» Czw maja 22, 2003 13:42
Żeby tak na specjalne spacery, poza balkonem, to nie, moje nigdy nie wychodziły. Burcyś od weta zawsze wracała na smyczy, bo chciała koniecznie biec od autobusu na własnych łapkach, ale mowy nie było żebym jej na to pozwoliła bez smyczowego ograniczenia (wystarczyło pokazanie się z daleka psa czy innego niepokojącego obiektu i juz był dziki skok, gdyby nie smycz, to by mi błyskawicznie znikła z oczu). W ogóle kocie wyprawy na zewnątrz odbywały się w szeleczkach, nawet niekoniecznie na smyczy, żeby było za co złapać w razie spłoszenia, a nie tylko chwytać śliskie futro. Takie typowe kocie szeleczki składają się z dwóch "obrączek" (jedna na szyjkę, druga pod paszkami dookoła brzuszka) połączonych krótkim paskiem z kółkiem do przypięcia smyczy. Mam takie z czerwonej skórki, eleganckie, z takąż smyczką.
Czy kot wygląda w szeleczkach głupio i nienaturalnie? Może tak, może nie - ważniejsze są jednak względy bezpieczeństwa. Jeśli ma się porządnie ogrodzony teren na spacery, ew. wolierę, to nie ma powodu futrzaka ubierać na wyjście w takie coś, ale gdzieś dalej, po ulicy czy do weta, to albo musi być solidnie zamykany kontenerek, albo szeleczki. Albo jedno i drugie, żeby w momencie wyjmowania/wkładania kociucha rzeczony kociuch nie dał w długą.