Kluska na wyjazdach ;)

Witamy i zdajemy obiecaną relację, zakładając przy okazji wątek osobisty
Tydzień temu wraz z przyjaciółką powiększyłyśmy swoje domowe stado bogate w 11-letniego Wandala z tego oto wątku
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=51 ... ght=wandal
o Kluskę znaną ze swych charytatywnych skłonności opisanych tutaj
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=59 ... ght=kluska
Zmiana imienia symbolizująca koniec starego i rozpoczęcie nowego jeszcze nie nastąpiła, ale jesteśmy w trakcie kombinowania
Brałyśmy pod uwagę różne wersje, począwszy od słów rymujących się z "kluska", a na Patsy Stone czy Edinie Monsoon skończywszy
Jak na razie żadne nie okazuje się być tym właściwym.
Przechodząc do rzeczy - Kluska zaaklimatyzowała się zadziwiająco szybko. Po tym, jak pierwszego dnia ośmieliła się wyjść zza zlewu w łazience, od razu poszła zwiedzać całe mieszkanie, a teraz już chyba czuje się jak u siebie. Jest jeszcze odrobinę płochliwa - ucieka, gdy niechcący ktoś zrobi gwałtowny gest czy na dźwięk tv na ten przykład, ale zaraz potem wraca, gdy już widzi, że nic złego się nie dzieje
O agresji w stosunku do Wandala nie było mowy... To raczej Wandal się jej strasznie bał i po pierwszym kontakcie zwiał z ogonem napuszonym do wielkości swojego tułowia
Zdziwiło nas, że Kluska prawie od razu chciała do niego bardzo blisko podchodzić, przytulać się, bo podobno na początku biła inne koty
Niestety, Wandal wtedy prychał, robił tzw. wiatrak, czyli machał łapkami w zabójczym tempie uderzając powietrze wokół Kluski, po czym uciekał w panice pod szafkę
Sytuacja jednak z dnia na dzień wygląda coraz lepiej - to na tyle przyjazna kotka, że już drugiego dnia poniekąd zmusiła go do wspólnej zabawy polegającej na wspólnym bieganiu
A dzisiaj, kiedy przed wyjściem do pracy poszłam przytulić tego furiata i Kluska wskoczyła na łóżko ocierając się o niego to nawet nie drgnął, tylko spojrzał na nią z lekką irytacją
Zatem chyba się powoli przyzwyczaja. Uczy się szanować jedzenie, bo już widzi, że to czego nie doje, to mu zaraz Kluska sprzątnie
Ponadto bawi się zupełnie inaczej, niż przed jej przybyciem. Wcześniej właściwie cudem było zmotywowanie go do zabawy (poza ganianiem i polowaniem na nasze ręce), rzadko kiedy zainteresował go jakiś przedmiot, a teraz potrafi bawić się sznurkiem jak mały kociak
Zastanawiam się, czy to normalne, że nie jest jakoś wyjątkowo obrażony o nowego lokatora w domu... Albo to jakiś szczególny rodzaj gniewania się. Na początku bowiem, gdy zostawiłyśmy Kluskę w łazience i pozwoliłyśmy mu same ją znaleźć patrzył tylko z wielkim wyrzutem, z pytaniem "jak mogłyście...?" wypisanym na pyszczku, a ja chodziłam za nim tłumacząc mu, że "to nie jest tak jak myślisz, skarbie!"
Wtedy on się złościł, nie pozwalał dotykać i uciekał. Ale już pozwala, w nocy i tak przychodzi spać do łóżek, aczkolwiek poświęca nam ewidentnie mniej uwagi. Trochę mi co prawda brakuje jego leżenia na kolanach i wtulania się, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu i przyzwyczajenia po prostu
Kluska natomiast niemal bez przerwy domaga się uwagi - czy to w postaci zabawy, czy głaskania, czy jedzenia
Nie można poświecić uwagi Wandalowi bez jej udziału, po prostu nie da się jej pominąć, bo wtedy ona od razu zjawia się nie wiadomo skąd i wciska głowę do głaskania
Myślimy, że momentem przełomowym w relacjach między nimi było pojawienie się w domu gościa, czyli obcego człowieka (oboje nie przepadają za obcymi). Siedzieli wówczas na jednym łóżku, ale daleko od siebie, a gdy gość wszedł do pokoju spojrzeli na niego spode łbów, potem popatrzyli porozumiewawczo na siebie, po czym Wandal spokojnie wstał, odwrócił się zadem i ukrył się za łóżkiem, a Kluska sekundę po nim zrobiła to samo
Od tej pory trzymają się razem - razem siedzą w progu, gdy wracamy do domu, razem dają się głaskać gościom, ale bez przekonania. Nie śpią już na oddzielnych łóżkach - właśnie dostałam cynk, że śpią razem na jednym
Słowem - jest ok
Mamy oczywiście nadzieję, że będzie jeszcze lepiej, ale to w końcu dopiero tydzień, a wróżba chyba jest pomyślna
Niestety z braku czasu i odpowiedniego sprzętu relacja fotograficzna jest dość uboga, ale wystarczająca, by potwierdzić, że Kluska ma się dobrze:
Dziękujemy jopop za wspaniałego kota
Aha, ta widoczna plamka na nosku to ranka po tym, jak się otarła o kratkę w transporterze.
M.


o Kluskę znaną ze swych charytatywnych skłonności opisanych tutaj

Zmiana imienia symbolizująca koniec starego i rozpoczęcie nowego jeszcze nie nastąpiła, ale jesteśmy w trakcie kombinowania


Przechodząc do rzeczy - Kluska zaaklimatyzowała się zadziwiająco szybko. Po tym, jak pierwszego dnia ośmieliła się wyjść zza zlewu w łazience, od razu poszła zwiedzać całe mieszkanie, a teraz już chyba czuje się jak u siebie. Jest jeszcze odrobinę płochliwa - ucieka, gdy niechcący ktoś zrobi gwałtowny gest czy na dźwięk tv na ten przykład, ale zaraz potem wraca, gdy już widzi, że nic złego się nie dzieje

O agresji w stosunku do Wandala nie było mowy... To raczej Wandal się jej strasznie bał i po pierwszym kontakcie zwiał z ogonem napuszonym do wielkości swojego tułowia






Ponadto bawi się zupełnie inaczej, niż przed jej przybyciem. Wcześniej właściwie cudem było zmotywowanie go do zabawy (poza ganianiem i polowaniem na nasze ręce), rzadko kiedy zainteresował go jakiś przedmiot, a teraz potrafi bawić się sznurkiem jak mały kociak

Zastanawiam się, czy to normalne, że nie jest jakoś wyjątkowo obrażony o nowego lokatora w domu... Albo to jakiś szczególny rodzaj gniewania się. Na początku bowiem, gdy zostawiłyśmy Kluskę w łazience i pozwoliłyśmy mu same ją znaleźć patrzył tylko z wielkim wyrzutem, z pytaniem "jak mogłyście...?" wypisanym na pyszczku, a ja chodziłam za nim tłumacząc mu, że "to nie jest tak jak myślisz, skarbie!"

Wtedy on się złościł, nie pozwalał dotykać i uciekał. Ale już pozwala, w nocy i tak przychodzi spać do łóżek, aczkolwiek poświęca nam ewidentnie mniej uwagi. Trochę mi co prawda brakuje jego leżenia na kolanach i wtulania się, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu i przyzwyczajenia po prostu

Kluska natomiast niemal bez przerwy domaga się uwagi - czy to w postaci zabawy, czy głaskania, czy jedzenia


Myślimy, że momentem przełomowym w relacjach między nimi było pojawienie się w domu gościa, czyli obcego człowieka (oboje nie przepadają za obcymi). Siedzieli wówczas na jednym łóżku, ale daleko od siebie, a gdy gość wszedł do pokoju spojrzeli na niego spode łbów, potem popatrzyli porozumiewawczo na siebie, po czym Wandal spokojnie wstał, odwrócił się zadem i ukrył się za łóżkiem, a Kluska sekundę po nim zrobiła to samo


Słowem - jest ok


Niestety z braku czasu i odpowiedniego sprzętu relacja fotograficzna jest dość uboga, ale wystarczająca, by potwierdzić, że Kluska ma się dobrze:




Dziękujemy jopop za wspaniałego kota

Aha, ta widoczna plamka na nosku to ranka po tym, jak się otarła o kratkę w transporterze.
M.