Strona 1 z 6

Nie mogę przestać mysleć o Karolu :( Nie zaczekał... [']

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 21:51
przez magicmada
W zyciu praca, praca i jeszcze raz praca. W natłoku codziennych czynności powraca jedna myśl, Karol.
Karol to kot, duża krówka, który trafił do schroniska tydzień temu. Dlaczego akurat o nim nie mogę przestać mysleć? Bo Karol to duża, wychuchana kocia ciapa, kot ewidentnie domowy, który w schronisku nie ma żadnych szans. Już teraz po tygodniu nie je, wymiotuje, jest przerażony. Dziewczyny przełozyły go do szpitalika.
Dlaczego ktoś oddał Karola? Czy przyjaciela podrzuca się pod schronisko w tekturowym pudle? Czemu zostawia się mu smycz? Czyzby licząc , że w schronisku będzie wyprowadzany na spacery? Nie rozumiem zawiłości ludzkiej, a raczej, nieludzkiej, logiki. Cały czas myslę o Karolu, czy zdążmy?
Karol rozpaczliwie szuka domu tymczasowego, obecnie umiera ze strachu, rozpaczy i tęskonty w schroniskowej klatce.
Nakręciłam film o Karolu, o jego pierwszych chwilach w boksie, o tym jak pełzał zupełnie zdezorientowany, dedykuję go jego byłym ludziom o sercach z kamienia, postaram się go potem wrzucić na forum.

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 22:10
przez aga-lodge
biedny :(
oby go ktoś mocno pokochał....

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 22:14
przez magicmada
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Nie mogę przestać mysleć o Karolu :(

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 22:15
przez CoolCaty
magicmada pisze:obecnie umiera


I nie ma w tych słowach przesady. Karol w niedzielę zaczął przy mnie strasznie wymiotować, ma biegunkę. Leżał w kałuży śliny i moczu i nie ruszał się - sztywny z przerażenia. On sobie w schronisku na pewno nie poradzi. On w schronisku umrze.

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 22:26
przez Anka
:cry:
Płacz z bezsilności. Domu i portfele nie są z gumy. Nie da się wziąć wszystkich. Pozostaje bezradność boląca jak świeża rana. Może jednak ktoś ma jeszcze możliwość wziąć Karolka na DT???

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 22:38
przez tangerine1
:(
nie poradzi sobie w schronisku :(
niestety widziała koty w takim stanie.
Nie chca zyc, powoli umierają z rozpaczy.
Moze go uratowac tylko dom.

Re: Nie mogę przestać mysleć o Karolu :(

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 22:39
przez kasia1
magicmada pisze:Czemu zostawia się mu smycz? Czyzby licząc , że w schronisku będzie wyprowadzany na spacery? Nie rozumiem zawiłości ludzkiej, a raczej, nieludzkiej, logiki.


Ludzie tak sobie wyobrażają. Ja kiedyś też tak myślałam :(
Tylko nigdy nie pozbyłabym się domownika. Tego nie jestem w stanie pojąć.

Karolku nie poddawaj się.

PostNapisane: Pon paź 22, 2007 23:10
przez Sis
Widziałam Karolka w sobotę i niedzielę. Różnica między tymi dwoma dniami jest porażająca - on z dnia na dzień powoli odchodzi.
Proszę

pomóżcie

DT lub stały pilnie potrzebny

Boję się mysleć, co będzie w sobotę...

PostNapisane: Wto paź 23, 2007 0:33
przez Patr77
O Boże.. :cry: :cry: :cry: Karolku, trzymaj się..

Podrzucam do góry!

PostNapisane: Wto paź 23, 2007 0:39
przez Etka
napiszcie w tytule moze ze on umiera i DT pilnie potrzebny,

banerek by sie przydal rowniez.

PostNapisane: Wto paź 23, 2007 2:09
przez Emiś
hop :(

Re: Nie mogę przestać mysleć o Karolu :(

PostNapisane: Wto paź 23, 2007 5:26
przez Marcellina
magicmada pisze:Czy przyjaciela podrzuca się pod schronisko w tekturowym pudle? Czemu zostawia się mu smycz? Czyzby licząc , że w schronisku będzie wyprowadzany na spacery? Nie rozumiem zawiłości ludzkiej, a raczej, nieludzkiej, logiki.


Też nie rozumiem - może to odmiana tej samej logiki, która każe uśpić zdrowego kota, żeby sie nie męczył w schronie, gdy jego Duzi jadą zarabiać prawdziwe pieniądze ?

Potrafię sobie wyobrazić, co czuje Karol i to na prostym przykładzie. TŻ zabrał Rudego do weta w celu odjajczenia. Wieczorem i rano Rudy nie dostał nic do miski, z wyjątkiem wody. Kiedy TŻ pakował go do transporterka kot był zastygnięty z przerażenia pomieszanego z przeczuciem, że dzieje się coś bardzo niedobrego.
Przez całą drogę był bardzo cichutki, roztrząsł się dopiero u wetki. Po wybudzeniu i odebraniu, kiedy został przywieziony do domu i ułożony na wyrku, żeby odpoczął, zszedł z wyrka i powłócząc łapami (każdy chyba wie, jak wygląda kot po narkozie), na siedem etapów doszedł do mnie i padł z pysiem na mojej stopie. I tak został. Rozryczałam się, jak głupia. Wzięłam na ręce i ułożyłam, jak lubi, na ramieniu. No i tak sobie siedzieliśmy przez parę godzin, zanim się Rudy nie odespał.
To był dla niego mega stres. Co z tego, że w transporterku "mysza" i znajomy zapach domu, kiedy dzieje się coś bardzo, bardzo niedobrego :(

Hop do góry, zanim będzie za późno !

PostNapisane: Wto paź 23, 2007 5:29
przez covu
hop, serce sie kraje :(

ludzie sa bezmyslni :(

PostNapisane: Wto paź 23, 2007 6:32
przez Tika
Hop do góry kochany kotulku!

BŁAGAMY O POMOC!!

PostNapisane: Wto paź 23, 2007 7:18
przez Mereth
Boże, jaki śliczny kotek !

Nie dajcie mu zgasnąć tam. Proszę, na razie jakiś tymczas...po nim może szybciej DS się znajdzie.

Leć Kotku po domek !