Pani Irena jest osobą, która nie zostawi żadnego zwierzaka w potrzebie. Od kilku lat mieszka we wsi 40 km od Białegostoku pod Brańskiem - tam, jak w większości polskich wsi, bieda na biedzie.
Pani Irena pomagała okolicznym potzrebującym zwierzakom. Kiedy sąsiedzi zorientowali sie, jak wrażliwą jest osobą, zaczęły sie u Niej pojawiać kolejne zwierzaki.
Żadnemu nie odmówiła pomocy, żadnego nie wyrzuciła.
I w tej chwili, oprócz swojej licznej domowej gromadki, ma juz spory zwierzyniec - tych przygarniętych pod opiekę.
Do tej pory jakoś sobie radziła - nie prosiła nikogo o pomoc, ale dokładnie tydzień temu straciła pracę i obecnie jest naprawdę w bardzo trudnej sytuacji materialnej.
Nie jest w stanie nawet wyżywić wszystkich. Oczywiście zwierzęta jedzą codziennie, Pani Irena - różnie. Mówi, że sama to nie potrzebuje wiele, natomiast psychicznie bardzo przeżywa sytuację, kiedy kończy się jej jedzenie dla zwierzaków i nie wie, co im da następnego dnia.
W ciągu ostatnich dwóch tydodni dostała ok. 40kg karmy, ale nie sądzę by tego zapasu został Jej już choć jeden chrupek.
Dlatego PILNIE POTRZEBNA WSZELKA POMOC!!!!
Trzeba pomóc Pani Irenie wykarmić zwierzaki
i oczywiście dopomóc w jak najszybszym znalezieniu nowych domów.
Do adopcji ma 7 kotów. Wszystki w wieku 2-3 lat. Niesterylizowane. Oswojone. Pani Irena oddała kotom jeden pokój, w którym są kuwety, ale nie jest w stanie powiedzieć czy się załatwiają do kuwety czy nie. Myślę, że swoje potrzeby załatwiaja na zewnątrz, bo koty już tak mają

Ma kilka jeszcze starych kotów, ale nimi się zajmie dożywotnio. Po prostu ,musimy zmniejszyć ilość zwierząt pod opieką Pani Ireny.




