Strona 1 z 17

Moja Kotunia - bylo:trutka - TERAZ: LECZYMY KATAR

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 20:29
przez skaskaNH
Oto jest Czwórcia - moja podblokowa Kotunia:
Obrazek Obrazek
Imie nietypowe, ale mniejsza dzis o to. Czworcia zyla sobie od jakiegos czasu pod moim blokiem, jako mlody kociak wybrala wolnosc, nie dala sie zlapac, zostala. Mieszkala w pomieszczeniu wyproszonym w administracji bloku, a cale dnie wlasciwie spedzala w ogrodku mojej Mamy obok naszej klatki schodowej, Gdy wracalam wieczorami do domu, przybiegala do mnie, szlysmy wtedy na spacer, ona jak piesek przy mojej nodze. Poglaskac sie nie dala, ale prawie ze ocierala sie glowa o moje nogi... i mruczala. Wszyscy ja znali, wiedzieli, ze to "nasza" blokowa pupilka, wiekszosc sasiadow przyzwyczaila sie do jej obecosci, Kotunia wrosla w pejzaz osiedla (i w moje serce).
Nigdy nie zdarzalo sie, zeby Kotunia nie przychodzila do karmienia. Czasem opuscila jedno, np poludniowe, ale za to wieczorem juz sie zawsze meldowala z podniesionym w gore ogonkiem i swoim Mraa... W niedziele Kotunia nie przyszla: ani w poludnie, ani na wieczor. W poniedzialek - nie bylo jej caly dzien. Wieczorem obeszlysmy z mama wiekszosc okienek piwnicznych na osiedlu, bo zdarzalo sie juz nie raz, ze koty byly po prostu zamykane i trzeba je bylo wypuszczac. Czwóruni nie bylo. Dzis w poludnie cos mnie tknelo, zeby wracac z apteki inna droga, czyli jeszcze raz pod tym nieszczesnym blokiem, ktiry wczoraj szczegolnie dokladnie sprawdzalysmy (tam ocieplali blok, wymieniali okienka piwniczne, a na dodatek wiemy, ze mieszkaja tam ludzie bardzo nieprzyjazni kotom). Zobaczylam ja - slaba, wycienczona, ledwo co reagujaca na moj glos. Na pyszczku miala krwawy skrzep, saczace sie cos z pyszczka, otwierala usta, ale nawet nie miala sily miauczec. Juz wiedzialam - mialam wczesnie, pare lat temu do czynienia z podobnymi objawami - najprawdopodobniej trutka.
Kotunie udalo sie zlapac (dzieki m.in. Wronie - ktora akurat byla wtedy z nami), pojechalysmy do weta. Kotunia miala wykonane badania krwi, a w obrazie morfologii wetka stwierdzila, ze plytki krwi przemawiaja jednak za trutka (wczesniej obstawiala KK, ze wzgledu na wysiek z noska i pyszczka, oraz rzężenie). Czwórunia ma zaaplikowana baterie lekow, w tym cos, co wg wetki dziala jako antidotum na trutke (odwraca jej dzialanie). Pozniej wpisze wszystko, co i jak, bo poki co padam na twarz i myslenie mi sie wylacza. Jestem zdruzgotana i psychika mi siada, bo nie umiem sobie wyobrazic, ze wracam do domu, wchodze do klatki, a Kotuni nie ma...

Nie wiem, po co to pisze, w koncu jest on zaopatrzona w leki, teraz bezpieczna w klatce, ale... chyba musze sie wyzalic. I musze zalozyc jej watek, bo... bo to nie moze byc taki sobie bezimienny kot.

I wiem, ze Wasze dobre mysli i kciuki juz w niejednej prawie beznadziejnej sytuacji pomogly - prosze wiec i ja - Trzymajcie kciuki za moja Kotunie.
Ta noc moze byc decydujaca. Kotunia jest bardzo slaba, nie je, ciezko oddycha. Ale ja wierze, ze wyjdzie z tego. Musi.

I jeszcze jedno: musze podziekowac tym Osobom, dzieki ktorym nie wpadlam w totalne poczucie bezradnosci, bo wiedzialam, ze sa, ze moge na nie liczyc: Wronie, ze byla wtedy z nami i nam pomogla zlapac Kotunie, Nordstjernie za gotowosc pomocy i podtrzymanie na duchu, Rustie i jej Babci - za klatke i dobre slowa.

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 20:37
przez CoToMa
Trzymam kciuki za kocinkę.
Moja Puma też kiedyś zjadła trutkę, dzięki szybkiej wizycie u weta przeżyła.
Musi być dobrze!

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 20:39
przez Monisek
Saska, trzymam kciuki, żeby kicia z tego wyszła :ok: :ok: :ok:
Trzymaj się.
Niestety, musimy żyć wśród podłych ludzi.

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 20:40
przez skaskaNH
CoToMa, napisz prosze cos wiecej, jak byla leczona Twoja Puma, jak sie to zatrucie u niej objawialo, na co zwrocic uwage. Bede wdzieczna za kazda informacje.

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 20:49
przez CoToMa
skaskaNH pisze:CoToMa, napisz prosze cos wiecej, jak byla leczona Twoja Puma, jak sie to zatrucie u niej objawialo, na co zwrocic uwage. Bede wdzieczna za kazda informacje.

To było 12 lat temu więc niestety nie pamiętam jak była leczona. Wtedy nawet badania krwi się chyba nie robiło.
Pamiętam tylko, że strasznie leciała jej piana z pyska i miała problemy z chodzeniem. Potem zaczął ją chwytać paraliż. No i chyba miała białe błony śluzowe.
Było z nią bardzo źle, cały czas leżała, dostawała tylko zastrzyki. Na szczęście wyszła z tego. Teraz ma 13 i pół roku i jest w miarę zdrowym kotem. Tylko od czasu do czasu musimy kontrolować nerki.

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:21
przez Myszka.xww
:ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:26
przez Anka
Biedna Czwórcia :(
Trzymam z całych sił za powrót do zdrowia :ok:

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:34
przez barba50
Trzymam kciuki za Czwórcię :!: Musi wyzdrowieć. Koniecznie :roll:

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:35
przez kalair
Obrazek Obrazek za kotusię!!!

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:45
przez progect
Kasiu mocne, bardzo mocne :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:48
przez skaskaNH
Wlasnie wrocilam z piwnicy - Czwórcia jest bardzo slaba, oddycha ciezko, nadal nic nie je, lezy skulona na poslanku w klatce. Miauknela tylko pare razy żałosnie - tak mi jej zal, wiem, ze cierpi.
Tak bardzo bym chciala, zeby jutro wstal nowy lepszy dzien :ok:

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:50
przez caty
Obecna. Z kciukami .

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:52
przez skaskaNH
Dziekuje Wam z to, ze jestescie.

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 21:57
przez Agnieszka-
kciuki, i mnostwo dobrych mysli!

PostNapisane: Wto wrz 18, 2007 22:00
przez kamciok
Kciuki trzymam ja a łapska oba kociaste. Jeszcze cię zadziwi jej organizm i będziesz podwójne porcje jedzenia donosić . :!:
Za trutki powinni na dożywocie wsadzać albo kazać zeżreć tym kretynom !