Strona 1 z 1

Dziwna wydzielina u kota.

PostNapisane: Pt maja 16, 2003 2:02
przez Bartas
Witam wszystkich,

Zaniepokoiła mnie pewna sprawa zaobserwowana ostatnio u mojego kota. Kiedy ściągałem go z biurka (akurat wybrał sobie moment na wdzięczenie się kiedy maiłem coś ważnego do zrobienia), futrzak trysnął kilkoma kroplami jakiejś wydzieliny o dosyć intensywnym zapachu i konsystencji oraz zabarwieniu podobnym do ropy. Było tego jakieś parę mililitrów. Nie był przestraszony ani zaniepokojony. Nie wykazywał wcześniej żadnych dziwnych objawów.

Autorzy publikacji o kotach dosyć zgodnie twierdzą że kot zostawia ślady zapachowe używając kilku gruczołów (np. pod brodą aby zaznaczyć miejsca bezpieczne, w okolicach odbytu wydzielając zapach strachu czy zagrożenie, czy też moczem - swoje terytorium). W tym konkretnym przypadku nie była to woń strachu (nauczyłem się ją rozpoznawać kiedy moja poprzednia kotka przechodziła dosyć przykre leczenie operacyjne włókniaka).

Czy powinienem niepokoić się tym zdarzeniem, odwiedzić weterynarza ?
A może Behemot próbował dobitnie przekazać, że to ja powinienem spadać z JEGO biurka ?

pozdrowienia,
Bartek.

PostNapisane: Pt maja 16, 2003 2:52
przez Estraven
Cześć!

Czy należy rozumieć, że prysnął ową wydzieliną spod ogona? Jeśli tak, to mogła być po prostu wydzielina kocurzych gruczołów – jeśli jest niekastrowany. Jej zapach nie ma "zabarwienia emocjonalnego" typowego dla woni wystraszonego kota, chociaż oczywiście jest intensywny, wielu uważa też, że bardzo przykry :wink: Służy tylko "celom informacyjnym", czyli oznaczeniu terenu. Moczem znaczą teren przede wszystkim koteczki, kocury zaś zwykle właśnie wspomnianą wydzieliną.

Można sądzić więc, że Behemot miał ochotę przekazać Ci to ostatnie... A jeśli tak, wskazane będzie jakieś przeciwdziałanie, żeby całe mieszkanie nie było niebawem pełne tej woni. Czyli – najjpewniej kastracja – chemiczna (blokada hormonalna – minus taki, że koty różnie mogą na nią reagować, nie zawsze dobrze ją tolerują, a długofalowe skutki jej stosowania nie są w pełni znane), albo operacyjna kastracja (minus – zabieg jest nieodwracalny i wymaga niekiedy stosowania reżimu dietetycznego).

Jeśli zaś Behemot jest kastrowany – mogło chodzić też o wydzielinę z gruczołów okołoodbytowych. Wówczas wskazana byłaby kontrola u veta, czy nie ma potrzeby oczyszczenia tych gruczołów i czy nic się w nich nie paprze.

PostNapisane: Pt maja 16, 2003 16:43
przez magda gabryś
Bartas. Podpowiedz mi jakie publikacje?

PostNapisane: Sob maja 17, 2003 7:19
przez KasiKz
To kocury chyba najbardziej lubią biurka od swoich ludzi - a racej już swoje. Lucek nasikał raz pod biurko, a kilka dni temu - jak nas oboje nie bylo w domu dłużej niż zwykle - nalał taaaaaką kałużę przed biurkiem, że padłam jak ją zobaczyłam....