Wczoraj oddałam kociaka, który jest wymarzonym prezentem urodzinowym dla 9 latki. Wcześniej były wizyty dorosłych u mnie i rozmowy o tym, który kot by się dla dziewczynki nadawał, o tym czego należy spodziewać się po kocie i jak przygotować na jego przyjęcie do domu. Była też wizyta dorosłych wraz z dzieckiem gdyż wytypowałam 2 koty i musiałam zobaczyć, do którego z nich dziewczynka będzie miała większą śmiałość. Potem dorośli jak i dziecko mieli czas na przemyślenie sprawy a wczoraj pojechałam wraz nimi i kotem. W nowym domu kociaka spędziłam kilka godzin, aby pokazać jak się z nim obchodzić i dodać małemu otuchy. Widziałam jaką radość pojawienie się kociaka sprawiło dziewczynce i jej starszemu bratu z porażeniem mózgowym. Widziałam jak delikatnie ów brat głaskał kota i jak bardzo był przejęty. Oczywiście nie mam pewności, że kot do mnie nie wróci. Nigdy nie mam takiej pewności, bo nikt nie wie jak danemu człowiekowi ułoży się życie. Ważne, aby kot, który nie może pozostać z jakiś powodów w danym domu wrócił do mnie lub żebym została poinformowana, jeśli zmienił dom i opiekuna.
Osoby, które chcą adoptować ode mnie kota nie traktuję jak interesantów. Nie przedstawiam i listy warunków, nie robię ankiet. Na ogół sporo z nimi piszę i rozmawiam nie tylko o kocie. Chcę być w ich oczach osobą znajomą, do której chętnie od czasu do czasu się odezwą. Jeśli jest to tylko możliwe to zapraszam adoptujących najpierw do siebie. Mam wtedy możliwość zaobserwować jak reagują na koty a oni mają okazję zobaczyć, w jakich warunkach do tej pory mieszkał ich przyszły kot. Staram się osobiście odwozić koty do nowego domu i nigdy nie zdarzyło mi się spotkać z odmową przyjęcia mnie w domu przez osobę adoptującą. Dziwią mnie głosy, że ktoś nie życzy sobie wizyty w swoim domu osoby wydającej kota. Taki człowiek nie powinien też wpuszczać do domu fachowców o innych specjalnościach. Przecież osoba oddająca kota do adopcji poświęca swój czas, pieniądze a nade wszystko serce w odchowanie i wyleczenie kota. Razem z nim oddaje cząstkę siebie i sprawą naturalną jest, że się o kota martwi. Żadne solenne zapewnienia o tym jak dobrze kot będzie miał w czyimś domu nie są w stanie zagłuszyć niepewności. Mi choć trochę pewności daje poznanie otoczenia, do którego trafia kot. Jestem wzrokowcem, poznanie domowników i domu jest dla mnie bardzo istotne. Żałuję tylko, że nie jestem w stanie odwiedzać już po adopcji wszystkich wydanych kotów.
W moim przypadku wybór dobrego domu to trochę intuicji i spory łut szczęścia.