Czy wyprowadzacie swoje koty???

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Czy wyprowadzasz swojego kota/koty?

tak
8
14%
nie
36
64%
muszę(mój kot miaukoli, więc nie mam wyjścia):\\\\\\\
0
Brak głosów
czasami tak
12
21%
 
Liczba głosów : 56

Post » Czw maja 22, 2003 0:38

Czesiu wychodzi na smyczy,takiej kilku-metrowej i zachowuje się bardzo poprawnie,Mila nie lubi spacerów po osiedlu.Zdarza się,że jeżdzimy do lasu,z dala od psich ścieżek spacerowych oraz zabudowań i wtedy koty chodzą "luzem".Bardzo się nas pilnują,a gdy zdarzy im się zostać w tyle to miaucząc znacząco w te pędy wracają.Trzeba ich pilnować,bo nigdy nie wiadomo co wyjdzie zza krzaka i mnie osobiście te leśne spacery stresują ale koty wyglądają zawsze na bardzo szczęśliwe! :P

milkaczu

 
Posty: 33
Od: Śro maja 21, 2003 23:24

Post » Czw maja 22, 2003 2:21

Tak, ale tylko późnymi wieczorami, kiedy nie ma już samochodów, dzieci, psów... TZ przechadza się z Pacusiem, ja biegam z Szelmą. Widzę, że są bardzo szczęśliwe z tych spacerów; gdy zbliża się TA godzina stają pod drzwiami i czekają. Nie było od początku problemów z założeniem szeleczek, może dlatego, że zaczęły wychodzić od dzieciństwa. Tylko, że Szelmę trzeba mocno trzymać, bo ostatnio, jak biegłyśmy (porusza się skokami, albo biega), to niechcący puściłam sznureczek, a ta zaczęła biec coraz szybciej i szybciej. TZ mówil, że to bylo nawet dość zabawne- uciekający kot, a za nim pędząca baba, ale mi nie było wcale do śmiechu. A Szelma po przebiegnięciu trzystu metrów zlitowała się nade mną i zaczekała, ale co przeżyłam, to moje. Przez tych kilka sekund przedstawiły mi sie w głowie obrazy poszukiwania kici i najgorsze scenariusze i jeszcze długo potem miałam nogi jak z waty. Dodam, że Szelma była wtedy pięć dni po sterylizacji i jeszcze miała szwy... Dlatego trzymam ją od tej pory szczególnie mocno.
Obrazek

kordonia

 
Posty: 8759
Od: Czw sty 30, 2003 13:59
Lokalizacja: Elbląg

Post » Czw maja 22, 2003 9:01

Bursztynek nie wychodzi na spacer - szelki ma zakładane jak np. idziemy do kogoś albo podrzucamy go do mojej mamy, bo nas dłużej nie będzie.... :twisted: A szelki ma takie dla psów - nawet nie wiem, czy na to coś faktycznie mówi sie szelki : taka jakby obróżka dodatkowo zapinana pod brzuszkiem. Ma szersze paseczki niż kocie szeleczki, więc nie wyrywa tak kłaczków kiciowi :wink:

Bursztynek

 
Posty: 181
Od: Wto lut 25, 2003 14:38
Lokalizacja: Kielce

Post » Czw maja 22, 2003 9:37

Ja zaznaczyłam, że tak. Oczywiście pisałam już, że Budyń miaukoli, ale przecież na poczatku to nie on chciał spacerów, tylko ja chciałam kota nauczyć spacerować. A teraz mam za swoje, czyli odpowiedzialnie ponoszę konsekwencje. Ze na smyczy? No cóż.... Budyń siada pod wieszakiem i tłucze smyczą o ścianę jak bardzo chce wyjść. A itak idziemy na ogół tam, gdzie on chce. Teraz BluMka się uczy spacerowac, coraz lepiej jej to idzie (teraz obecnie ma przerwę na rekopnwalescencję). A czy głupio wyglądają? Hym....Kwestia gustu.
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Czw maja 22, 2003 9:49

my wychodzimy czasem do ogródka (ale tylko na smyczce, co by sie kotek nie przyzwyczail ... moj poprzedni kot tak wlasnie skonczyl swoj zywot :( nauczyl sie wychodzic i nie wrocil ... pewnego dnia ...)

do weta tez jezdzimy w szeleczkach i smyczce - czasem przychodza tam bowiem inne zwierzaki - a reakcji kminka na widok duzego futrzaka w stylu psa nie potrafie przewidziec ... :P ... sciaganie kota z drzewa za pomoca pana strazaka chyba nie jest zbyz ciekawym i pouczajacym doswiadczeniem :D

poza tym - do szeleczek tak sie przyzwyczail, ze nie przeszkadzaja mu w ogole, a czasem sluza nawet do zabawy ;)

justy

 
Posty: 637
Od: Śro kwi 16, 2003 15:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 22, 2003 10:34

Nasza kotka wychodzi na spacery wieczorami tzn przed zapadnieciem zmorku jak juz jest mniejszy ruch. Poczatkowo kiedy chcielismy nauczyc chodzenia w szelkach kotka chodzila po domu do tylu. Ale po 2 spracerach skojarzyla ze szelki to spacer i teraz czeka na wieczorna godzine pod drzwiami a jak sie ja wzmie na rece i zaklada szelki to odchodzi wielkie mruczenia i wyciaga szyjke aby latwiej zapiac i podnosi brzuszek aby tez druga czesc zapiac. Spacer to chodzenie z kotekiem na smyczy ok 6 mterowej i mam wrazenie ze juz po tylu spacerach to moglaby by chodzic bez niej gdyz trzyma sie mnie w odleglosci 1 - 4 metrow i smycz jest luzna ciganie sie po ziemi. Ludzie czasmi patrza sie dziwnie ale dla mnie to wyglad ich miny jest dziwny :-)

Tab

 
Posty: 20
Od: Nie lut 09, 2003 8:57

Post » Czw maja 22, 2003 10:37

No wlaśnie, jak wychodzęz kotem jednym czy drugim, to w bloku na przeciwko ludzie na parterze otwierają i okno i na rękach wystawiaja przez okno jorka, żeby sobie popatrzył... Pies dostaje furii, a oni go tak trzymają i pokazują - no popatrz, kotek na spacerze, na smyczy :ryk:
[url=http://www.TickerFactory.com/]
Obrazek
[/url]

lady_in_blue

 
Posty: 6164
Od: Pon kwi 22, 2002 10:35
Lokalizacja: Wola

Post » Czw maja 22, 2003 11:40

moje co tydzien jada na dzialke zima i latem.

:lol: latem caly dzien biegaja po podworku szczelnie ogrodzonym i nie probuja wychylac sie po za nie. nie zakladam im zadnych smyczek.

dana

 
Posty: 220
Od: Wto lut 05, 2002 8:49
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

Post » Czw maja 22, 2003 12:43

nie wychodzi, bo i po co?
do podziwiania świata wystarczy balkon, a poganiać się można w bezpiecznym mieszkanku.
:twisted: swoją drogą-niesamowite, jaką kot rozwija prędkość- może to pokrewieństwo z gepardem tak działa? :roll:
Obrazek

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Czw maja 22, 2003 13:42

Żeby tak na specjalne spacery, poza balkonem, to nie, moje nigdy nie wychodziły. Burcyś od weta zawsze wracała na smyczy, bo chciała koniecznie biec od autobusu na własnych łapkach, ale mowy nie było żebym jej na to pozwoliła bez smyczowego ograniczenia (wystarczyło pokazanie się z daleka psa czy innego niepokojącego obiektu i juz był dziki skok, gdyby nie smycz, to by mi błyskawicznie znikła z oczu). W ogóle kocie wyprawy na zewnątrz odbywały się w szeleczkach, nawet niekoniecznie na smyczy, żeby było za co złapać w razie spłoszenia, a nie tylko chwytać śliskie futro. Takie typowe kocie szeleczki składają się z dwóch "obrączek" (jedna na szyjkę, druga pod paszkami dookoła brzuszka) połączonych krótkim paskiem z kółkiem do przypięcia smyczy. Mam takie z czerwonej skórki, eleganckie, z takąż smyczką.
Czy kot wygląda w szeleczkach głupio i nienaturalnie? Może tak, może nie - ważniejsze są jednak względy bezpieczeństwa. Jeśli ma się porządnie ogrodzony teren na spacery, ew. wolierę, to nie ma powodu futrzaka ubierać na wyjście w takie coś, ale gdzieś dalej, po ulicy czy do weta, to albo musi być solidnie zamykany kontenerek, albo szeleczki. Albo jedno i drugie, żeby w momencie wyjmowania/wkładania kociucha rzeczony kociuch nie dał w długą.

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 22, 2003 14:04

PumaIM pisze:Czy kot wygląda w szeleczkach głupio i nienaturalnie? Może tak, może nie - ważniejsze są jednak względy bezpieczeństwa. Jeśli ma się porządnie ogrodzony teren na spacery, ew. wolierę, to nie ma powodu futrzaka ubierać na wyjście w takie coś, ale gdzieś dalej, po ulicy czy do weta, to albo musi być solidnie zamykany kontenerek, albo szeleczki. Albo jedno i drugie, żeby w momencie wyjmowania/wkładania kociucha rzeczony kociuch nie dał w długą.

jestem w 10000000% ZA :!: :D

justy

 
Posty: 637
Od: Śro kwi 16, 2003 15:19
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 22, 2003 16:23

Lili czasem wyprowadzam, a abi jeszcze nawet szelek nie ma... trudno ja teraz będzie nauczyć, ale spoko ja wszystko potrafie :) więc ona też bedzie wychodzić
To ja LILI.
PS. Nie umiem wstawić do podpisu fotki... łeeeeeee chlip chlip :(

Manta

 
Posty: 43
Od: Nie kwi 27, 2003 15:25
Lokalizacja: Kraków - Kurdwanów

Post » Czw maja 22, 2003 16:38

Buraski nie wychodzą .

A kot w szeleczkach wygląda wspaniale : całkiem niedawno osłupiałam z zachwytu na widok pięknej Świętej Birmy w szeleczkach spacerującej dostojnie na przełęczy Salmopolskiej przy samym krzyżu...
Ludzie stawali w niemym zachwycie i wyglądali tak : 8O 8O 8O
I nikt się nie śmiał.
A mój znajomy (mieszka w zielonej dzielnicy) zabiera kotkę na spacery na smyczy, a jak słyszy jakieś chichoty za plecami , to się odwraca i pokazuje wymowny gest Kozakiewicza.
Obrazek + Obrazek

basia

 
Posty: 2450
Od: Czw mar 21, 2002 13:38
Lokalizacja: katowice

Post » Czw maja 22, 2003 17:02

Maurycy wychodzi tylko na balkon, i to z asystentem (jeszcze nie mam założonej siatki).
A więc nie wychodzi.
Możliwe, że będzie z nami gdzieś jeżdził ale bedzie wówczas na smyczy( a mam na myśli dobrze zabezpieczony teren).

Bardzo bolesne wydarzenie z Ritką, dało mi nauczkę na
całe zycie, że nawet dobrze zabezpieczony teren może wcale nie być bezpieczny jeśli nie mamy kota cały czas "na oku". :cry:
Wiem, że to trzeba mieć pecha i, że jestem już bardzo przewrażliwiona na tym punkcie, niemniej nikt nie jest w stanie mnie przekonać - po tym co przeszliśmy, że na ogrodzonym, i co tym idzie zdawałoby się bezpiecznym terenie nic kotu nie grozi.
Różnie to bywa niestety....

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19844
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw maja 22, 2003 17:25

Kizia i Dyzio nie wychodza na dwor :cry: . Bardzo chcialabym, zeby mogly chociaz na balkonie troszke sie w lecie powygrzewac ale balkon nie jest odpowiednio zabezpieczony :( i natrafiam na duzy opor ze strony TZ - ze to niby nie bedzie 'ladnie wygladalo' ( :?: :!: ).
A kicie chyba baaardzo chcialyby na balkonie pobuszowac :twisted:.
chyba czeka mnie jeszcze kilka powaznych rozmow 'na temat' :x

drotka

 
Posty: 1802
Od: Wto kwi 22, 2003 11:49
Lokalizacja: Warszawa Kabaty

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: 3 x, kasiek1510 i 500 gości