Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 08, 2018 10:07 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Do mnie o takiego czarnego kota, którego mam w mieszkaniu, dzwoniły głownie nastolatki, ale nie tylko, i mi płakały w słuchawkę, że one muszą dostać tego kotka, bo on taki biedny, i one spać nie mogą bo myślą o tym jak mu jest zimno na dworze i źle bo taki jest samotny i opuszczony.

Biorąc pod uwagę, że zdjecia w ogłoszeniach były z mieszkania, a na zdjeciach kot wylegujący się na poduszkach, kot brykający za piłeczką, kot śpiący na fotelu, no to poczatkowo myslałam, że może pomyliły ogłoszenia, ale nie, po wyjaśnieniach okazywało się że one właśnie chcą uratować tego kotka, ale sa takie nieziemsko wrażliwe, ze go sobie wyobrażają samego na zimnie, głodnego. I aż spać nie mogą z tego pragnienia uratowania go przed głodem i zimnem.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27162
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon paź 08, 2018 10:15 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Bezapelacyjnie podpisuję się pod postem Tabo10 obiema ręcami i nogami. Co więcej uważam, że adoptując kota od prywatnego dt w dobrym tonie byłoby zasugerować zwrot choć części kosztów weterynaryjnych, już nie mówię o żarciu, ale szczepienia czy przegląd. Wiem, że to pobożne życzenie, że ludzie uważają jakoby dt wręcz zarabiały na tymaczasach. Żądania przyszłych ds-ów bywają tak absurdalne, że jak dla mnie skreślają takich chętnych na starcie...

Jednak Chikita napisała, że fundacja wiedziała o istnieniu guzków i zostało to zatajone- bo uznali je za nigroźne torbiele....jest to trochę nie fair wobec adoptującej, bo mogła od razu zareagować dalszą diagnostyką, będąc przekonaną o pełni zdrowia koty, bez jakichkolwiek objawów, mogła przeoczyć problem, choć wet podczas przeglądów też troche zawalił :wink:
Jakoś częściej slyszy się, o takich "wypadkach" w stosunku do fundacji niż prywatnych dt, oczywiście praktycznie każdy dt swoje tymczasy zna od podszewki a już napewno stara się je poznać przed wydaniem do adopcji, fundacje mają o wiele większy przerób co też czasem przekłada się na mniejsze poznanie podopiecznych, ale zatajenie znanego faktu jednak jest nie wporządku. Zrozumiała jest potrzeba wydania do adopcji i zwolnienia miejsca kolejnej biedzie, no ale nie aż takim parciem. Będąc kompletnie zieloną nowicjuszką o szczerych chęciach zaopiekowania się kotem, mam prawo czegoś nie zauważyć, przeoczyć. Gdybym nie trafiła na to forum, zapewne nawet objawy Luśki uznałabym za jej dziwactwo a nie chrobe nowotworową, bo to wy nauczyłyście mnie tego wyczulenia na wsio...
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pon paź 08, 2018 10:52 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

eweli77 pisze:(...)
Jednak Chikita napisała, że fundacja wiedziała o istnieniu guzków i zostało to zatajone- bo uznali je za nigroźne torbiele....jest to trochę nie fair wobec adoptującej, bo mogła od razu zareagować dalszą diagnostyką, będąc przekonaną o pełni zdrowia koty, bez jakichkolwiek objawów, mogła przeoczyć problem, choć wet podczas przeglądów też troche zawalił :wink:
(...)


KAŻDEGO kota po adopcji powinno się DOKŁADNIE przebadać.A już szczególnie starszego.
Skoro fundacja/funfdacyjny DT wyczuł guzki,to czemu,teoretycznie lepszy,bo "swój zaufany", wet Chikity tego nie zrobił? Rozumiem,że przy pierwszej wizycie czegoś nie dopatrzył,ale przez kilka lat? Nikt kota nie obmacał,nie zbadał? Uważam,że w takiej sytuacji można mieć pretensje głównie do siebie. Czasem są jakieś zgrubienia /tłuszczaki (ja miewałam u psiego tymczasa) ,które nie są groźne,ale DS został poinformowany,że ma je obserwować (u mnie z biopsji nic nie wyszło). Czasem takie guzki nie są groźne ,a czasem mogą znowotworowieć. Powiini wspomnieć o ich obecności,najwyraźniej ktoś czegoś nie dopilnował. Dlatego ja zwykle liczyłabym na siebie. Zresztą niektóre DS,które ode mnie adoptują koty po PEŁNEJ obróbce i tak same w krótkim czasie idą do swojego weta na przegląd. Na początku byłam zła,że mi nie dowierzają,a teraz uważam,że to dobrze. Albo razem idziemy np. na testy i oni płacą (nie zawsze testuję cały miot,jak jeden kociak wychodzi ujemny,zakładam,że rodzeństwo też takie jest-czasem DS ma juz swego kota i woli się upewnić,sam płacąć za test-i dobrze,albo miał kota dodatniego,którego pożegnał i boi się powtórki.I ja to rozumiem i popieram).
Zresztą gdybym brała kota z DT,a nawet z hodowli,w którym było kilka/kilkanaście innych kotów,też bym wolała będąć DS ,SAMA wszystko jeszcze raz sprawdzić. Kontrola najwyższą formą zaufania :wink: Zwłaszcza,że koty hodowlane też chorują na choroby zakaźne,grzybice itd.
Ostatnio edytowano Pon paź 08, 2018 11:04 przez tabo10, łącznie edytowano 1 raz

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Pon paź 08, 2018 11:04 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Dlatego właśnie napisałam, że fundacja jednak powinna wspomnieć o "torbielach", ale wiecej winy jest po stronie weta Chikity, że nie zauważył tego przy przeglądzie, bo zakladam, że w ciągu tych kilku lat takowe były wykonywane.

Bardzo dobrym nawykiem jest zabieranie kota od razu na przegląd po adopcji, choćby dla własnego widzi mi się.
Poza tym sądzę, że nawet gdyby wydawać kota nie obrobionego w pełni, nikt nie ma prawa mieć roszczeń, a jeśli je ma niech spada i kupi sobie z hodowli, gdzie pewnie dostanie przykaz kastracji na własny koszt, bo jednak nie wszystkie hodowle kastrują kocięta... no ale potrzeba ratowania uratowanego jest jednak silniejsza, sumienie i te sprawy... :mrgreen:
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Pon paź 08, 2018 14:41 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

eweli77 pisze:Bardzo dobrym nawykiem jest zabieranie kota od razu na przegląd po adopcji, choćby dla własnego widzi mi się.

A widzisz, ja mam inne podejście. Oddaję kota po fullserwisie, z książeczką zdrowia, po przeglądzie u weta po to, aby i tak zestresowanemu zmianą domu i podróżą kotu oszczędzić dodatkowego stresu. Prawdę mówiąc, to robię to wszystko też dla mojego spokoju, najbardziej chodzi mi o sterylki. Mam dobrych wetów, wiem, że zabieg będzie dobrze zrobiony, a domek już niekoniecznie musi mieć doświadczenie chociażby w opiece nad kotką po sterylce. Czasem też nie wybiera dobrego weta, a tego najbliżej i może być różnie. Kot jedzie zawsze z wyprawką i to nie taką mizerną.Są posłanka, miseczki, zabawki, trochę karmy na początek. Oczywiście od domku wymagam czegoś. Ma być zabezpieczony, ma być wyposażenie, czyli kuweta, drapak, transporter..itd. Coś za coś. Na tymczasy wydaję przede wszystkim swoje pieniądze, potem te, które dostanę z forum, robię też bazarki. Te są bardzo czasochłonne i zwykle nie mam czasu ich robić, kiedy najbardziej potrzebuję pieniędzy. Żyję bardzo skromnie, mam niewielkie potrzeby, ale to moja sprawa, mój sposób na życie. Nikt natomiast nie ma prawa zarzucać DT, że czegoś nie zrobił, o ile DS został o tym poinformowany. Tym bardziej nie można mieć pretensji, że kot nie dostał wyprawki. Najważniejsza jest uczciwość, dokładny opis kota, jego charakter, nawyki, wady i zalety.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon paź 08, 2018 14:48 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ewar pisze:
eweli77 pisze:Bardzo dobrym nawykiem jest zabieranie kota od razu na przegląd po adopcji, choćby dla własnego widzi mi się.

A widzisz, ja mam inne podejście. Oddaję kota po fullserwisie, z książeczką zdrowia, po przeglądzie u weta po to, aby i tak zestresowanemu zmianą domu i podróżą kotu oszczędzić dodatkowego stresu. Prawdę mówiąc, to robię to wszystko też dla mojego spokoju, najbardziej chodzi mi o sterylki. Mam dobrych wetów, wiem, że zabieg będzie dobrze zrobiony, a domek już niekoniecznie musi mieć doświadczenie chociażby w opiece nad kotką po sterylce. Czasem też nie wybiera dobrego weta, a tego najbliżej i może być różnie. Kot jedzie zawsze z wyprawką i to nie taką mizerną.Są posłanka, miseczki, zabawki, trochę karmy na początek. Oczywiście od domku wymagam czegoś. Ma być zabezpieczony, ma być wyposażenie, czyli kuweta, drapak, transporter..itd. Coś za coś. Na tymczasy wydaję przede wszystkim swoje pieniądze, potem te, które dostanę z forum, robię też bazarki. Te są bardzo czasochłonne i zwykle nie mam czasu ich robić, kiedy najbardziej potrzebuję pieniędzy. Żyję bardzo skromnie, mam niewielkie potrzeby, ale to moja sprawa, mój sposób na życie. Nikt natomiast nie ma prawa zarzucać DT, że czegoś nie zrobił, o ile DS został o tym poinformowany. Tym bardziej nie można mieć pretensji, że kot nie dostał wyprawki. Najważniejsza jest uczciwość, dokładny opis kota, jego charakter, nawyki, wady i zalety.

:ok: :1luvu: <3
Ronda 25.04.2014[*]
Cindy 21.08.2018[*]
Kota nie powinno sie kupowac, bo kot to przyjaciel.
Przyjaciol sie nie kupuje.
Bleise Pascal




Obrazek.

_________________
Obrazek.

Cindy

Avatar użytkownika
 
Posty: 4796
Od: Śro lut 11, 2009 13:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon paź 08, 2018 17:11 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Nie jest prawdą, że każdy potencjalny DS chce tylko kota full service. Ja kotka adoptowałam z fundacji - stowarzyszenia raczej. Nie był w ogóle zaszczepiony. Zgodnie z przekazaną mi informacją, miał być odrobaczony, ale żadnej książeczki zdrowia nie miał, zatem wet i tak przed szczepieniem wolał go odrobaczyć. Kociak kichał jak szalony i trochę na mokro ropiały mu oczka - wet uspokoił mnie, ze koci katar raczej wyklucza, ale za szybko szczepienia robić nie pozwolił. Musiałam podawać vetfood immunoactiv i kociaka obserwowaliśmy. Nie miałam absolutnie o to żadnych pretensji do fundacji. Przecież wiedziałam, że kociak to znajda i nikt mi nie gwarantował, że będzie zdrowy. Po jakimś czasie w przykry sposób dowiedziałam się, że znaleziony został z siostrą (pisałam o tym na innym wątku i nie chcę do tego wracać). Ale nigdy, absolutnie nigdy nie miałam pretensji do DT, że kociak na początku wielkim okazem zdrowia nie okazał się być.
Z perspektywy czasu, po lekturze tego forum, rozumiem ludzi, którzy myślą inaczej. Zero książeczki zdrowia, zero informacji o zdrowiu kotka. Na szczęście mam go jako jedynaka, ale gdyby go ktoś zaadoptował do innych kotków, to być może wiele by ryzykował.

Co jednak istotne. Stowarzyszenie partycypowało w koszty pierwszego szczepienia i kastracji. Warunkiem było, aby przeprowadzić zabieg we wskazanych przez Stowarzyszenie lecznicach (dwie do wyboru). Stąd tym bardziej było dla mnie dziwne, że lekarz ze wskazanej lecznicy kotka nigdy wcześniej na oczy nie widział i w terminie wyznaczonym przez stowarzyszenie zaszczepić go nie chciał. Za pierwsze szczepienie (bez powtórzeń - za które to powtórzenia już płaciłam sama) zapłaciłam 45 zł, a za kastrację na konto Stowarzyszenia przelałam 50zł. Nie wiem ile te zabiegi kosztowały faktycznie w 2016 roku, ale pewnie dużo więcej, bo w moim przypadku Stowarzyszenie partycypowało w koszty. Dlatego muszę przyznać szczerze, że miałam trochę łatwiej pod kątem finansowym, bo na te dwa zabiegi dostałam od Stowarzyszenia "zniżkę".
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1799
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Wto paź 09, 2018 7:49 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Bestol pisze:(...) Kociak kichał jak szalony i trochę na mokro ropiały mu oczka - wet uspokoił mnie, ze koci katar raczej wyklucza, ale za szybko szczepienia robić nie pozwolił. Musiałam podawać vetfood immunoactiv i kociaka obserwowaliśmy. Nie miałam absolutnie o to żadnych pretensji do fundacji. Przecież wiedziałam, że kociak to znajda i nikt mi nie gwarantował, że będzie zdrowy. Po jakimś czasie w przykry sposób dowiedziałam się, że znaleziony został z siostrą (pisałam o tym na innym wątku i nie chcę do tego wracać). Ale nigdy, absolutnie nigdy nie miałam pretensji do DT, że kociak na początku wielkim okazem zdrowia nie okazał się być.
Z perspektywy czasu, po lekturze tego forum, rozumiem ludzi, którzy myślą inaczej. Zero książeczki zdrowia, zero informacji o zdrowiu kotka. Na szczęście mam go jako jedynaka, ale gdyby go ktoś zaadoptował do innych kotków, to być może wiele by ryzykował.
(...).


Koci katar to najczęstsza przypadłość kotów zabieranych z ulicy. Trafiła Ci się NAJLŻEJSZA wersja choroby kk,czy zwykłego przeziębienia. Bez zajęcia /utraty oczu. Takie koty to standard w DT. To nie jest WIELKIE ryzyko. Choć zdarza się,że wszystkie koty,nawet zdrowe i szczepione w DT potrafią się zarazić. Ale i tak to jest do opanowania. Wielkim ryzykiem jest pp.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto paź 09, 2018 8:32 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

tabo10 pisze:Koci katar to najczęstsza przypadłość kotów zabieranych z ulicy.

no :mrgreen: bierze sie takie zupełnie niewidzące :strach: bo sie daja złapać

moja córka tak złapała Ryjka, miał zawalone oczy całkiem i zawalone uszy i nos - biegał bez sensu zupełnie, nie był w stanie uciekać , bo nie widział skąd wróg nadchodzi
ale to jest do wyleczenia, jak nie jest za późno -Ryjka sie dało wyleczyć i dopóki nie widział był całkiem grzeczny

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27162
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto paź 09, 2018 8:47 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Problem w tym,że nie zawsze jest do wyleczenia.Jak kk zniszczy gałkę oczną,kot traci widzenie lub całe oko bezpowrotnie. Jak u jednego z moich kociątek z zeszłego roku -w wątku poniżej zdjęcia oczek :(
viewtopic.php?f=1&t=181974

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto paź 09, 2018 9:23 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

tak oczywiscie
dlatego najpierw się szybko bierze kociaki i leczy, a potem myśli co z nimi zrobić - jak już maja zawalone oczy to bez pomocy człowieka i weterynarza nie mają szans

A potem sie ogłasza takiego kota, już ze zdrowymi oczami i ciągle się słyszy te pytania ludzi o to czy na pewno jest zdrowy. A przecież to sa kociaki po przejściach z ulicy. Mnie sie wydaje, że jak ktoś chce za darmo kociaka z DT to powinien tez coś od siebie wymagać , a nie tylko od DT. Bo oczywiscie sa DT ktore robia full service, ale nie kazdego na to stać, i moim zdaniem Dt to raczej taka pierwsza pomoc jest , a potem, człowiek który takiego kota bierze powinien sobie go dalej obrobić.
A jak ktoś chce takiego wydmuchanego/wychuchanego to niech sobie kupi rasowego, i hodowca mu zagwarantuje wtedy ze wydaje zdrowego kociaka.

Dlatego jak potem słyszę od ludzi chetnych na kota (za darmo przecież) że jak ja mogę wydawa kota bez wyprawki, i to wstyd po prostu, że chce oddać kota bez zrobionych wszystkich możliwych testów - bo to mój obowiązek jako Dt te testy zasponsorowac i wyprawkę, to coraz bardziej myślę sobie, że jak ktoś chce kota za darmo to niech sobie złapie. Kotów na ulicy nie brakuje.

Tak jak jedna pani mi napisała, że jestem bez serca i kotów nie kocham na pewno, bo ona chciała kota przygarniać, bo ona tak strasznie kocha koty, tak strasznie, ale pieniedzy nie ma, wiec chciała do kota całą wyprawkę i jedzenie i żwir i kuwetę i żebym się zobowiązała, że będe leczyć na swój koszt, jakby zachorował. a ona miłość mu da, bo miłość najważniejsza, a ja wredna odmówiłam.
No fakt, że kotów nie kocham jakoś szczególnie, kot to kot. Ale że ludzi myślą, ze kotu sama miłość wystarczy to przecież brednie.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27162
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto paź 09, 2018 10:05 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze:(...)
A jak ktoś chce takiego wydmuchanego/wychuchanego to niech sobie kupi rasowego, i hodowca mu zagwarantuje wtedy ze wydaje zdrowego kociaka.


I w hodowlach zdarza się herpes i zamiast przerwania takiej "linii produkcyjnej z wadą" mnoży się je i sprzedaje
a głupi kupujący nawet nie wiedzą co biorą,bo przecież zapłacili tyle kasy,to bez wad ma być
a nie jest :P

roszczeniowym z wyprawkami nie daję,bo jak ich już na początku nie stać,to co dalej byłoby

testy robię,bo mam swoje koty i zarazić nie chcę,ale tym co to od razu wymagają wszystkiego też niechętnie oddaję,albo karzę pokryć koszty-zwykle więcej się nie odezwą.I dobrze,mam z głowy szarpaninę.

Koty kocham,psy też kocham. Wszystkie szczególnie.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto paź 09, 2018 10:14 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

wiem, że hodowle też sprzedają koty, nie do końca takie jak trzeba :mrgreen: ale tam ludzie płacą to i wymagania rozumiem
a DT to tylko kobiecina taka jest, co to zamiast oczy zamknąć w odpowiednim momencie , to kurcze blade akurat otwarte miała - jak przechodziła

ja nie kocham ani kotów ani psów
ale jak ktos jest pełen miłości i chęci to mogę od ręki 4 koty oddać w pakiecie ( bo dwa mam takie już starsze, no to niech już siedzą jak trafiły)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27162
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto paź 09, 2018 11:15 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

Patmol pisze:(...)
ja nie kocham ani kotów ani psów
ale jak ktos jest pełen miłości i chęci to mogę od ręki 4 koty oddać w pakiecie ( bo dwa mam takie już starsze, no to niech już siedzą jak trafiły)


to je ogłaszaj i wyadoptuj,może lepiej trafią :wink:
a po starsze też są chętni,tacy których kociaki męczą swoją energią. Sama wolę starsze,stateczne koty niż małe ADHD-cierpliwości już mi do nich brak :twisted:

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Wto paź 09, 2018 11:29 Re: Do tych, co oddają koty. Wasze "INNE" kryteria ado

ogłaszam, pewnie, że ogłaszam, ale niestety nikt rozsądny się nie zgłasza - w sensie, żeby jakieś minimum zapewniał jednak
one jakoś bardzo źle u mnie nie mają, i nawet mnie lubią bardzo - co mnie zawsze zadziwia
żaden nie jest ani młody/ w sensie kociak ani rudy ani puchaty ani w typie persa, a dwa nich to takie bardziej dzikusy - więc tłumu chętnych nie ma - a jak ktos zadzwoni to porażka -trochę mam dość ostatnio :mrgreen:

a te dwa najstarsze to całkiem fajne są, nie zamierzam ich oddawać
jeden z tych starszych, no nie taki bardzo jest stary ma ok 8-9 lat, jest w typie syjama (z wyglądu i zachowania syjam starego typu) ma energii za 4 młode koty
i ma u mnie funkcje pedagogiczno-psychologiczną wobec innych kotów, z niego jest naprawdę mistrz dyplomacji i kociej psychologii i uwielbia inne koty, nie nadawałby się żeby go trzymać samotnie -potrzebuje kociego towarzystwa

I jeszcze napiszę, że ja to bym chciała, tak sobie marzę czasem, żeby ludzie którzy szukają kota poczytali sobie wcześniej, np. książki są dostępne, forum miau jest dostępne, czym jest kot, jaki to jest zwierzak, jakie ma potrzeby, jakie wymagania. Bo kot, to nie jest żywy pluszaczek, jak niektórzy myślą, ale drapieżnik jednak.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27162
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 275 gości