Od Szczotki do Rudej Maupy z Myślnikiem :))

Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Od jakiegoś czasu zaglądam na forum i wreszcie postanowiłam zarejestrować się i poprosić Was-doświadczonych kociarzy o radę. Choć miałam juz w życiu trzy koty(raczej to one miały mnie
) to teraz zetknęłam się z problemem dotąd mi nieznanym- niesterylizowaną przyblokową kotką. Zanim zaczniecie się pobłażliwie uśmiechać to posłuchajcie. Nie jestem typem kociej mamy i mieszkam tu od niedawna, ale mam dość upartą starszą sąsiadkę, która jest miłośniczką kotów i jak nie przygarnie to chociaż dokarmi podwórzową kompanię, jest niezrównaną kocią rajfurką i prawie udało jej się przekonać mnie do przygarnięcia 2-letniej osiedlowej piękności. Prawie. Okazało się, że kicia jest w ciąży i to dość wysokiej. Umówiłam się w schronisku na sterylkę aborcyjną(miasto płaci za zabieg u bezdomnych kotów), ale okazało się, że zabieg wykonają po 10 września. Nie znam sie na kocich ciążach, ale dziś kotka jest jakby cieńsza co oznacza, że przybyło kocich nieszczęść na świat. Od tygodnia w Gdyni leje a temp spada do 10st. więc nie daję im większych szans na przeżycie. Gdyby "kochani" parterowi z dozorcą pospołu nie usuwali uparcie schronienia zbudowanego dla niej to znalazłybyśmy kociaki bez problemu i zanieśli do uśpienia a tak to pewnie będą umierać dłużej i boleśniej... I po tym przydługim wstępie docieram do pytania. Czy jeśli zdołamy znależć i uśpić cały miot to kicia będzie się kwalifikować do sterylki w najbliższych tygodniach i czy utrata kociaków z obolałością po zabiegu nie nastawi jej antyadopcyjnie? Jest piękna (czarno-biały perski dachowiec-dlatego nie zauważyłyśmy wcześniej ciąży bo wygląda jak okazała miotełka do kurzu) i chętnie bym ją przygarnęła, ale na siłę jej nie będę uszczęśliwiać...





