Strona 1 z 3

Zorro juz w domku u Mereth :))

PostNapisane: Nie paź 14, 2007 18:12
przez Karotka
Do października prowadziłem życie domowego, kochanego kota. Byłem rozpieszczany, głaskany, karmiony przysmakami. Niestety na początku października wszystko się zmieniło. Nie wiem w czym zawiniłem, co zrobiłem źle, że przestano mnie kochać, że stałem się niepotrzebny. Zostałem wywieziony na nieznane mi osiedle i pozostawiony sam sobie, jak rzecz. Próbowałem jeszcze dogonić pana, biegłem za nim, kiedy odjeżdżał, wołałem, ale odjechał niewzruszony. Nawet się nie odwrócił, żeby na mnie spojrzeć ostatni raz, kiedy zrezygnowany w końcu usiadłem i patrzyłem jak mój pan niknie w ciemności. Mój pan odjechał, a wraz z nim całe moje dotychczasowe życie. Stałem tak zdezorientowany a moje serce rozrywał ból i żal oraz pytanie „Dlaczego? Dlaczego najpierw ktoś dał mi dom, kochał mnie, przytulał, mówił, że jestem jego, a on mój, a potem z dnia na dzień pozbawił mnie tego, pozostawił samemu sobie na zimnie? Co takiego zrobiłem źle? Przecież go kochałem całym moim kocim sercem, był dla mnie wszystkim, był najważniejszy...”
To historia Kocurka, który został znaleziony przez starszą panią na jednym z poznańskich osiedli. Historia banalna, jak wiele innych. Domowy kot się znudził i został wyrzucony. Osoba, która to zrobiła, nie miała nawet na tyle honoru, żeby go odwieść do schroniska, tylko wywiozła w nieznany teren i pozostawiła samemu sobie. Kocurek był bardzo wystraszony, zziębnięty i zdezorientowany sytuacją, która go spotkała. Decyzja starszej pani o zabraniu go do domu prawdopodobnie uratowała mu życie, bo raczej nie odnalazłby się w roli kota bezdomnego, który musi sobie radzić sam. Kocurek jest bardzo zadbany, wypieszczony, do tego niezwykle towarzyski. Juz przy pierwszym spotkaniu pozwolił mi się wziąć na ręce i wygłaskać Jest młodziutki. Lekarz orzekł, że urodził się jeszcze w tym roku. Nazwałam go Zorro, ze względu na umaszczenie. Ma na pleckach czarną narzutkę i dwie śmieszne łaty na oczach oraz słodki różowy nosek. Starsza pani u której jest kotek ze względów finansowych nie może go zatrzymać na stałe, nie stać jej tez na zbyt długa opiekę. Dlatego bardzo prosiła mnie o pomoc w znalezieniu domku dla Kocurka. Inaczej chce go oddać do schroniska. Obiecałam jej nie zawieść. Jej i Zorro, który patrzył na mnie ufnymi, czarnymi oczami, które zdawały się prosić „daj mi szansę, daj mi dom, który straciłem, a odwdzięczę się jak tylko kot potrafi...”
Jeżeli jesteś gotowy dać dom Zorro odezwij się proszę. Odległość dla Zorro nie jest przeszkodą. Jest w stanie dojechać do Ciebie w dowolny zakątek Polski. W końcu to Zorro... :D :D :D :D

PostNapisane: Nie paź 14, 2007 18:20
przez Karotka
Oto Zorro :D
Zdjęcia robione komórką w lecznicy, stąd jakość nienajlepsza.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

PostNapisane: Nie paź 14, 2007 19:47
przez kavala
Ojejku, jaki do mojego Łatka podobny! Biedactwo... :(

PostNapisane: Nie paź 14, 2007 19:50
przez Karotka
kavala pisze:Ojejku, jaki do mojego Łatka podobny! Biedactwo... :(


Jest piekny i taki młodziutki. Zdjęcia nie oddaja jego uroku.
Mam nadzieje, że uda mu sie szybko zaleźć domek, albo tymczas chociaż...

PostNapisane: Nie paź 14, 2007 22:04
przez thor
Nieprawdopodbne kropka w kropke nasza Lolusia!!! Tylko pieprzyka przy nosku brakuje.

Oby kiciuś szybko znalazł dobry domek!!!!!

PostNapisane: Nie paź 14, 2007 22:31
przez PcimOlki
kavala pisze:Ojejku, jaki do mojego Łatka podobny! Biedactwo... :(


Ty myślałaś o drugim ogonie. Na początku rodzinka nie pozna, że są dwa. :D Pzdr.

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 0:09
przez Etka
Karotka- mam te obiecane jedzonko dla Zorro, gdzie moge Pani podrzucic?

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 0:36
przez Patr77
Jaki piękny :love:
Trzymam mocno kciuki za dobry domek :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 8:32
przez Karotka
Zorro jest bardzo podobny do Uszatka z opolskiego schroniska, którego miałam na tymczasie i zaledwie tydzień temu oddałam do nowego domku. Wyglada jak jego młodszy brat. Dlatego jest tak bliski mojemu sercu. Licze, że szybko znajdzie domek

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 9:27
przez Etka
a ja mam pytanie, czy ta Pani go przetrzyma?

i co z karma? wstepnie kupilam 3 Puriny 200 g suche ale dorzucic moge tez Bozite 400g- mokre.

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 10:20
przez Karotka
Etka pisze:a ja mam pytanie, czy ta Pani go przetrzyma?

i co z karma? wstepnie kupilam 3 Puriny 200 g suche ale dorzucic moge tez Bozite 400g- mokre.


Dzieki Jowito :D ja tez mam naszykowany zwirek i karme. Dostałam tez rabat na kastracje, ale nie moge sie do Pani dodzwonic :( Bedę jeszcze próbowała...

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 11:43
przez migotka33
Śliczny facecik trzymam kciuki za domek :ok:

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 12:44
przez Karotka
Dzieki za kciuki. PAni ma chyba depresje...płakała mi dzisiaj do telefonu, nic konkretnego sie nie dowiedziałam. Umawiam sterylkę, jutro zawioze karme i żwirek. Mam nadzieje, że zgodzi się go przetrzymac do czasu znalezienia domu.

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 12:46
przez Etka
Aga, to ja juto moge pojsc z Toba- zaniose te swoje jedzonko- ciekawe co z tego wyjdzie, dziwna ta pani...

PostNapisane: Pon paź 15, 2007 14:31
przez Karotka
Sterylka umówiona na środe wieczór. Jak mi sie ud jutro podwioze żwirek i karme. Pisze, że jak mi sie uda, bo jutro mam z Puss zaplanowaną wizyte na cmentarzu... sa tam podobno małe kotki i chce obadać sytuacje.

Z tego o sie domyslam, pani chyba niedawno straciła męża. Jest bardzo rozchwiana emocjonalnie. Raz sie emocjonuje, raz placze...jutro ma wizyte u psychiatry...