Strona 1 z 18

Książe Kenaz,Wojtek Zbój i Trzeci Sflaczały-Koci SajgonII :)

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 19:38
przez kamciok
Wszystko w życiu dzieje sie po coś. Dowodem na to jest 60dkg które od kilkunastu minut śpi na moim ramieniu na którym podróżował wcześniej po swojej nowej chałupie. Mówię Młodemu , że jest kotem nie papugą, bo może jeszcze nie wie, w końcu Młody jest młody i swoje pierwsze występy na świecie odbywał na śmietniku. On mówi mru i gryzie mnie w ucho, wsadza wąsa w oko i usypia. Okey, jednak wie kim jest.
Jesteśmy ze sobą od godziny 14 : 00. Mądra Pani Wet od razu odrobaczyła, odpchliła i doczyściła jego odstające podsłuchy. W przyszłym tygodniu się szczepimy. W sensie on szczepiony a mnie boli bo go ukłują.
Dogadujemy się. Nie mogę oprzeć się wrażeniu że jakaś metafizyka dokłada swoje trzy grosze i malutkie kociątko co jakiś czas zachowuje się jak Mój Abraksas vel Pan i Władca (http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=65020&postdays=0&postorder=asc&start=0). Tak jakby Braks zanim zabrał się stąd po chorobie zrobił coś żebym nie została sama ( i nie obyło się bez materiału do kociej powieści którą obiecałam już w trakcie podróży z Sopotu do domiszcza)
I Skubańce podobne są do siebie no :
Abraksas
Obrazek

KENAZ:
Obrazek
Obrazek


Skąd Kenaz Ciotki nasze? Inspiracją był staroangielski opis tej Runy. Która symbolizuje życiodajny płomień i zmiany.
"Pochodnia daje jasny płomień dla wszystkich lśni i rozjaśnia mrok, chroniąc miejsce spoczynku Pana."
I wszystko na swoim miejscu prawda? Chociaż smutno i żal to jak tu się do tej kropki nie uśmiechnąć.


Pozdrawiamy Oboje ( a tak naprawdę we Troje :) )

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 19:56
przez Kasia D.
Ciesze sie, że taki własnie jest finał dzisiejszego dnia...

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 20:00
przez Malati
Witamy Kenaza! Bardzo Bardzo serdecznie!

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 20:06
przez Theodora
Witaj więc, Kenazie, Promyczku i Płomyczku :D

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 20:11
przez kamciok
Witamy Ciotki , witamy i już możemy dodać że Książątko już wie że nie lubi soli, łaził po stole wiercił się, łaził wsadził łeb, zatelepał poleciał popił i już wie.
W końcu 8 tygodni to czas na poznawanie swiata.
Swoja droga zauroczyla mnie mysl ze dla niego w tym domu wszystko jest ogromne bo tylko kubki i jego osprzet sa w rozmiarach Kropki. Heh.
Po Panu i Władcy jak biorę go na ręce mam wrażenie że rozduszę, taki Malutki ;)

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 20:44
przez barba50
Witaj Kenazku :!:
Trafiłeś na wspaniałą Dużą, dbaj o nią i przynieś jej moc szczęśliwych chwil :roll: A tobie u takiej Dużej będzie doskonale, zobaczysz :wink:

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 20:54
przez alysia
Kenaz Królewiczu, choc twych oczu nie widze jeszcze, to wiem, ze dobrze ci z nich patrzy. Juz twoj WUJCIO zatroszczyl sie o godnego nastepce, gdzies tam Braksio maczal w tym swoj czcigodny pazur, w tym, ze jest jak jest. Dzieki za dobry koniec tego fatalnego tygodnia...
Witaj i króluj .... :lol: :lol: :lol:

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 20:54
przez Ruach
Abraksas

Kenaz

arystotelesowa metafizyka... ta meta...ta fizika... to co nie fizyczne, to co duchowe... Tatarkiewicz nie na marne :wink:

Kamciok spotkala Kaśkę... metafizyka.........

KENAZ witaj slońce :wink:

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 21:36
przez kamciok
Może i dziwnie ale przynajmniej nie przypadkowo te imiona wybieram (ku rozpaczy mojej Mamy która kota chciała nazwać Gacek 8O ;) )
Bawimy się właśnie, chociaż już marudnie bo ziewa i zaczyna mieć maślane oczy. I już wiem że wszystko co ma dzwoneczki jest fee i straszy kota.

WSZYSTKIM SKRYTYM DZWONECZKOM MÓWIMY STANOWCZE NIE ;)

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 22:25
przez marcjannakape
Kenaz :1luvu:

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 23:21
przez Kasia D.
Ruach pisze:Kamciok spotkala Kaśkę... metafizyka.........


e, tam... metafizyka...
u naszej wetki non stop spotykam kogoś z forum...
A czasami jest tak, ze cała poczekalnia jest miauowa :lol:

W tym konkretnym przypadku sama na siłe ściagnęłam kamcioka do naszej wetki licznymi molestowaniami na pw ( czujac , ze tamto poprzednie leczenie jest zupełnie od czapy i kotu zamiast lepiej to coraz gorzej...)

PostNapisane: Sob wrz 15, 2007 23:46
przez kamciok
Musiałam przeprosić kota. Kiedy po raz enty zobaczył mnie idącą z miską prychnął i zabunkrował się pod telewizorem. Biedak myśli że jestem wariatką albo chcę go utuczyć jak baba jaga Jasia i Małgosię w celach konsumpcyjnych. Tłumaczę mu że nie jadam kiciastych za to stres niejedzeniowy je mnie. W końcu znowu skubnął coś. Ma serce dla moich skołatanych nerwów.
W domu rodzinnym Kenaz został Gackiem i co zrobisz Panie? Nic Pan nie zrobisz... :roll:
I jeszcze mam nowy patent... bo Młody drze ryło jak wychodzę z pokoju i nie ma towarzystwa, wiec zaczęłam go nosić w arafatce przewiązanej na ukos trochę w stylu afrykańskich nosideł. Śpi sobie tam, wierci, podgryza mnie co jakiś czas i najwidoczniej nowa zabawa bardzo mu do gustu przypadła :P
Zaznaczam tylko, że jak mu się dupsko rozrośnie to będzie łaził na swoich łapach bo od tego ma. On tak patrzy patrzy i nie wygląda na to żeby cokolwiek z moich tyrad wychowawczych traktował poważnie.
Furorę robi mycie naczyń. Woda szumi, cośtam brzdęka, kropelki latają, łokieć mi się rusza więc można i hapsnąć i łapą przywalić. Sumując dzieje się dużo więc jest zajęcie.

Fochów bardziej uwydatnionych na razie nie zaobserwowano.

Spać mieliśmy iść ale nie idziemy bo mamy za dużo ważnych spraw.

A Kasia metafizyczne jak metafizycznie ale jednak nadzwyczajnie "wycelowała z interwencją" śmietnikową. Rośnie pociecha albo uciecha a zapewne jedno i drugie :)

Poskładaliśmy razem Braksiowe wyposażenie, schowaliśmy do pudełka. Będziemy zaglądać i sobie pogadywać.

PostNapisane: Nie wrz 16, 2007 8:29
przez Julas
Kasia D. pisze:W tym konkretnym przypadku sama na siłe ściagnęłam kamcioka do naszej wetki licznymi molestowaniami na pw ( czujac , ze tamto poprzednie leczenie jest zupełnie od czapy i kotu zamiast lepiej to coraz gorzej...)


to okazalo sie bardziej skuteczne. Trzy dni i do piachu...

PostNapisane: Nie wrz 16, 2007 9:20
przez kamciok
U Pani Wetki ładnie płukał sie z bilirubiny, tylko trafił tam za późno.
Pewnie nie trafiłby tam gdyby wcześniej pozwolono mi karmić go przymusowo. Gadałam z innymi Wetami. Wszyscy powiedzieli że nic więcej się nie dałob :( . Dla tych trzech dni więcej było warto. Naprawdę.


__________________________________________

Parafrazując Martina Luthera Kinga "I have a dream that my ..." kot da mi się wyspać po ludzku. Moje 60 rozbrykanych dkg (które właśnie usypia na mojej szyi i podmrukuje do ucha) całą noc przespało na mojej twarzy. Drogą kompromisu ustaliliśmy że może trzymać łeb na mojej brodzie ale nie zgadzam się na gmeranie łapiszczem w moim osobistym lewym oku.
Zastanawiam się jak taka Kropka może TAK tłuc się po łóżku i robić taki hałas 8O
W dalszym ciągu podróżujemy w chuście na ramieniu. Cwaniaczek kiedy zostaje sam robi taką aferę że zaczynam się zastanawiać jak wrócę na studia i do reszty zabieganej rzeczywistości 8)

Jest też smutna wiadomość. Zgubiliśmy bezdzwoneczkową piłeczkę. Jedyną FAJNĄ. Druga IDENTYCZNA, NIE JEST Fajna... szukamy tej pierwszej. Szukamy intensywnie bo w ruch idą wszystkie możliwe kable i wtyczki .

Miziaki Ciotki Miauowe :)
Jak tylko przypomnę sobie gdzie odłożyłam aparat zaprosimy na sesję :)

PostNapisane: Nie wrz 16, 2007 9:45
przez Malati
Niestety wiem co to znaczy zgubić taką piłeczkę! Życzę szybkiego odszukania jej! A co do powrotu na zajęcia to wiesz zawsze możesz twierdzić, że skoro jest moda na chiwawy w torebkach, to wprowadzasz nową na koty w arafatkach :)