Od Szczotki do Rudej Maupy z Myślnikiem :))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto wrz 04, 2007 20:56 Od Szczotki do Rudej Maupy z Myślnikiem :))

Witam serdecznie wszystkich forumowiczów. Od jakiegoś czasu zaglądam na forum i wreszcie postanowiłam zarejestrować się i poprosić Was-doświadczonych kociarzy o radę. Choć miałam juz w życiu trzy koty(raczej to one miały mnie :lol: ) to teraz zetknęłam się z problemem dotąd mi nieznanym- niesterylizowaną przyblokową kotką. Zanim zaczniecie się pobłażliwie uśmiechać to posłuchajcie. Nie jestem typem kociej mamy i mieszkam tu od niedawna, ale mam dość upartą starszą sąsiadkę, która jest miłośniczką kotów i jak nie przygarnie to chociaż dokarmi podwórzową kompanię, jest niezrównaną kocią rajfurką i prawie udało jej się przekonać mnie do przygarnięcia 2-letniej osiedlowej piękności. Prawie. Okazało się, że kicia jest w ciąży i to dość wysokiej. Umówiłam się w schronisku na sterylkę aborcyjną(miasto płaci za zabieg u bezdomnych kotów), ale okazało się, że zabieg wykonają po 10 września. Nie znam sie na kocich ciążach, ale dziś kotka jest jakby cieńsza co oznacza, że przybyło kocich nieszczęść na świat. Od tygodnia w Gdyni leje a temp spada do 10st. więc nie daję im większych szans na przeżycie. Gdyby "kochani" parterowi z dozorcą pospołu nie usuwali uparcie schronienia zbudowanego dla niej to znalazłybyśmy kociaki bez problemu i zanieśli do uśpienia a tak to pewnie będą umierać dłużej i boleśniej... I po tym przydługim wstępie docieram do pytania. Czy jeśli zdołamy znależć i uśpić cały miot to kicia będzie się kwalifikować do sterylki w najbliższych tygodniach i czy utrata kociaków z obolałością po zabiegu nie nastawi jej antyadopcyjnie? Jest piękna (czarno-biały perski dachowiec-dlatego nie zauważyłyśmy wcześniej ciąży bo wygląda jak okazała miotełka do kurzu) i chętnie bym ją przygarnęła, ale na siłę jej nie będę uszczęśliwiać... :? :? :? :)
Ostatnio edytowano Pon paź 20, 2008 13:25 przez Ewutek, łącznie edytowano 12 razy

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 04, 2007 21:30

Kicia szybko zapomni. W koncu jeśli kociaki umrą z zimna, czy rozszarpane przez psy, to też będzie musiała żyć dalej.
Przed kastracją musi ustać laktacja, jesli bedą z tym problemy lub wystąpi stan zapalny, to trzeba bedzie przeleczyć (parę dni). I pod nóż.

Największe dzikusy podczas rekonwalescencji posterylkowej potrafią się oswoić (i zamiast wypuszczać musimy szukać kolejnych domów :roll: ), więc będzie dobrze :ok: Zobaczysz, za parę tygodni z wrzaskiem będzie uciekać od okien i drzwi, bo koty to mądre bestie i trafnie oceniają alternatywy :wink:

Jesli zdecydowaliście się usypiać kociaki, musicie się pospieszyć. Z każdym dniem jest to coraz bardziej hmm... kontrowersyjne... Właściwie już powinny być złapane... Jeśli się znajdą zbyt późno, to pozostanie ci przygarnąć całą rodzinkę.

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto wrz 04, 2007 21:48

Kicia jeszcze wczoraj po południu była jak beczka więc jeśli się okociła to w nocy lub nad ranem. Ja wiem, że nikt nie jest chętny do usypiania młodych zwłaszcza tych widzących(gdyby nie zdrowy rozsądek ja równiez byłabym przeciwna, juz sterylka aborcyjna wywołuje u mnie spore wahnięcia emocjonalne) problem jednak w tym, że nie wiemy gdzie kicia sie wyniosła. Przychodzi 3 razy dziennie na karmienie pod klatkę i znika jak kamfora. Na osiedlu jest domek dla kotów, ale tam już jest komplet dorosłych i dorastających kotów więc nie wchodzi on w grę. Nie będę się wyrażać wulgarnie o niektórych moich sąsiadach,ale to właśnie z ich powodu nie możemy sobie z tą sytuacją poradzić. Gonią tą małą i to nie żartobliwie...Na pewno jest zestresowana i to dodatkowy powód moich obaw. Jak ludzie ją skrzywdzą to będzie potrzebować dużo czasu i cierpliwości by im znów zaufać a ja mam dwie córki:roczną i pięcioletnią-mozecie sobie wyobrazić moją oazę spokoju w domu...

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 05, 2007 15:49

No i wychodzi na to, że faktycznie nie znam sie na kocich ciążach. Kicia wciąż jest okazała(co za futro!!!) więc na razie zadnego usypiania nie będzie. Jeśli tylko Szczotka(tylko takie miano ciśnie sie na usta na jej widok :lol: ) wyrazi chęć to po wszystkim zamieszka ze mną. Na razie jestem na etapie zaprzyjaźniania się z nią i śledzenia jej wędrówek. Staram się dyskretnie wypatrzyć gdzie się futerka chowa bo po okoceniu trzeba będzie szybko reagować...Nie wiem jak to będzie z tą sterylką bo jeśli urodzi przed wizytą u weta to miesiąc trzeba odczekać, a jeśli nie to nie wiem jak bardzo wet będzie skłonny do wykonania zabiegu w tak zaawansowanej ciąży. :?

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 05, 2007 16:15

mogę tylko trzymać kciuki za kicie i powodzenie akcji adopcyjnej :)
Bea i Futrzaki - Czaruś i Perełka

MOŻE GDZIEŚ ISTNIEJE LEPSZY ŚWIAT.... DLA TYCH KTÓRYCH KOCHAMY

Obrazek

beatka

 
Posty: 1244
Od: Wto sie 17, 2004 12:45
Lokalizacja: Warszawa-Wola dawniej Ochota :)

Post » Śro wrz 05, 2007 18:26

Ewutek, a nie masz możliwości pożyczenia klatki-łapki? Ktoś na forum z 3miasta na pewno posiada. Oczywiście opymistycznie zakładamy, że Szczotka da się nabrać :roll:

Nawet jesli wet się nie podejmie na tym etapie, to lepiej by kociła się w domu (tzn. tobie bedzie trudniej zanieść maluchy do uśpienia, ale odpada tropienie).

Ma kocina szczęście, że się nią zainteresowałaś :ok:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro wrz 05, 2007 19:50

Ewutek, gdzie w Gdyni jesteś? jeśli będzie trzeba to pomogę jeśli będę w stanie
Obrazek ObrazekObrazek
Franek & Rysia
Zabezpieczenia okien i balkonów 3miasto- R E A K T Y W A C J A.

rambo_ruda

 
Posty: 8231
Od: Pon maja 15, 2006 16:53
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 05, 2007 20:23

Mieszkam w Chyloni, jakby co to adres wyślę na priva. Co do klatki łapki to być może nie będzie potrzebna. Kicia jest przyzwyczajona do swojej dotychczasowej karmicielki- ostatnio nawet dała się wziąć na ręce choć sąsiadka mówiła, że cała się przy tym trzęsła ze strachu. Ja jestem dla niej nowa więc tylko siedzę przy niej przy karmieniu nie pchając się z łapami. Myślę, że sąsiadka da sobie radę ze złapaniem a ja jej poasystuję... Z moimi poprzednimi kotami i psem dawałam sobie radę a wierzcie mi jak się bały to był cyrk! Mam spory kosz-budkę z wikliny zamykany kratką(wiem, że klapki są mało szczelne-zabezpieczę ją) i choć nie jest to plastikowy transporter(mniejszy i wygodniejszy) to myślę, że się nada do zawiezienia i przywiezienia kotki. Nie jestem przekonana co do rodzenia w domu. Mnie nadal ledwo toleruje i to przy misce, a moje dzieciaki byłyby dla niej szokiem(same są jak zwariowane kociaki). W tak stresujacej sytucji nie byłoby łatwo o jej zaufanie. Sąsiadka natomiast ma dwa koty w domu:15-letniego kocura co to ledwo zipie i roczną kotkę-szatana, która co prawda toleruje Szczotkę na podwórzu, ale w domu mogłobyby dojść do scysji zwłaszcza, że to kawalerka bez zacisznych kątów.

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 05, 2007 20:36

Z tym śledzeniem może jednak się uda.Dziś po popołudniowym karmieniu poszłam za nią(oczywiście zachowując rozsądnie duży dystans- wiem z doswiadczenia, że kotne kotki wyczyniają cuda żeby nie doprowadzić do gniazda) i zanim zniknęła mi z oczu doprowadziła mnie do ogródka przedszkolnego, a ponieważ ten teren jest z trzech stron ograniczony ruchliwymi jezdniami to musi być gdzieś tam. Kiedyś mieszkał tam kot i nikt mu nie dokuczał-dzieci są tam przez ok.godzinę potem jest cisza i spokój,stróż to podobno przyzwoity człowiek i jest znajomym mojej sąsiadki poprosimy go żeby dyskretnie zlustrował teren.

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 11, 2007 16:47

No i ostatecznie odpowiedź na pytanie w temacie brzmi: Nie przygarniać. Osiedlowa piękność jest już wysterylizowana, ale ze sporym wysiłkiem "kociej mamy" i weterynarza. Panią sąsiadkę należałoby wybatożyć za głupotę bo mimo, że umówiła sie na łapankę koty ze mną to dziś rano złapała ją sama i zaraz potem wylądowała na pogotowiu straszliwie zmasakrowana przez futrzaka. Kotka usiłowała zjeść wszystkich i wszystko. Zdaję sobie sprawę, że się bała ale to było naprawdę wściekłe kocisko. Weterynarz kiedy powiedziałam mu o moich planach zaadoptowania Szczotki kategorycznie mi tego zabronił ze względu na dzieci. Stwierdził że leczył juz wiele kotów ale z taką zaciekłością sie jeszcze nie spotkał. Prawie udało się jej przegryźć służbowego korka(but). No i kotka właśnie opuściła nas.Nie wiem czy powinnam wypuszczać ją tak wcześnie, ale takie dostałam zalecenie od weta... Trochę mi smutno bo właśnie dla niej postanowiłam zrobić wyjątek i przyspieszyć decyzję o zwierzątku w domu-moje dzieciaki są trochę za małe i za żywe. szkoda...

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 11, 2007 19:34

Ewutek pisze:No i ostatecznie odpowiedź na pytanie w temacie brzmi: Nie przygarniać. Osiedlowa piękność jest już wysterylizowana, ale ze sporym wysiłkiem "kociej mamy" i weterynarza. Panią sąsiadkę należałoby wybatożyć za głupotę bo mimo, że umówiła sie na łapankę koty ze mną to dziś rano złapała ją sama i zaraz potem wylądowała na pogotowiu straszliwie zmasakrowana przez futrzaka. Kotka usiłowała zjeść wszystkich i wszystko. Zdaję sobie sprawę, że się bała ale to było naprawdę wściekłe kocisko. Weterynarz kiedy powiedziałam mu o moich planach zaadoptowania Szczotki kategorycznie mi tego zabronił ze względu na dzieci. Stwierdził że leczył juz wiele kotów ale z taką zaciekłością sie jeszcze nie spotkał. Prawie udało się jej przegryźć służbowego korka(but). No i kotka właśnie opuściła nas.Nie wiem czy powinnam wypuszczać ją tak wcześnie, ale takie dostałam zalecenie od weta... Trochę mi smutno bo właśnie dla niej postanowiłam zrobić wyjątek i przyspieszyć decyzję o zwierzątku w domu-moje dzieciaki są trochę za małe i za żywe. szkoda...


Powiem tak. Zabraklo moim zdaniem cierpliwości. moja majka jak ją zgarnęłam z ulicy była bardzo na nie. Do mmnie i TŻ-ta. Syczała, drapała, gryzła.
Powoli, powoli jej przeszlo, teraz tez czasami uzre :) ale juz wiem kiedy, zreszta robi to zawsze wczesniej ostrzegajac, trzeba sie prosic zeby ugryzla. Za to przy ostatniej wizycie u wenerynarza.............zachowala sie tak ze jej nie poznalam. Rzucila sie na lekarza, trzy osoby go ratowaly, w ruch poszly rekawice, klatka, reczniki itd. Weterynarz na koniec powiedziel ze.....takie koty się do lasu wypuszcza bo to dzikie zwierze jest :)
Po powrocie do domu wrocila stara Majka. musiala sie czegos wystraszyc.
W tym wypadku dziwie sie weterynarzowi, za to co powiedzial. owszem dzieci moga zostac podrapane (ale to przez kazdego kota). Wczesniej pisalas ze kotka daje sie glaskac swojej karmicielce co oznacza ze potrafi zaufac ludziom ale...potrzebuje czasu. Moim zdaniem tutaj zareagowala panika na: nowych obcych ludzi, obce miejsce, obce zapachy, proby zabiegow na jej szanownym kocim ciele i pewnie pare innych czynnikow by sie znalazlo.
To tyle w kwestii takich moich przemyslen :)

katgral

 
Posty: 3407
Od: Pt gru 29, 2006 19:04
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto wrz 11, 2007 21:03

Ja wiem,że Szczotka to nie urodzony morderca i strach "dodał jej skrzydeł", ale po tym co zrobiła swojej karmicielce kiedy ta po prostu wzięła ją dzisiaj rano na ręce to nie dziw się,że zwątpiłam. O ile pięciolatce można wytłumaczyć co się z kotkiem dzieje, o tyle rocznemu berbeciowi nic nie wytłumaczysz, a nie mogę ciągle separować jednej od drugiej bo to mijałoby się z celem... Chętnie podokarmiam "miotlaną miss" pod blokiem, ale do mieszkania jej nie wezmę. Wystarczył mi widok rozoranej twarzy,przegryzionych palców (nie obgryzionych tylko przegryzionych)i rozprutych dwóch żył tak, że starsza pani miała spore blony z krwią na dłoniach. Nie zaryzykuję.

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 12, 2007 9:06

Wczoraj do południa nie mogła mi twoja Szczota z głowy wylecieć. Teraz już wiem dlaczego - chyba za dużo z kotami przebywam, skoro udzielił mi sie ich 6 zmysł :wink:

Dzikich kotów się nie udomawia na siłę. Ona wybrała, że woli wolność i niech tak zostanie. Zrobiłaś, co w twojej mocy.

A kot? Jeszcze ci się jakiś trafi :twisted: I jeśli to będzie ten jeden jedyny, to będziesz o tym wiedzieć i nie będziesz musiała się pytać obcych ludzi o radę, zobaczysz :ok:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro wrz 12, 2007 14:18

Prawdę mówiąc to wybieram się w sobotę do schroniska po tego jedynego/jedyną. Skoro zdecydowałam się na kota już teraz to dlaczego czekać jeszcze rok jak pierwotnie planowałam? Zabiorę męża ze sobą do schronu żeby mnie przypilnował bo inaczej diabli wiedzą ile bym tej kociej biedy ze sobą przywlekła :( i znajdziemy NASZEGO KOTA (jeszcze nie wiem czy kociaka czy starego kanapowca). Postanowiłam też w najbliższym czasie spróbować wysterylizować jeszcze jedną z naszych osiedlowych kotek-to ostatnia jak na razie zdolna do rozrodu samica, ale eksperymentować z adopcją dzikusek już nie chcę. Tylko tym razem do łapanki pożyczę od kogoś klatkę łapkę żeby uniknąć rozlewu krwi. Ta raczej nie jest jeszcze kotna i właśnie odstawia od cyca swoje pociechy(zadanie na przyszłą wiosnę). Tylko najpierw muszę trochę sąsiadkę wykurować żeby za przynętę służyła bo mnie tutejsze koty raczej nie znają.

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro wrz 12, 2007 14:28

Za miłość od pierwszego wejrzenia :ok:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: magnificent tree, Silverblue i 487 gości