STERYLIZACJA KOTKI-jak rozwiać wątpliwości?

Od czego by tu zacząć...jest małe, czarne, puchate i przytulaśne...łaziło toto takie po chodniku...z jednej strony jedna ulica z drugiej druga, całkiem ruchliwa...psy...jedne na smyczy inne bez...nijak nie chciało mi toto zejść z oczu ani sie schować...przykucnęłam z daleka i przylazło...traktorkowało chociaż nie dotykałam gnojka...no i teraz siedzi u mnie w łazience. Dostał/a jeść i prowizoryczną kuwetę z żwirkiem. Pierwsze oględziny-myślę kotka, drugie oględziny- już nie jestem taka pewna...
Na oko zwierz ma tak z 2-3 miesiące- potrafi gryźć żarełko i wie co się robi z takimi kawałkami karmy, więc mamie go chyba nie zabrałam.
Jest czarne z białym krawacikiem i mruczy tak głośno że szok
pomyślicie: gdzie tu problem? mały ładny kotek, tylko kochać...no właśnie i tu pojawia się problem: ABSOLUTNIE NIE MOŻE U MNIE ZOSTAĆ NA STAŁE
z bardzo wielu względów nie może...
Ponieważ zachodzi podejrzenie że komuś to kocię zwiało więc idę zaraz wywiesić ogłoszenia i może akurat tam jakiś domek za nim płacze...oby,oby... Nie chce go oddawać do schronu...jest to wyjście którego ja ze zrozumiałych względów chcę uniknąć.
Błagam, pomóżcie, podpowiedzcie coś...czytałam już wiele kocich historii na tym forum a teraz jak sama jestem w takiej sytuacji to nie wiem co robić...
jeżeli nie znajdzie się jego domek, który być może ma, czarnulek będzie musiała się ode mnie w miarę szybko wyprowadzić...oczywiście nie chce komuś zepchnąć problemu na głowę, pomogę w czym tylko będę umiała, finansowo, logistycznie, weterynarzem...no wszystkim co będzie w mojej mocy aby kotek znalazł dom, jeśli jego go już nie chce...
Na oko zwierz ma tak z 2-3 miesiące- potrafi gryźć żarełko i wie co się robi z takimi kawałkami karmy, więc mamie go chyba nie zabrałam.
Jest czarne z białym krawacikiem i mruczy tak głośno że szok


Ponieważ zachodzi podejrzenie że komuś to kocię zwiało więc idę zaraz wywiesić ogłoszenia i może akurat tam jakiś domek za nim płacze...oby,oby... Nie chce go oddawać do schronu...jest to wyjście którego ja ze zrozumiałych względów chcę uniknąć.
Błagam, pomóżcie, podpowiedzcie coś...czytałam już wiele kocich historii na tym forum a teraz jak sama jestem w takiej sytuacji to nie wiem co robić...

jeżeli nie znajdzie się jego domek, który być może ma, czarnulek będzie musiała się ode mnie w miarę szybko wyprowadzić...oczywiście nie chce komuś zepchnąć problemu na głowę, pomogę w czym tylko będę umiała, finansowo, logistycznie, weterynarzem...no wszystkim co będzie w mojej mocy aby kotek znalazł dom, jeśli jego go już nie chce...