Strona 1 z 2

Do Falki pytanie

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 20:55
przez zuza
Bede szukac po kotach, ale jesli mozesz to napisz mi tu - ile czasu Falki nie bylo jak Ci zginela?

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 20:58
przez Falka
Dwa i pół tygodnia.

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 21:00
przez Falka
A o co chodzi 8O

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 21:00
przez zuza
Dzieki... a jak to sie stalo, ze ja znalazlas? na kotach nie umiem znalezc watku. Chodzi mi o Pysie co zginela Beacie...

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 21:01
przez zuza
oki, znalzlam watek na googlach...

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 21:08
przez Falka
Pusia zginęła już dawno :cry:
Pamiętam, że wysyłałam jakiś post z poradami, jak szukać - ae to juz było dawno temu.

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 21:14
przez zuza
No wlasnie, to juz strasznie dawno.
Nawet nie potrafie sobie wyobrazic co sie w takiej chwili czuje... Sabi nam sie schowala skutecznie 2 dnia u nas. Serce mi walilo jak mlot, mimo, ze wiadomo bylo, ze ona musi gdzies byc, bo nie miala mozliwosci zniknac.
Ale zanim ja znalazlam na krzesle pod obrusem to myslalam, ze mi serducho wyskoczy wierzchem...

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 21:44
przez Sabina
Mnie też kiedyś kot zginął . Nie było kici trzy dni .To był koszmar szukaliśmy wszędzie , dawalismy ogłoszenia i nic :(
Aż w końcu usłyszałam jej krzyk , miauk i przypędziła do domu taka wystraszona . Najprawdopodobniej sąsiad zamknął ją w garażu w domu naprzeciwko :evil: . Po powrocie przez kilka dni z domu nie wychodziła tylko spała i jadła , ależ ona musiała się bać . Ale radosci po powrocie było co nie miara :P

PostNapisane: Czw lut 07, 2002 21:45
przez Eva
Zuza, ciesze sie, ze z Sabinka coraz lepiej, ze koniec ze stresem kroplowek, z dziaslami tez sobie poradzicie :)

PostNapisane: Pt lut 08, 2002 9:52
przez Iwona
Ziutek zaginął 30 marca 1998 roku i juz sie nie odnalazł. Wymknął sie wieczorem z domu, kiedy wyprowadzalismy psa na spacer: czarny kot, niezapalone swiatło w przedpokoju.
Podejrzewamy, że ktos go musiał przygarnąc, bo był wyjątkowo urodziwy, wygladał troche jak czarny syjam starego typu, z zielonymi oczami. Dawalismy ogłoszenia do gazety, obwiesilismy jego zdjeciami wszystkie lecznice w Zielonce i okolicy, wszystkie tablice ogłoszen i słupy. i jak kamien w wodę. Był jeszcze młodzitki - miał ok. 6-7 miesiecy.
To była taka zabawna para: czarny kot i czarny pies. Zawsze razem i do zabawy i do snu. Pies długo go jeszcze szukał.
Mam nadzieje, że dobrze trafił.
Od tego czasu zawsze sprawdzamy, czy koty w domu jak wyprowadzamy psa wieczorem.

PostNapisane: Pt lut 08, 2002 9:56
przez Asia
No właśnie, Falko, ja też zawsze chciałam Cię zapytać, jak to było z tym zaginięciem Falki, no i przede wszystkim - jak się odnalazła :?: :?: :?:

PostNapisane: Pt lut 08, 2002 10:02
przez Mijo
Moja kicia wiele lat temu spadla z balkonu i siedziala w krzakach zorientowalismy sie po paru godzinach ze kota nie ma. Latarki i rodzina poleciala w krzaczory. Znalezlismy ją siedziala bidulenka taka wystraszona tam gdzie spadla. Potem pamietam byly ogledziny i wet czy czasem cos w srodku nie zostalo uszkodzone. Potem okrutnie zwracalismy na ten balkon uwage.

ALe kolega ostatnio mi opowiadal ze jego kotka przepadla na 3 miesiace mysleli ze po niej a jak sie znalazla to byla bardzo brudna i wychudzona ale przetrwala jakoś. Dzielna kicia miala duzo szczescia :D

Falko dost. na priva dzieki i juz dzwonilam ale nikt sie nie zglaszal.

PostNapisane: Pt lut 08, 2002 10:05
przez Bomba
Mrau,smutne...

PostNapisane: Pt lut 08, 2002 10:11
przez Falka
Do Asi:

Postaram się później wkleić tu historię zaginięcia Falki z grupy pl.rec.zwierzaki. To było dla nas straszne przeżycie :cry:

Do Mijo:

Mijo, do pani Danusi najlepiej dzwonic po godz. 20.30 - wtedy jest w domu (ewentualnie około 5 rano ;), bo ona w ciągu dnia ciągle chodzi na karmienie kotów - ma po prostu bardzo duży teren do obsłużenia.
Dzięki wielkie!

PostNapisane: Pt lut 08, 2002 10:50
przez Lora
Mój i brata 1-szy kot był bardzo pechowy, to rozciął opuszek, to po kastacji źle sie goiło, to wypadł z drugiego piętra przez okno, a wreszcie jak wyjechaliśmy na wczasy babcia jak go puściła (to nie wina babic bo on chodził na pole) więcej nie wrócił. Widziałam go później przy drodze jak odtajał śnieg, i to był bardzo przykry wido, brayu-miał wtedy około 10 lat wcisnęłam kit ,że znalazł sobie żonę, bo sie wiosna zbliża i odszedł :cry:

Był czarny z bialym krawatem, tak jak teraz Maximus, od tej pory nasz pies Aron pokochał koty, nastepnego brat też ma czarnego. wykarmił go od oseska, spał znim , cuda , wkaldał do butelki dla dzieci ze smoczkiem jakąs gazę i on tą gaze tak mymlał i w ten sposób pił, teraz to jest kawł kota ma około 6 kg :!: ma na imie Skubaniec i to bardzo do niego pasuje :)

Moj Maximus też jesyt czarnym samcem - tak jakoś, i wszystkie były przygarnięte w potrzebie :P

Pies też zreszta jest z Ukrainy z tandety, mama nie chciała sie an niego zgodzić , przeryczałam chyba ze tzry godziny na oczy nic już nie widziałam tylko ta maleńka kuleczkę, którą popkochałam od 1-szej chwili. Wreszcie jak już zwątpałam nagle ktos zapukął do drzwi, okazało sie że amam dała im adres,ze jeśli go nie sprzdadza to zeby przyjechali, i tak właśnie było, został, bo był jednym Foxterierem szorstkowłosym wśród pudli i tak juz jest od 91 roku...

Zwierzeta to prawdziwi przyjaciele :D

Tylko czemu ten mój pieron nie daje mi spać (chodzi o Maxia???) :P