jakos przespał te noc, choc w tej jeden swojej dziwnej pozycji. Na parapecie zeby Mały czasem go nie molestował.
Teraz juz wstał. Widac ze jest głodny ale jesc nie chce.
W kuwecie rano znalazłam taki krwawy skrzep to miała byc (chyba?) kupa...
Ale nie zwymiotował wczoraj nic z tego co zjadł - inna sprawa ze nie było tego wiele. Dzis dałam mu szyneczki takiej drobiowej bo nic innego nie chciał. Weta pewnie mnie opitoli jak jej powiem ale uwazam, ze lepiej zeby zjadł to nic kompletnie nic. Zaraz pewnie ugotuje mu jajka dam biało chociaz.
Wygada fatalnie. Rude z duze futerko z mnostwem kostek. Jakg go podnosze to jest taki leciutki. Siuskow nie udało mi sie złapac:? choc czatowalismy na niego w nocy. TŻ powiedział, ze zobil tyle co nic i to razem z kupa...
teraz biedak siedzi i patrzy. a ja nie wiem co mam robic. do weta dopiero na wieczor i to tylko na antybiotyk. Moja wetka dopiero jutro bedzie:/
Za to dzis poznam wyniki jonogramu.
Ech co do spraw psychicznych Dante boi sie juz trasporterka. I mnie tez:/ Wieje jak mnie widzi, nie chce dawac sie głaskac, nic.
:(:(
Nie dziwie mu sie . Ma zal ze go codziennie , a czasem nawet dwa razy dziennie zabieram do weta. Ciagam przez pol miasta, i jeszcze pomogam lekarzowi robic MU "krzywde".Wetka twierdzi , ze Dante ma wielka przeczulice skorna. Zanim sie jeszcze go dotknie w gabinecie, to juz faluje mu grzebit i miauczy. A na dodatek wczoraj przy pobieraniu krwi, zrobili mu gigantycznego krwiaka na łapie i łapka tez go boli.
Tylko jak czeka na jedzenie jest w miare spokojny. Potem sie chowa.
Przestał zagrzebywac to co jest w kuwecie, myje sie od wielkiego dzwonu, wiec obie czynnosci robi za niego Mały.
Myje go nawet w uszach.