Strona 1 z 4

JAK UDOMOWIĆ DZIKIEGO KOTKA??? POMOCY!!!-SZCZĘŚLIWY KONIEC!!

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 10:44
przez iwonna
Wszystko zaczęło się tu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64 ... &start=165

Zobaczyłam moją Zojeczkę i od razu się zakochałam. Teraz mam ją już w domu i............jestem bezradna. Co robić? Kotek jest wyjątkowy. Siedzi w szafie-wtedy NIE PODCHODZCIE DO MNIE- prycha a nawet warczy, kładzie uszy..... Jednym słowem-DZIKA, jak ryś z lasu. Ale nie ucieka. Ucieczka, to absolutna ostateczność.
Kiedy wychodzi na poduszkę przy oknie, to czas dla mnie :D . Mogę głaskać, kłaść głowę obok i cieszyć się tą bliskością.... Mruczenia nie słychać...Na ręce nie brałam, wydaje mi się, że panna na to nie wyraża swej zgody.
Kiedy Zoja zostaje sama, idą w ruch zabawki /myszka ma nawet wyrwane oko..../, odwiedzana jest kuweta po pysznym jedzonku. Czyli kocio je, pije i dobrze się bawi.
Wczoraj nawet pannica postanowiła wyjść z szafy, kiedy siedziałam z książką na fotelu w JEJ pokoju. Wyszła, pokręciła się dyskretnie. Weszła na drapak. Przyjęła pozę jak z pomnika. Wreszcie wróciła do szafy. I zasnęła. :dance:
Jej szafa ma częściowo otwarte drzwi, tak że może obserwować, co dzieje się w pokoju.
Zoja jest zupełnie inna od dzikusów, które znam. Ona nie ucieka. Trzyma ludzi na dystans. Nie przepada /nie znosi??/ kocich pieszczot... Toleruje moją obecność... Mam dwie inne kotki w domu. Dorosłe. Wpuściłam jedną z nich -białą MILKI. Prychała niesympatycznie a Zoja nic. Zignorowała ją, więc Milki zrezygnowała. Nie wiem, czy zostawić koty "sam na sam"? Może się dogadają?
Co robić? Jak udomowić dzikiego kotka? Myślę, że kociaki zbyt długo biegały na wolności bez ingerencji człowieka i totalnie zdziczały. Zoja urodziła się ok. 1 maja, więc ma już prawie 5 miesięcy. W ludzkim domu przebywa niespełna 2 tygodnie, z czego u mnie tydzień. Może ktoś ma doświadczenia z takim dzikuskiem??? Pomocy!!!
A to moja Zojeczka
[quote="Martulinek"]Obrazek
[/img]

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 11:05
przez aamms
Ale piękna.. :1luvu:

Ona nie jest dzika.. jest nieufna.. ale jej przejdzie.. :D
Piszesz, że u ludzi jest dwa tygodnie, z czego u Ciebie tydzień.. to naprawdę bardzo krótki czas na zapoznanie się ze wszystkimi nowościami jakie ją spotkały ostatnio..
Daj jej czas.. niczego nie przyspieszaj.. pozwól jej samej zdecydować kiedy zechce Ci zaufać..
Uważam, że i tak są postępy.. nie ucieka, wychodzi z szafy podczas Twojej obecności w pokoju.. To wszystko świadczy o tym, że powolutku się oswaja.. na razie z otoczeniem, a na człowieka pewnie czas przyjdzie później..
I jeszcze zobaczysz, jaką rozmruczaną przytulankę będziesz miała.. ale pod warunkiem, że to kicia zdecyduje o tym kiedy pozwoli Ci się głaskać i przytulać..

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 11:20
przez kristinbb
Mam podobny problem,tyle,że koteczka ma ok. 15miesięcy. 8O

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 11:59
przez misia007
Moja Nina byla takim dzikim okazem jak twoja Zoja.Porwalismy ja doslownie z podworka w wieku 4 miesiecy, bo miala fatalnie zaropiale oko.Zdemolowala oczywiscie gabinet weta, w domu zachowawala sie jak dzikie zwierzatko ale pomogl kontakt z naszymi kotami.Przylgnela do nich odrazu.Troche to trwalo ale rowniez nas zaakceptowala.Nic nie rob na sile, daj jej czas.Bedzie dobrze.Twoja Zoja jest przesliczna. :D :D :D

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 12:04
przez misia007
Dodam jeszcze ,ze razem z Nina zlapalismy jej brata, ktory zamieszkal u naszego syna.Krzysio , bo tak go nazwali, od pierwszej chwili byl niesamowitym pieszczochem czyli to nie kwestia wieku a raczej cech osobniczych.

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 13:38
przez iwonna
Wielkie dzięki za wsparcie!!! :spin2:
Ja też myślę, że teraz to już tylko cierpliwość i czas-trzeba czekać aż Zoja się przyzwyczai do nowych warunków.
Chwilami tylko dopada mnie takie zwątpienie-czy aby Zoja nie wolałaby żyć dziko tam gdzie żyła........................... 8O czy ona jest zadowolona i szczęśliwa?

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 15:34
przez misia007
CzY wolalaby zyc na wolnosci, tego sie nigdy nie dowiemy ale jestem dziwnie spokojna, ze za jakis czas, w twoim domu poczuje sie szczęsliwa. :D :D :D

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 15:51
przez isabella7272
bardzo piekna :) daj kotu trochę czasu , napewno bedzie ok

PostNapisane: Sob wrz 22, 2007 16:05
przez PcimOlki
Czekać. Karmić. Czekać. Czekać. Nie przeszkadzać. Twoja cierpliwość będzie nagrodzona. Pzdr.

PostNapisane: Pon wrz 24, 2007 12:56
przez bettysolo
mogę Ci doradzić abyś uzbroiła sie w morze cierpliwości
czas działa cuda

od trzech miesięcy mieszka u mnie Toril który przyjechał do mnie jako tak bardzo dzika dziewczynka :P ze przez długi czas był zamknięty w klatce wystawowej bo bał sie dosłownie wszystkiego
gwizdu czajnika czy stukania obcasów a jak widział człowieka to syczał i prychał

daliśmy mu czas chociaż wiele razy dopadało mnie zwątpienie ze jednak nigdy sie nie oswoi

dzisiaj to urwis niesłychany który rozrabia w domu i wygląda na całkiem szczęśliwego
ale jeszcze nie da sie dotknąc :evil:
widocznie musi jeszcze wiecej czasu upłynąć

tak ze mysle ze zostaw wszystko tak jak jest bo na siłę nic sie nie da zrobić a kotka sama zdecyduje kiedy bedzie gotowa na wiecej :D

PostNapisane: Pon wrz 24, 2007 13:26
przez iwonna
Widzę, że faktycznie trzeba po prostu czekać i nic na siłę. :D
Zoji "przyplątały się" na dodatek robaki..... W sobotę wymiotowała z robactwem :strach: Dostała 1/2 tabletki Pratel do mokrego jedzonka. Co najmniej połowę z tego zjadła. Kłopot w tym, że nie moge jej bezpośrednio podać leku. Zabrałam więc wszystkie smakołyki, zostawiając jedynie mokre jedzonko nafaszerowane lekiem. Efekt dało się zauważyć w kuwecie....
Niestety, Zoja od dwóch dni siedzi zbunkrowana w ciemnym kącie i w ogóle nie wychodzi. Pewnie źle się czuje z powodu zarobaczenia... Dzisiaj podam jeszcze jedną dawkę leku. Jeżeli znajdę czas, pojadę do weterynarza- może doradzi inny lek.
Pocieszam się myślą, że kiedy uporam się z robactwem, wróci dawna Zoja, która pozwalała chociaż na siebie popatrzeć. Wczoraj wyszła z ukrycia, myśląc że ja opuściłam pokój. Na mój widok wycofała się dyskretnie do kryjówki.
Jest cudowna i kochana :cat3:

PostNapisane: Pon wrz 24, 2007 13:33
przez kavala
iwonna pisze:Widzę, że faktycznie trzeba po prostu czekać i nic na siłę. :D
Zoji "przyplątały się" na dodatek robaki..... W sobotę wymiotowała z robactwem :strach: Dostała 1/2 tabletki Pratel do mokrego jedzonka. Co najmniej połowę z tego zjadła. Kłopot w tym, że nie moge jej bezpośrednio podać leku.

A wiadomo co to za robale? Bo pratel działa na tasiemce i nicienie. Na tęgoryjce nie za bardzo. Stronghold zaś działa na nicienie i tęgoryjce, nie na tasiemca i łatwo się go stosuje.

PostNapisane: Pon wrz 24, 2007 13:56
przez iwonna
niestety, nie wiadomo :oops: Podałam, co miałam... Dlatego właśnie wolałabym iść do weterynarza-planuję dziś podjechać.

PostNapisane: Pon wrz 24, 2007 14:07
przez Anka
Iwonna, nie trać ducha :D . Skoro kota wychodzi, a nawet pozwala się dotykać, to super jest. Do mnie w sobotę przyjechała na tymczas Magia i tak się wczoraj schowała, że teraz nie wiem, gdzie mam kota. I nie wiem, kiedy się dowiem :roll:
Zajrzyj tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=66177

PostNapisane: Pon wrz 24, 2007 14:26
przez Domino76
Jeśli chodzi o oswajanie, pamiętaj aby ją raz dziennie karmić z ręki, najlepiej jakimiś kocimi przysmakami - szybciej zacznie kojarzyć Ciebie z czymś przyjemnym :). Mów przy tym do niej często, łagodnym głosem, żeby nauczyła się kojarzyć ludzki głos ze smakowitą zakąską.
Jak już się troszeczkę oswoi, spróbuj pobawić się z nią zabawką na długiej wędce. To młoda koteczka, powinna być zainteresowana zabawą, a wędka pozwoli jej utrzymać bezpieczny dystans.
Trzymam wielkie kciuki! :ok: :ok: :ok: