Ktoś podrzucił ją w nocy do szpitala. Karmicielka przed chwilą dzwoniła i pytała czy ma ją uśpić czy po nią przyjadę.
Koteczka już sama je.
Przyjadę.
Nie dalej jak wczoraj rozmawiałam o takej sytuacji z TŻem - nie myślałam, że lada chwila się przydarzy.
Proszę - trzymajcie kciuki żeby ona była zdrowa i piękna - najepiej ruda bo ostatnio nie ma już prawie chętnych na koty... A w klatce mam Tygrysicę, na którą też nie mam chętnych...