Leczenie nowotworów - Wasze doświadczenia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt maja 09, 2003 14:37 Leczenie nowotworów - Wasze doświadczenia

Wiem, że to nie jest przyjemny temat, ale właśnie przerabiam to u psa. Pewnie istnieje tu wiele podobieństw z leczeniem kotów, więc chętnie czegoś się dowiem.
Set (mój pies) miał właśnie usunietą śledzionę, są też małe guzy na wątrobie. Chciałabym wiedzieć coś więcej na ten temat, żeby jakoś mu pomóc. Czy są jakieś skuteczne metody, jak się to robi, gdzie najlepiej itp. Po prostu wzystko co wiecie.
Mam nadzieję że nie, ale może na przyszłość też komuś się przyda.

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 09, 2003 14:50

Kilka lat temu prze 1,5 roku przerabialiśmy ten temat u naszego owczarka niemieckiego. Skończyło się porazką, bo psów się nie leczy tak, jak ludzi, nie ma urządzeń, środków itd. Sztuczne blokady sterydowe i leki przeciwbólowe nie zdały się na wiele. Teraz nie ciągnęłabym już tego tak długo...Podobno najlepsza jest lecznica przy SGGW w Warszawie (jeśli chodzi o sprzęt), ja jestem z Łodzi i tu leczyliśmy psa w Asie, ale to naprawdę bardzo delikatna kwestia...Szczerze Ci współczuję, bo wiem, co czujesz...pozdrawiam
marta

franticho

 
Posty: 18
Od: Pt maja 09, 2003 14:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt maja 09, 2003 15:01

no wiec set wlasnei rozmawialam z moja mama.dwa lata temu u naszej jamniczki wykrylismy guza na sutku takiego wielkosci grochu itak samo twardego.lekarz go nei wycinal..ale podal serie zastrzykow z jadu zmijowego, mam nei pamieta nazwy dokladnej ale na bank tam jest jad zmiji.guz zmalal zrobil sie miekki -przez dwa lata nei bylo zmian ani innych guzkow.teraz znowu guzek stwardnial i pajde czeka kolejna seria zastrzykow.zastrzyk jeden co kolo 30 zloty albo mniej troche kosztowal.wiem ze weterynarze maja takei zastrzyki.musialabys sie zapytac.nie wiem czy w przypadku twojego psa zadziala ale zawsze warto zobaczyc.mojemu pomogl.chociaz widmo raka nad nim wisi ciagle.( jego mama saba zdechla na raka i kilka szczeniakow z jej miotow rowniez ma raka)ale uwierz mi zastrzyki zadzialaly nei bylo nowych guzkow..a pies lata jak perszing...zachowuje sie jak szczeniak..naprawde nei widac po nim tych 12 lat!

set zapytaj weterynarza czy na guzki na watrobie mozna podac te zastrzyki.mysle ze nei zaszkodzi.trzymam kciuki za psiaka twego
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Pt maja 09, 2003 15:14

Moje panny też brały te zastrzyki z jadem żmijowym - miało to działać na zahamowanie rozrostu nowotworów. Burcyś miała guzki na skórce, niezłośliwe, ale co jakiś czas nowy. Mysza miała nowotwory sutków, wycinali je po kolei, przerzutów nie było, ale w sumie bidula cały brzuszek miała pocięty. A i tak ostatecznie poszła na nerki.

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt maja 09, 2003 15:17

Ja oczywiście będę pytać o wszystko. Sytuacja jest utrudniona o tyle, że pies nie mieszka w Warszawie (jest u moich rodziców, 140 km od Warszawy). Dla mnie to bardzo duże przedsięwzięcie dowozić go do Warszawy. Ale jak trzeba będzie, to się postaram. Zastrzyki to by było rewalacyjne rozwiązanie. Wieczorem będę rozmawiać bardziej szczegółowo i o zastrzyki też zapytam. Dziękuję i czekam niecierpliwie na jeszcze jakieś sugestie!

set

 
Posty: 1046
Od: Wto wrz 24, 2002 10:43
Lokalizacja: Warszawa




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 83 gości