Łódź, dwie 4-mies.koteczki - w kochających domkach :)

List do Domu
Mieszkamy w Łodzi. Jesteśmy dwie i mamy tylko siebie. I jesteśmy malutkie, choć DużaObca mówiła, że skończyłyśmy niedawno 4 miesiące. Kiedyś miałyśmy mamę. Nie pamiętam, czy miałyśmy dom. Pewnego dnia mama zabrała nas do spacer, powiedziała, że będziemy dobrze się bawić. To były radosne kociaki, te na spacerze, tak nam było dobrze, że przestałyśmy patrzeć gdzie mama. Zgłodniałyśmy. Ale ona zniknęła. Podobnie jak dwa inne kociaki z tych od zabawy. Nie rozumiałyśmy, co się stało. Dopiero potem ktoś powiedział, że nasza mama zabrała tamte dzieci, były ładne, kolorowe i duże, nie to co my.
Od czterech miesięcy jesteśmy tutaj, na tym podwórku. Radosne kociaki znikały jedne po drugim. Ludzie którzy ich zabierali, uśmiechali się. Karmią nas tu, ale nie pozwalamy się im głaskać, nie chcemy się przyzwyczajać, już wiemy, że ci których się kocha, znikają.
Kiedyś miałyśmy mamę.
To chyba było szczęście.
Mysza i Łatka
PS. Ktoś z Dużych mówił coś o schronisku. Co to za miejsce? Dom?
Mieszkamy w Łodzi. Jesteśmy dwie i mamy tylko siebie. I jesteśmy malutkie, choć DużaObca mówiła, że skończyłyśmy niedawno 4 miesiące. Kiedyś miałyśmy mamę. Nie pamiętam, czy miałyśmy dom. Pewnego dnia mama zabrała nas do spacer, powiedziała, że będziemy dobrze się bawić. To były radosne kociaki, te na spacerze, tak nam było dobrze, że przestałyśmy patrzeć gdzie mama. Zgłodniałyśmy. Ale ona zniknęła. Podobnie jak dwa inne kociaki z tych od zabawy. Nie rozumiałyśmy, co się stało. Dopiero potem ktoś powiedział, że nasza mama zabrała tamte dzieci, były ładne, kolorowe i duże, nie to co my.
Od czterech miesięcy jesteśmy tutaj, na tym podwórku. Radosne kociaki znikały jedne po drugim. Ludzie którzy ich zabierali, uśmiechali się. Karmią nas tu, ale nie pozwalamy się im głaskać, nie chcemy się przyzwyczajać, już wiemy, że ci których się kocha, znikają.
Kiedyś miałyśmy mamę.
To chyba było szczęście.
Mysza i Łatka



PS. Ktoś z Dużych mówił coś o schronisku. Co to za miejsce? Dom?