Strona 1 z 1

Szelma już po sterylizacji

PostNapisane: Czw maja 22, 2003 3:00
przez kordonia
Miałam urlop, specjalnie wzięty na sterylizację, a że jestem "internautką" tylko w pracy (niestety), nie mogłam na bieżąco radzić się Was, jeśli chodzi o moją kochaną Szelutkę :( . Miałam co prawda już wcześniej ponagrywane niektóre wątki z tego forum o sterylkach i muszę przyznać, że czytałam je po kilkanaście razy i prawie zawsze udało mi się znaleźć w nich jakąś radę na moje wątpliwości. Dziś chcę się tylo pochwalić, że wszystko poszło dobrze, Szelma czuje się naprawdę znakomicie, aż sama się nie mogę nadziwić, że tak stosunkowo lekko to zniosła :D . Właściwie najgorszy był tylko pierwszy dzień, i to nie wtedy, kiedy była pod wpływem narkozy, ale potem, kiedy już znieczulenie ją puściło. Mniej więcej po 12 godzinach od zabiegu, kiedy już mogła utrzymać się na nogach bez zataczania się, zaczęla się zachowywać, jak gdyby nigdy nic, jakby nie miała tego dnia operacji, jakby nie miala w brzuchu dziury na pięć centymetrów. Ona po prostu zaczęła skakać 8O . Gdy to zrobila pierwszy raz, myślałam, że umrę ze strachu o nią. Potem zaczęliśmy ją pilnować, a ona patrzyła na nas, jak na głupich, na dręczycieli, którzy nie wiadomo czemu ją prześladują i łażą za nią krok w krok. I nawet zaczęła nas oszukiwać: udawała, że właśnie kładzie się spać, a jak tylko na chwilkę odwróciliśmy swoją uwagę, to hop i już była na stole, albo na oknie. Byla nie do ujarzmienia. Dziwię się ciągle, że nic sobie nie zrobiła, nie porwała sobie szwów, ani nie straciła równowagi przy tych skokach. A zaraz potem zauważyła szwy i zaczęła je rwać; nie lizać, ale od razy szarpać i wyrywać. To był jeden z gorszych dni w moim życiu, upociliśmy się z tezetem i myślelismy, ze tak już będzie przez 10 dni. Nie bardzo podobał mi się pomysl z kaftanikiem, ale nie było wyjścia. Tezet na poczekaniu wyciął kaftanik z koszulki bawełnianej, wiązany na pleckach. Dzięki niemu przeżyliśmy pierwsze dwa dni w miarę spokojnie (oprócz ustawicznych skoków Szelmy na meble, których niestety nie dało się opanować). Na trzeci dzień na próbę zdjęliśmy kaftanik, bo malutka była bardzo nieszczęśliwa i jakoś już nie rwała tych szwów. W każdym razie ma je wszystkie, a jutro idziemy na ich zdjęcie .
Aha, dopóki Szelma chodziła w kaftaniku, nie pamiętała zupełnie, po co są kuwety. Po jego zdjęciu amnezja ustąpiła. :D

PostNapisane: Czw maja 22, 2003 8:50
przez Pink
:ok: :lol: :lol: :lol:

PostNapisane: Czw maja 22, 2003 8:56
przez Aniutella
Super, że wszystko przebiegło pomyślnie i Szelma czuje sie dobrze :lol:
Pozdrawiam

PostNapisane: Czw maja 22, 2003 9:16
przez Bursztynek
:ok:

PostNapisane: Czw maja 22, 2003 10:31
przez lulek
Dobrze że już po wszystkim!
A u którego weta odbył się zabieg i ile kosztował, bo mojš Manieczkę też czeka sterylka i to w najbliższych tygodniach.

PostNapisane: Czw maja 22, 2003 10:35
przez moni_citroni
:) To dobrze, ze malutka juz doszla do siebie !

PostNapisane: Pt maja 23, 2003 7:39
przez kordonia
.....

PostNapisane: Pt maja 23, 2003 7:46
przez zuza
No to wspaniale, ze wszystko dobrze poszlo :-)

PostNapisane: Pt maja 23, 2003 8:48
przez Olivia
nie na temat, ale nie mogę się powstrzymać.
ale ta szelma jest piekna :love:

PostNapisane: Pt maja 23, 2003 9:23
przez kordonia
Olivia pisze:nie na temat, ale nie mogę się powstrzymać.
ale ta szelma jest piekna :love:


Ojej, dziękuję bardzo w imieniu Szelmy! :)

PostNapisane: Pt maja 23, 2003 12:05
przez lulek
kordonia pisze:
lulek pisze:Dobrze że już po wszystkim!
A u którego weta odbył się zabieg i ile kosztował, bo mojš Manieczkę też czeka sterylka i to w najbliższych tygodniach.


Cześć Lulek! Jeszcze zanim wzięłam do siebie koty, szukałam dobrego weterynarza. Może jestem przewrażliwiona, ale nie każdy mi się podobał, niektórzy wydawali mi się jacys tacy malo zainteresowani sprawą. Dopiero moja pani weterynarka wzbudziła moje pełne zaufanie. Jest bardzo kochana, sama ma kota, koty traktuje z wieką milością. I, według mnie, jest bardzo kompetentna. To pani Beata Hahn, przyjmuje na Brzozowej w pon., śr., piąt. w godzinach 14.00-16.00 i na Oboźnej 19k w godzinach 9.00-12.00 i 16.00-19.00. Poza tym prowadzi całodobowe pogotowie dojazdowe, tak, że zawsze czuję sie bezpiecznie, gdyby coś się miało dziać. Zatrudnia techników wet., więc nie jest przy operacjach sama. Bardzo polecam, wszystko odbyło się sprawnie, a Szelma ma przecież tylko 5 miesięcy. Pozdrawiam!
Aha, sterylka kosztowala 110zł.

Moja siostra też bardzo jš poleca. Ja ze swoimi kocurkami chodziłam do dr.Tege na Słonecznš i mogę go polecić .Ale koteczka to całkiem co innego i być może się do dr.Hahn wybiorę. Dzięki za odpowiedz ! Moja malutka ma 1 rok. Pozdrowienia!!!

PostNapisane: Pt maja 23, 2003 18:07
przez Axel
Świetnie!! :D