Strona 1 z 1

Ojej, ja już nie mogę...

PostNapisane: Sob maja 10, 2003 18:43
przez Olka
Już nie mogę tego wytrzymać! Na początku lipca tamtego roku przyniosłam do domu małego kociaka. Moja starsza kotka nie mogła się z tym pogodzić-fuczała na Ludwika, nie pozwalała mu do siebie podchodzić i obraziła się na nas wszystkich. Myślałam, że to jej przejdzie, ale nic z tego! Niedługo minie rok od przybycia Ludwika do domu, ale Maja ciągle się na niego boczy. Już nie wiem co mam w związku z tym zrobić. Pomóżcie mi! :cry:

PostNapisane: Sob maja 10, 2003 21:23
przez zuza
Boczy sie mowisz...
MOja Czarna tez sie na Biala boczy...
A dlaczego sie boczy? U mnie to nizegodnosc charakterow ewidentna... moze u Ciebie tez?

PostNapisane: Nie maja 11, 2003 12:06
przez ryśka
Co to znaczy, że się "boczy"? Tzn. jak się to objawia?
Jeśli nie toczą walk to w sumie można im na obojętność wobec siebie pozwolić - w końcu niekoniecznie muszą się przyjaźnić.
Albo - spróbuj z Feliway'em - poszukaj za pomocą wyszukiwarki szczegółów o tym preparacie, bo dużo osób miało z tym "cudem" do czynienia.

PostNapisane: Nie maja 11, 2003 12:37
przez zuza
Domyslam sie, ze Rysia chciala napisac, ze mozna im na obojetnosc pozwolic ;-)
Niesktore koty za soba nie przepadaja i juz. Nie mozna kogos zmusic do przyjazni ;-)
Wazne, zeby sie krew nie lała...

PostNapisane: Nie maja 11, 2003 13:21
przez ryśka
Tak tak zuzo - :lol: - już zmieniłam.

PostNapisane: Nie maja 11, 2003 14:05
przez PumaIM
U mnie bywało różnie - Zuzanna miała przeszło rok, kiedy pojawił się maleńki Misiunio, fukała na nie tylko na niego, ale na wszystko, czego dotknął - a jak podrósł, to go sobie wzięła na męża. Mysza miała pięć lat, kiedy pojawiła się już dorosła Burcyś i pomimo starań tej ostatniej nigdy się nie pogodziła z drugą kotką - do końca pofukiwała na Burcyszkę, jeśli ta się za bardzo zbliżyła. Chociaz zdarzało się, że jeśli nie zauważyła, że ktoś jej siedzi za ogonem, to nic się nie działo.
Zuza ma rację, dopóki krew się nie leje, to albo się przyzwyczają, albo przez całe życie będą się ignorować, trudno.

PostNapisane: Pon maja 12, 2003 10:41
przez vivien
Moje kotki nigdy się nie akceptowały i nie akceptują :( Może to kwestia różnicy wieku (ok. 6 lat) a może różnic charakteru. Mieszkanie mam podzielone na terytoria, czasem wracając do domu natykam się na kłaczaste ślady bójek. Kiedy jedna się do nas przytula, druga nie przyjdzie za nic na świecie. Smutno mi z tego powodu, ale tak jest i nic na to nie poradzę, dlatego staramy się dzielić w miarę równo, między dwa nie lubiące się koty :)