stracił wszystko jednego dnia -Micek - pojechał do domu:)

Miał trafić do schroniska. Dostałam kilka dni by znaleźć mu dom. Wybłagałam te kilka dni odroczenia od nieuniknionego. Pojechałam tam dziś, by zrobić mu zdjęcia. Dobrze, że jest rudy, myśleliśmy od wczoraj. Może te kilka dni wystarczy by znaleźć mu dom.
Przyjechaliśmy kilka minut za wcześnie, dom był pusty, Micka Pan zmarł kilka dni temu. Na teren posesji wpuszcza nas sąsiadka.
"Państwo w sprawie kota? Bo tego Pana jeszcze niema, ale proszę, zaraz go pokażę"
Zaprosiła nas na podwórko i skierowała swoje kroki to ledwo trzymającej się jeszcze komórki. Jedno spojrzenie na budynek wystarczyło.
"Maciek, idź po kontener do auta"
Poczekaliśmy chwilę na pana, wzięliśmy książeczkę zdrowia.
"O matko, a może on by tu mógł zostać, w tej komórce" zapytał tylko
"Nie, nie może, w nocy jest 3 stopnie"
Micek opuścił posesję, opuścił swój dom. W aucie zaczął krzyczeć. Ten krzyk mam cały czas w uszach. I nie był to miauk, tylko przeraźliwy krzyk. Oboje z trudem zatrzymywaliśmy łzy. Dziś skończyło się dla Micka wszystko.

Przyjechaliśmy kilka minut za wcześnie, dom był pusty, Micka Pan zmarł kilka dni temu. Na teren posesji wpuszcza nas sąsiadka.
"Państwo w sprawie kota? Bo tego Pana jeszcze niema, ale proszę, zaraz go pokażę"
Zaprosiła nas na podwórko i skierowała swoje kroki to ledwo trzymającej się jeszcze komórki. Jedno spojrzenie na budynek wystarczyło.

"Maciek, idź po kontener do auta"
Poczekaliśmy chwilę na pana, wzięliśmy książeczkę zdrowia.
"O matko, a może on by tu mógł zostać, w tej komórce" zapytał tylko
"Nie, nie może, w nocy jest 3 stopnie"
Micek opuścił posesję, opuścił swój dom. W aucie zaczął krzyczeć. Ten krzyk mam cały czas w uszach. I nie był to miauk, tylko przeraźliwy krzyk. Oboje z trudem zatrzymywaliśmy łzy. Dziś skończyło się dla Micka wszystko.


