Strona 1 z 1

kocurek szuka domu

PostNapisane: Czw maja 08, 2003 16:52
przez Emilka
Na pewnym osiedlu w miescie Swietochlowice blaka sie mlody kocur. Jest bardzo wychudzony, ma poraniony ogon, lapki i glowe (prawdopodobnie zostal zraniony podczas jakiejs kociej bojki)Kotek jest bardzo przymilny nie boi sie ludzi i lubi spedzac z nimi czas. Nie jest wykastrowany ani zaszczepiony..powiedzmy sobie szczerze to poprostu brudna zapchlona znajda ktora potrzebuje prawdziwego domu, kogos kto mogl by ja nakarmic i przytulic. Kocur jest bardzo pieknie ubarwiony , jest rudawo-bezowy, ogonek ma rudy w okazale biale pregi..i nie co jasnieszy pyszczek. Mleko...bo tak wolaja na niego dzieci potrzebuje kogos kto by go nie tylko pokochal ale pomogl powrocic do zdrowia i stac sie pieknym dorodnym kocurem. Jesli ktos z okolic GRONEGO SLASKA chcial podarowac dom chudzince z pewnosci bedzie ona bardzo wdzieczna.



P.S jak byscie mogli...(FORUMOWICZE) to przeslijcie to ogloszenie dalej
Pozdro i dzieki

PostNapisane: Pt maja 09, 2003 0:59
przez Olat
Rysia (z tego forum) pisała ostatnio, ze na Ślasku miała telefony w sprawie rudych kotów. Może wyślij do niej pm?

PostNapisane: Pt maja 09, 2003 9:18
przez ryśka
Emilko - czy to ten sam kocur którego wtedy nie udało ci się złapać?

Pyt. w jakim jest wieku?
Jak bardzo jest chory?
Czy możesz go przechować do momentu kiedy ktoś zdecydowałby się go wziąć?

PostNapisane: Pt maja 09, 2003 17:26
przez ryśka
Emilko - przed chwilą jakaś pani dzwoniła i bardzo chciała rudego kota. Ale się pytała o szczegóły, chciała kota jak naszybciej pooglądać.
Weźmie kota ze schroniska, bo nic jej nie mogłam obiecać odnośnie "twojego".
Proszę napisz więcej, najlepiej weź tego kota do mieszkania - tylko wtedy mamy szanse na powodzenie.
Nikt nie przyjedzie oglądać kota, który gdzieś tam biega czasem po podwórku... :(

PostNapisane: Pt maja 09, 2003 22:11
przez Emilka
wiem wiem..to jest najgorsze.
Kot jest juz dorosly..moze miec najmniej ok. 8 miesiecy...ale moze miec tez wiecej..ach i to nie ten kocurek tamten byl maly i do teraz slad po nim zaginal.Kot jest wychudzony..widac mu miednice i zebra. Ma liczne rany prawdopodobnie od bojek..ale to raczej niezbyt powazne zadrapnia. Kawalek ogona jest lysy..i tez podrapany..to tez pewnie od bojek. Tak niestety kot wolno biega po podworku. Ale gdybym bardzo poprosilam mame...zeby go wziasc...na kilka dni, ale wtedy mosialabym miec pewnosc ze ktos go wezmie bo potem tak czy siak bym go juz nadwor nie oddala i wtedy byla by awantura wdomu :/
Jak bys miala kogos chetnego Rysiu to czy moglabys sie z emna skontaktowac to wtedy najwyzej moglabym kota wziasc i przetrzymac. Tak to jest jak ktos jest malym bachorem skazanym na laske rodzicow ;) Ale to mosialo by byc pewne..ze ktos chce zobaczyc tego kota i z jakiego miasta.
Pozdrawiam!

PostNapisane: Nie maja 11, 2003 19:14
przez Emilka
podnosze.... :(
Jak na razie tylko jedna osoba zainteresowana...dobre i to, chcoiaz nie wiem czy sie zdecyduje...

PostNapisane: Nie maja 11, 2003 19:24
przez ryśka
Trzymam kciuki :ok:

PostNapisane: Pon maja 12, 2003 14:38
przez Emilka
niestety zrezygnowal...bo byl z Wawy :( nie wiem czemu w ogole sie zainteresowal, przeciez w ogloszeniu bylo napisane z eokolice Katowic :/ ale jest jeszcze jedna chetna osoba mam nadzieje ze sie zdecyduje :)

PostNapisane: Pon maja 12, 2003 14:56
przez ryśka
Więc znowu trzymamy! :ok:

Emilko - jeśli naprawdę nikt go nie będzie chciał, a z tego co mówisz kot jest w złym stanie - zachudzony i ranny, to weź go do domu na wstępne leczenie, a jeśli nikt się przez ten czas dla niego nie znajdzie, to damy go do schroniska w Tarnowskich Górach - sama widziałaś, że tam są dość dobre warunki.
Tylko najpierw musiałabyś go nieco podleczyć.

PostNapisane: Pon maja 12, 2003 16:44
przez Emilka
a przyjeli by go...?

bo wiesz..w Chorzowie to szczeniaka mi nie przyjeli 8O stwierdzili ze nie maja miejsca....ale na szczescie wszystko sie gitnie skonczyli i pies jest u mojej babci...z kotem to juz nie przejdzie.

PostNapisane: Pon maja 12, 2003 17:44
przez ryśka
Przyjęliby :)
Schronisko nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, ale na pewno w tym wypadku byłoby mniejszym złem. Taki ranny i ufny kociak nie przeżyje długo na ulicy.
Kotka radziłabym Ci najpierw wyleczyć albo choć podleczyć w domu, bo taki słaby szybko złapałby w schronisku infekcję, która mogłaby się dla niego źle skończyć.
A kiedy już będzie w schronisku będziemy dalej szukać mu opieuna.

Zresztą - może jest szansa, że ta osoba zainteresowana jednak go weźmie?

PostNapisane: Śro maja 14, 2003 11:33
przez ryśka
Emilko - czy coś już postanowiłaś? Jak się miewa kocurek?

PostNapisane: Śro maja 14, 2003 14:40
przez Emilka
no wlasnie :)
Z kotkiem jest wszystko dobrze. zauwazylam ze odrobine zgrubl a to przez to ze wkrecil sie do sfory bezdomnych kotow karmionych prze zpewna osiedlowa kocia mame ;) Ale to nie wszystko. Karmicielka postanowila kotka wykastrowac :D :D ja narazie kot jest u niej w piwinicy :) Uwazam ze jest w dobrych rekach i nie powinnam (przynajmniej teraz) sie juz wtracac do jego losu.... :) Nie wiem co dalej zamierza ta pani ale jestem na sete pewna ze chce dla niego jak najlepiej. Brawo dla Mleka 8) :D :D :D :D

P.S a co w schronisku....nie moglam tam pojechac przez ostatnie dwa tygodnie..to jednak kawal drogi.Ale w ta sobote sie wybieram :)