
Otóż jakies 7 dni wstecz moje kochane goniło muchę, która leciła dosc nisko. Nie zauwazyło scinany w kuchni pod ktora stoja jego miski z woda i jedzeniem, i odbiwszy sie od ściany i wpadło wlasnie do miski z woda.
Miska to moze złe okreslenie. To taki mały , płytki garnek - tylko z tego naczynia chciał pic.
Ubawiłam sie oczywiscie ogromnie. Radi wyszedł z miski wytrzasnal cała wode i o sprawie zapomniałam...Do nastepnego dnia.

Przylapałam go jak wkładał łapki do wody, wyciagał mokre i zlizywal sobie z nich wode. Myslałam ze moze cos wniej pływa albo brudna , ale nie! Wszystko w porzadku.
Ostatnio znalazł sobie nowa zabawe. Wkłada łapke do wody i rozchlapuje ja po całej kuchni. Im dalej poleci tym lepiej.Po czym tarza sie w tym wszystkim. Dzis doszlo do tego ze po prostu sobie do niej wskoczył

Jest to dla mnie dziwne bo kiedy był malenki i musial zaliczyc przymusowa ciepla kapiel, to darl sie w nieboglosy. A teraz nawet włazi za mna do łazienki, wchodzi po prysznic i sprawdza czy w kabinie nie ma wody przypadkiem.
Nie musze pisac jakie to uciazliwe...

Co mam zrobic?:)