Strona 1 z 4

UWAGA! Poznań-Edwardowo - zaginął bialo-czarny kocur!!!

PostNapisane: Śro paź 31, 2007 15:26
przez Mysia
W poniedziałek, 29 października, na os.Poetów w Poznaniu zaginął wykastrowany kocur Jimmi. Ma 5 lat, jest grubiutki (ok.7kg), może mieć na szyi czarną obróżkę. Jest raczej nieufny, więc mało prawdopodobne, by za kimś poszedł. Ogłoszenia są, schronisko sprawdzone... To nie jest moj kot, dostałam w jego sprawie maila.
Obrazek

PostNapisane: Śro paź 31, 2007 22:43
przez Ania z Poznania
Kurcze... skoro ogłoszenia są to co jeszcze można doradzić? Zapytać czy na pewno ogłoszenia wiszą we wszystkich możliwych miejscach? Niech się zastanowią dokąd kiciek mógł pójść - bo w końcu kiedyś przecież zgłodnieje?
I niech wieszają ogłoszenia dosłownie wszędzie. Hmmm... na Edwardowie to chyba bloków raczej nie ma? Ja onego czasu oplakatowałam dosłownie wszystkie okoliczne blokowe śmietniki w pierwszej kolejności (bo wszelkie okoliczne narożniki i sklepy też oczywiście). I udało się właśnie dzięki temu!

PostNapisane: Czw lis 01, 2007 16:26
przez Saszka8
To mój kotek. drugiego dnia po zaginięciu Jimusia roznieśliśmy przeszło 120 ulotek, wrzuciliśmy je do skrzynek na listy każdego domu na naszym osiedlu. Poza tym wywiesliśmy ogłoszenia, między innymi w osiedlowym sklepiku oraz sklepie zoologicznym w King Crossie. Codziennie chodzimy i nawołujemy na niego. Wczoraj obdzwoniłam pobliskie lecznice dla zwierząt, kotek przepadł. Nigdy nie było go poza domem dłużej niż przez godzinę, dziś około 14 mineła trzecia doba jego nieobecności. Tracę nadzieję, zastanawiam się czy jest mozliwe, aby jeszcze wrócił. Bardzo go kocham i wiem, że on mnie również, czy to możliwe, aby słyszał moje wołanie, ale z jakiegoś powodu na nie reagował? nie mam na mysli urazu fizycznego, ale to, że np. mógłby być w szoku lub czyms bardzo przerażony? nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, jesli uda mi się zasnąć, śni mi się, że Jimuś wrócił do domu, rzeczywistość po przebudzeniu jest straszna. jestem w 4-tym miesiącu ciąży i wiem, że nie powinnam sie denerwowac, aby nie zaszkodzić Dzidzi, ale to niezależne ode mnie. tak bardzo mi go brakuje. z wszystkich moich kotów, to z nim jestem najbardziej związana emocjonalnie.

PostNapisane: Czw lis 08, 2007 3:44
przez anna57
Koty czasami są bardzo przestraszone, zwłaszcza takie, które znajdą się w nowym, przerażającym dla nich środowisku.
U nas na osiedlu kotka domowa, która zginęła w czerwcu, boi się tak bardzo, że do właścicieli nie chce podejść :(
Ta kota błaka się po naszym osiedlu cztery miesiące już, jest widywana tu i tam....
Ostatnio przydybałałam ją u mnie w piwnicy i zadzwoniłam po panią właścicielkę. Okazało się, że to starsza osoba o kulach.
Kota nie chciała przyjść do niej, widać było, że coś jej się przypomina, ale była strasznie przerażona.. no i baaardzo chuda :(
Teraz mam klatkę łapkę, ale koty nie ma... :(
Pisałam to 8 listopada :wink:

Walczyłam półtora miesiąca, straciłam już nadzieję..
A wczoraj moja corka, wchodząc do domu, po prostu zawołała ją i wzięła ją na ręce, płaczącą z zimna :) Przyszła do niej sama :)
A nie widziałam jej już dwa tygodnie.
Kotka znalazła się po pięciu miesiącach :)
Zanioslam ją do właściciela na skrzydłach. Pani poplakała się.
Cudowne uczucie :D
Twój kot też się znajdzie, wierzę w to.
Tylko nie odpuszczaj, on gdzieś jest. Czeka na Ciebie i tęskni.

PostNapisane: Pon lis 12, 2007 13:13
przez kalewala
Podniosę i potrzymam kciuki - zimno już, kotuchy w domach przu piecu siedzieć powinny...

PostNapisane: Wto lis 13, 2007 14:25
przez safiori
Podniosę może ktoś z forumnowiczów zauważył takiego kota i trzymam mocno kciuki za odnalezienie zguby.

PostNapisane: Sob lis 17, 2007 12:32
przez Saszka8
Na osobę, która przyczyni się do odnalezienia Jimmiego czeka 700 zł nagrody.

PostNapisane: Sob lis 17, 2007 16:49
przez catawba
Gdzie dokładniej jest to Edwardowo czy os. Poetów?? okolice King Crossa?
mieszkałam chwilę w Poznaniu, ale tego osiedla nie wyczaiłam :oops:

pytam, bo może znam kogoś z okolicy, kto mógłby pomóc.. popatrzeć...

trzymam mocno kciuki za odnalezienie kocurka :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Sob lis 17, 2007 19:19
przez Saszka8
Faktycznie, to niedaleko King Crossu. Osiedle przy Lasku Marcelińskim. Bierzemy jednak pod uwagę możliwość, że przerażony kotek mógł uciec gdzieś dalej. Może ktoś go trzyma w domu, obróżka mogła się odpiąć (to bezpieczna obroża automatycznie odpinająca się przy szarpnięciu) i ten ktoś nawet nie zdaje sobie sprawy, że na kotka czeka zrozpaczona rodzina. Kotek ma piwne oczy, reaguje na swoje imię - Jimmi (Dżimi). Cały czas czuję gdzieś w głębi serca, że mój Jimmuś żyje. Bardzo proszę o pomoc...

PostNapisane: Nie lis 18, 2007 1:05
przez Patr77
podniosę chociaż..
trzymam mocno kciuki, żeby się znalazł.. :ok:

PostNapisane: Nie lis 18, 2007 11:15
przez catawba
podniosę.. może ktoś wypatrzy Jimmiego.. i rozpozna..

PostNapisane: Nie lis 18, 2007 17:26
przez maua
ojej, podnoszę... wiem, ile mnie kosztowało szukanie Rity. Mam nadzieję, że się znajdzie. Na pocieszenie powiem, że upór i wytrwałość oraz łażenie po nocach z jedzeniem i walerianą na nogawkach pomaga.

Ja swoją odnalazłam po 5 tygodniach, czego i Tobie życzę. Szukaj w piwnicach (teraz jest chłodno, zimno wręcz, więc na pewno tam będzie szukał schronienia).

PostNapisane: Nie lis 18, 2007 19:13
przez Saszka8
Niestety, to osiedle domków, raczej nie mógł wejść komuś do piwnicy - a jeśliby jakimś cudem mu się to udało z pewnością ta rodzina zauważyłaby jego obecność. Chodzimy codziennie wieczorem z puszką, w której jest karma i nią potrząsamy, jednocześnie go nawołując. Nie wiem co się mogło stać, nie było nas zaledwie 2,5 godz. w domu, po osiedlu o tak wczesnej porze nie jeżdżą niemal żadne auta. Kotek był bardzo przywiązany do nas i do swojego domu. Nawet nie musiałam go wołać, wystarczyło, że usłyszał mój głos, gdy z kims rozmawiałam i sam natychmiast przybiegał.

PostNapisane: Nie lis 18, 2007 23:30
przez Patr77
podniosę..

PostNapisane: Pon lis 19, 2007 9:55
przez Etka
Saszka, jak mieszkalam z rodzicami na osiedlu domkow jednorodzinnych sasiad zamknal nam przypadkowo kota w garazu- szukalismy jej dwa tygodnie az miauczenie uslyszalysmy wlasnie tam ( sasiedzi wyjechali). Trzeba bylo podwazyc drzwi i kota wyciagnac.
Nadsluchujcie czy gdzies go nie slychac, czy nie moze byc gdzies przypadkowo zamkniety w szopce, altance, garazu etc.
To jest bardzo wazne bo jesli jest zamkniety jest bez jedzenia i picia.
Trzeba spedzic kupe godzin szukajac go.