pośledziłam temat i okazuje się, ze sporo organizacji (w tym tych bardzo medialnych) ma swoje za uszami i do krystalicznej uczciwości im daleko.

Są organizacje i organizacje, a w każdej potrzebujące zwierzęta. Te patologiczne, które są dysfunkcjonalne, a wciąż żebrzą o kasę, najczęściej nie są nieuczciwe finansowo (w sensie kradzieży i malwersacji), tylko z takich czy innych powodów zadanie, którego się podjęły, przerasta je. A z jeszcze innej strony wciąż mają pod opieką zwierzęta, do których przejęcia nikt inny się nie garnie. I wciąż trafiają do nich nowe zwierzęta, którymi nikt inny nie chciał lub nie mógł się zająć. I to jest pewnego rodzaju klincz. Ostatnio nawet radziłam ludziom fatalnie potraktowanym przez jedną z takich organizacji, którzy nie dostali kota (zwykłego, żeby nie było), żeby jeśli tylko znają chętnych na adopcję, nie odradzali im tej organizacji - bo zwierzęta stamtąd jeszcze bardziej potrzebują ratunku. My się możemy obrażać na adopcję do woli, ale cierpią tylko zwierzęta.
ElBrus87 pisze:Wiedziałam, że domy są weryfikowane, ale nie że jest casting, kto bardziej się pańci spodoba.

Gdybyś miała fajnego, wypieszczonego, wyleczonego przez siebie kotka do adopcji i zgłosiło się kilka domów, komu byś go wydała? Pierwszemu, czy najlepszemu?
ElBrus87 pisze:Koleżanka chciała adoptować ze schroniska jednej fundacji i w ankiecie na pytanie "co sądzisz o kastracji/sterylizacji zwierząt?" napisała, że powinno się wykonywać zabieg, o ile zwierzę nie jest hodowlane i nie ma przeciwwskazań medycznych. Uznano ją za ukrytą opcję pseudo...

Znowu atrakcyjny wygląd kota się kłania - tylko takimi są zainteresowane pseudo...


Co do castingu - nie wiedzieliśmy, że byli inni chętni. Pani miała zadzwonić, żeby umówić się na wizytację mieszkania. Uznaliśmy, że skoro przechodzimy do tego etapu, to zostaliśmy wstępnie zaakceptowani. Gdyby pani nam powiedziała, że czeka na jeszcze X kandydatów i będzie wybierać, to powiedzmy, że nie nastawiałabym się tak bardzo. Inna kwestia, to na jakiej podstawie pani oceniała przy jednej wizycie, że ktoś jest najlepszy? Ładniej pachniał? Lepsza fryzura? Zakładając, że dostali się na "listę", to chyba każdy jakoś składnie się wypowiadał i nie zamierzał kota obedrzeć ze skóry...

Co do ostatniego - co Wy wszyscy z tym wyglądem?! Ani słowa nie napisałam o urodzie wybranego przez koleżankę kota, ale już ktoś wie lepiej, no plizzzz...
Pytanie było skonstruowane ogólnie, czyli badanie postaw - co sądzisz o kastracji, nie "co sądzisz o kastracji kota, którego chcesz wziąć". Odpowiedź poprawna i logiczna - zwierzęta hodowlane są hodowlane, bo mają jajka/macice i mogą (po zdobyciu uprawnień) powoływać na świat młode; zwierzęta, które z różnych przyczyn np. nie przeżyją narkozy też raczej nie powinny być ciachane za wszelką cenę. Dokładnie o to i tylko o to chodziło w odpowiedzi. A wybrany kot był w typie... wielkiego burego kloca, podobnego zupełnie do nikogo.

ElBrus87

 
Posty: 22
Od: Pt sty 08, 2016 23:16

Post » Pt wrz 30, 2016 20:36 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patrzy się czy mieszkanie nadaje się dla kota
Ja czasem oglądam naprawdę niezwykle wystawne mieszkania i wtedy zawsze pytam czy ludzie są świadomi, że kot może podrapać skórzane fotele, że może zwymiotować na piękny dywan itd. I patrze na reakcję. Często ludzie są świadomi, a czasem jednak nie.
Czasem mieszkanie jest bardzo biedne, pięcioro dzieci w jednym pokoju, łózko przy łózko i chomik w klatce na podłodze. Bo dzieci tak bardzo chcą kota. A dzieci w wieku od 2 lat do 8 . To trochę za trudne warunki dla kota.
Czasem ludzie są bardzo roszczeniowi, czasem opowiadają przypadkiem dziwne historie o poprzednich kotach. ITD
Czasami inni członkowie rodziny przyznają, że wcale kota nie chcą, ale zona tak marudzi.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 30, 2016 21:28 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze: czasem opowiadają przypadkiem dziwne historie o poprzednich kotach. ITD



Taaa te historie sa "najlepsze"... ja jakies 3 tyg temu miałam Pana, ktory szukał kotka tylko nie tego co trzeba 8O
Chciał mojego wypieszczonego, wychuchanego kotka, poniewaz jego uciekł przez balakon z 4 pietra pare dni wczesniej. Zona nie zauwazyla, ze zostawila kotka na niezabezpieczonym balkonie.
Jak sie zorientowala i wrocila kotka nie bylo.
Oczywiscie mojego nie dostal. I nie bylam zbyt mila - kazałam kotka szukac, ale swojego. Co jeszcze Pan usłyszał nie napisze, bo nie cenzuralne.
Nie wydalabym Ci sie sympatyczna kulturalna osoba, gdybym ze szczegolami te historie opiwiedziala :D
Ja sympatyczna i kulturalna bywam i owszem ale tylko wtedy kiedy chce i ochote mam :twisted:
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Pon paź 03, 2016 16:18 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ale odnośnie balkonów i okien to nie czarujmy się, ale o ile jestem w stanie zrozumieć schroniska, tak niestety Fundacje wydają koty na niezabezpieczone parapety. Już się z tym nie raz spotkałam... baaa miałam sytuacje, że dziewczyna, która robiła mi wizytę przed adopcyjną była zdumiona gdy się okazało na wizycie, że Państwo nie dość że nie zabezpieczą balkonu dla mojego kota, to kot, który już w tym domu mieszka jest z Fundacji z której ona jest.
Państwo, którzy adoptowali Kredkę, albo małą Trisie mieli kota z innej Fundacji, która nawet nie wspomniała o zabezpieczeniu okien! Teraz też koresponduje z Panią, która ma adoptowane koty i nic nie zabezpieczone... no to jak to jest?

OlaLola

Avatar użytkownika
 
Posty: 4061
Od: Nie paź 21, 2007 9:33
Lokalizacja: Tarnowskie -Góry

Post » Pon paź 03, 2016 17:26 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

OlaLola pisze:ale odnośnie balkonów i okien to nie czarujmy się, ale o ile jestem w stanie zrozumieć schroniska, tak niestety Fundacje wydają koty na niezabezpieczone parapety. Już się z tym nie raz spotkałam... baaa miałam sytuacje, że dziewczyna, która robiła mi wizytę przed adopcyjną była zdumiona gdy się okazało na wizycie, że Państwo nie dość że nie zabezpieczą balkonu dla mojego kota, to kot, który już w tym domu mieszka jest z Fundacji z której ona jest.
Państwo, którzy adoptowali Kredkę, albo małą Trisie mieli kota z innej Fundacji, która nawet nie wspomniała o zabezpieczeniu okien! Teraz też koresponduje z Panią, która ma adoptowane koty i nic nie zabezpieczone... no to jak to jest?



Jest ta ja piszesz. Nie wiem jak fundacje. Ale wiem ze nasze schronisko nie wymaga zabezpeczenia okien.
Tylko ze tu naprawde nie chodzi o siatkowanie ale o zdrowy rozsadek i podejsce ludzi - tego czy sa swiadomi zagrozen i w jakikolwiek sposob chronią koty przed nimi. Ja tez nie mam osiatkowanego balkonu, ale moje koty sa przez To bezpieczniejsze niz te na wielu osiatkowanych, poniewaz na niego nie wychodza, siatek nie gryza i nie wypadna. Ja bardziej boje sie osiatkowanch balkonow i kotow pozostawianch na nich samych poniewaz wlasciciel mysli , ze jak ma siatke za klkaset złotych to koty sa na 100$ bezpieczne, co absolutnie nie jest prawda, a tylko usypia czujnosc wlasciciela
Okna otwieram z na ograniczniki jak chce szerzej mam moskitiere taka metalowa w jednym oknie, ale nigdy nie zostawiam kotow samych z moskitiera.
Wychodze z domu zamylam okno.

Mimo ze nie mam osiatkowanego balkonu, nie dam nikomu kota komu kot uciekl przez balkon bo wlasciciel nie ma odrobiny zdrowego rozsadku.
Owszem wypadek kazdemu moze sie zdazyc na osiatkowanym tez, a moze tym bardziej poniewaz jesli kot czesciej przebywa na balkonie wieksze prowadopodbienstwo na wypadek.
A kota temu Panu nie dalam, bo o ile wypadek jestem w stanie zrozumiec, to nie jestem w stanie pojac niefasobliwosci i tego, ze go nawet nie szukali tylko od razu chcieli nowego kotka. Dla mnie tu tkwil problem(w charakterze tego człowieka, jego podejsciu do kotow) a nie w samym wypadku.
“Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie.”

:kitty:

FarciKot

Avatar użytkownika
 
Posty: 1118
Od: Czw sie 04, 2016 18:15
Lokalizacja: Warmia

Post » Wto paź 04, 2016 13:58 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Ja oprócz wymagania zabezpieczeń gadam uczulam tlumacze tak żeby miec czyste sumienie. Ale jak słyszę od jednej czy drugiej osoby ze ona nie zabezpieczy bo juz jakas Fundacja kota Jej dala odmawiam. To niech sobie idzie do tamtej Fundacji. Teraz jest juz troche lepiej bo koty chipujemy.jak tak czytam zwierzakowe historie to widze ze Nie jednemu juz chip życie uratował.

OlaLola

Avatar użytkownika
 
Posty: 4061
Od: Nie paź 21, 2007 9:33
Lokalizacja: Tarnowskie -Góry

Post » Sob paź 06, 2018 14:16 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Odgrzewam stary wątek, bo jest dla mnie bardzo ciekawy. Dużo tu informacji o rozmowach telefonicznych z potencjalnym DS. Ja odpadłabym zapewne w przedbiegach. Kotka szukałam drogą internetową.

Na OLX znalazłam ogłoszenie Fundacji o czarnym kotku do adopcji, ze zdjęciami oczywiście. Zadzwoniłam, zapytałam, czy ogłoszenie jest aktualne, rozmówczyni suchym tonem powiedziała mi, że nie, ale jest inny czarny kotek, podała mi nr telefonu DT i tyle.

Zadzwoniłam, przedstawiłam się, powiedziałam, skąd mam numer i to wszystko. Pani z DT podała mi miejsce gdzie mam przyjechać, bym mogła zobaczyć kotka. Pojechałam. Kotek został pokazany mi na ladzie sklepowej, sklepiku będącego częścią domu i zapewne należącego do pani z DT. Wraz z kotkiem Pani przyniosła dwa inne. Tylko ten jeden przyniesiony był w transporterze, był przerażony i Pani musiała go z tego transportera wyjąć. Dwa pozostałe kotki ze strachem problemów nie miały. Kotka widziałam 1 raz na oczy i praktycznie niczego się o nim nie dowiedziałam, poza tym, że jest strachliwy i z resztą towarzystwa niezsocjalizowany. Nigdy nie zapomnę, jak przy tej sklepowej ladzie wzięłam go na ręce, a on wtulił główkę w zgięcie mojego łokcia - ze strachu oczywiście. Zakochałam się w nim.

Umówiłam się z Panią z DT u mnie w mieszkaniu. Pani przyjechała z kotkiem, którego przywiozła swoim transporterem (oczywiście ja swój miałam już zakupiony). Zależało mi na tym, żeby kociaka na siłę z transportera nie wyciągać i na szczęście wylazł sam. Łaził po pokoju dość zaciekawiony, aż Pani wyraziła tym zdziwienie, że bała się, że będzie gorzej. Po mieszkaniu za bardzo się nie rozejrzała (w sumie za bardzo nie było co się rozglądać, ponieważ mieszkanie malutkie). Sama pokazałam Pani roślinki i zapytałam, czy bezpieczne dla kotka są (wcześniej już sama zrobiłam selekcję na podstawie informacji z internetu). Nie miałam wówczas zabezpieczonych okien i balkonu. Wypiłyśmy z Panią herbatę, podpisałam akt adopcyjny, po czym odprowadziłam Panią do szlabanu na osiedlu. Gdy wróciłam do mieszkania dostałam prawie zawału - bo kociaka ani widu ani słychu. Szukałam z godzinę zlana zimnym potem. Okazało się, że schował się w garderobie. Potem przez około 2 miesiące jakby kociaka nie było - czyścił jednak miski z jedzeniem i zostawiał kupki w kuwecie. Potem coś w nim pękło i dziś jest panem i władcą świata, z moim światem na czele :)

Zgodnie z umową adopcyjną kociaka zaszczepiłam, wykastrowałam, zabezpieczyłam okna i balkon. Początkowo podawałam karmę zaleconą mi przez Panią z DT - Animondę (i biję się w piersi - Whiskasa - ale to już bez zalecenia Pani. Royal też się nam zdarzył). Potem znalazłam to forum i wiele w żywieniu kotka zmieniłam, wiele też się nauczyłam.

Przed adopcją nikt z Fundacji nie pytał mnie o zarobki, o to czy mam świadomość ile kosztuje utrzymanie kotka, czy tez o to jakie mam warunki mieszkaniowe (które to warunki Pani z DT sprawdziła naocznie w dzień przywiezienia kotka). Po adopcji nikt nigdy z Fundacji nie zadzwonił do mnie jak się czuje kotek, nikt nigdy nie zrobił mi wizyty poadopcyjnej. Regularnie wystawiam zdjęcia Bila na FB, więc szefowa fundacji, która wysłała mi zaproszenie do znajomych, ma piecze nad tym, co u niego się dzieje.

A zaczęło się od mojego zwykłego telefonu i pytania: czy ogłoszenie o adopcji kotka jest jeszcze aktualne. Ponieważ aktualne nie było - zaadoptowałam zupełnie innego kotka z tej samej fundacji.

Dlatego troszku nie rozumiem, że DT tak bardzo bulwersuje fakt, gdy ktoś zadzwoni i powie, że chce adoptować kotka, a na pytanie "którego" odpowie: "eeeeeeeeeeeeeeeeeeee". Może ten ktoś nie ma parcia na konkretnego kotka, ale po prostu jakiemuś chce dać dom.
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1799
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brucenap, Google [Bot] i 275 gości