Strona 1 z 7

Colasowe stadko - jak moje koty się budzą

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 10:47
przez Colas
Piszę już tyle na tym forum i ciągle o własnych tymczasach lub cudzych ogonach. A moi rezydenci zaniedbani, nikomu nieznani...

Postanowiłam to zmienić, bo przecież futra mam nieobciachowe :wink: i kryć się z nimi nie trzeba.

KOTKI WYCHODZĄCE (moje utrapienie)

1. Kredka, czyli koteczka pańcia

Obrazek

Kredka trafiła do nas prawie 4 lata temu. Była dorosła i najwyraźniej chciała u nas zamieszkać. Nie wiem, skąd się tu wzięła, nikt jej wtedy nie szukał. W tym czasie nie wiedziałam nic o kotach. Nie wiedziałam, że się sterylizuje. Wkrótce (po jakimś miesiącu) miałam już jej potomstwo. Udało nam się znaleźć im domki, a ja szybko się dowiedziałam, co to sterylka, kaftanik, szwy, stres, itp.
Ja ją znalazłam, ja jej powiedziałam: "Chodź". Ale dziś woli pańcia, jest w nim bezgranicznie zakochana :(

2. Tygrys, czyli wieczny dzikus, pan i władca przestworzy

Obrazek

Historia Tygrysa jest mi trochę bliżej znana. Najprawdopodobniej pochodził z pseudohodowli. Najprawdopodobniej miał być syberyjczykiem. Był własnością ludzi mieszkających nieopodal, którym szybko się znudził. Z moich wyliczeń wynika, że przeszło dwa lata był kotem niczyim, zdziczał, zbrzydł. Musieliśmy go powoli oswajać, ale ciągle są chwile, że włącza mu się agresor lub zapomina, że był kastrowany (późno bo późno, ale zawsze).
W tym roku doprowadził mnie do ostateczności ze swoimi kłakami, pojechaliśmy więc do fryzjera:

Obrazek

3. Sylwuś, czyli największa sierotka świata

Obrazek

Sylwestra znaleźliśmy dzień po Sylwestrze ponad trzy lata temu. Leżał słabiutki w kartoniku, podczas gdy jego rodzeństwo (m. in. Romuś) wcinało aż się uszy trzęsły przyniesione mięsko. Sylwuś nie miał siły. Był zagłodzony, chory. Przynieśliśmy tę bidkę do domu, przez dwa tygodnie tylko spał, troszkę skubnął jedzonka i robił grzecznie do kuwetki.
Od tej pory troszeczkę urósł i troszeczkę zmężniał. Dałabym mu jakieś 6 miesięcy, a ma 4 lata. Dojrzał, gdy miał prawie dwa latka. Niestety, często nam choruje, moja mała ukochana sierotka.

4. Kola, czyli kotka wyzwolona

Obrazek

Kolusia wskoczyła mi na kolana, gdy pochłonięta lekturą siedziałam na ogródku. Typ beznadziejnej Cosi od Czitki. Załatwiła sobie domek, załatwiła niejeden przysmak, sympatię pańciów, itp. Uwielbia wodę, uwielbia jeść, polować, spać na głowie swoich karmicieli :wink:
Kola to kotka wyzwolona, konwenanse jej nie przeszkadzają. Mimo że jest wysterylizowana, sprowadza sobie kawalerów, którzy nie mogą od niej wzroku oderwać.


KOTKI NIEWYCHODZĄCE (niemniejsze utrapienie)

5. Goyka, czyli boję się Ciebie, człowieku; uwielbiam Cię, inny kotku


Obrazek

(na zdjęciu z tymczasową Przylepką)

Goyka to forumowe Cudo wypatrzone przez Czitkę, podstępnie złapane i... dalej nieoswojone. Goyeczka jest u nas rok:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=46 ... sc&start=0

Uwielbia jeść i wszystkie tymczasy. Dozuje nam swoją miłość: rano przychodzi na kilkuminutowe głaski do łóżka (dopomina się miauczeniem), potem w ciągu dnia nie możemy jej nawet delikatnie dotknąć.

6. Daisy, czyli mała księżniczka

Obrazek

Paweł znalazł Daisy, gdy miała jakieś 6 tygodni. Siedziała sobie spokojnie w trawce tuż obok jezdni. Była 22.00. Wokół żadnej kotki ani człowieka. Wzięliśmy ją z myślą znalezienia domku, ale tak podbiła nasze serca i zaprzyjaźniła się z Goyką, że u nas zostanie. Daisy jest szylkretką z białymi dodatkami. Jest grzeczna i dobrze wychowana. Ma pańskie maniery :)

Poza tym ciągle mamy na stanie jakieś tymczasy, teraz szylkrecię Adelkę i piątkę jej maleństw.

Krótko mówiąc, jest co kochać :)

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 10:52
przez Dorota
Nareszcie wlasny watek!

:ok:

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 11:11
przez Myszeńk@
A w wątku piękne koty 8)

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 11:13
przez marcjannakape
Tak sie cieszę!
Footra cudo! A Tygrys (po fryzjerze) PIĘKNOŚCI!

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 11:19
przez MaryLux
:):):)

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 11:24
przez Colas
Bardzo Wam dziękuję. W piątek wyjeżdżamy na długo oczekiwany tegoroczny odpoczynek. Wyobraźcie sobie starego Fiata Uno, dwójkę dorosłych ludzi, dwanaście kotów, jednego żółwia stepowego i pełno bagaży.

Chyba do normalnych nie należymy 8)

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 11:44
przez Myszeńk@
Colas pisze:Chyba do normalnych nie należymy 8)

A cóż to takiego owa "normalność" :?: :lol:
Udanego wypoczynku, ponoć wrzesień ma być piękny i ciepły ;)

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 11:45
przez erka
No nareszcie wątek o Twoich kotach !!! Porządna inwentaryzacja stanu posiadania, nie wiedziałam, że masz ich tyle :wink:

A odpoczynek zapowiada się niezwykle interesująco, już sama podróż z całym zwierzyńcem to niezłe wyzwanie, wyobraźni nie starcza.

Wypoczywajcie zdrowo ! Szczęśliwej podróży !

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 11:49
przez Adrianapl
ale slicznosci :1luvu:

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 11:59
przez marcjannakape
Colas pisze: W piątek wyjeżdżamy na długo oczekiwany tegoroczny odpoczynek. Wyobraźcie sobie starego Fiata Uno, dwójkę dorosłych ludzi, dwanaście kotów, jednego żółwia stepowego i pełno bagaży.


No przepraszam bardzo :roll: , ale Ty chciałabyś mieć NUDNY urlop 8O ? Luksusową podróż, leżenie do góry brzchem, pięciogwiazdkowy apartament, zero stresu, miauków... 8O Toż to by właśnie było NIENORMALNE!
Uściskaj futra, a żółwiowi zrób to co on uważa za pieszczotę... :lol:

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 12:33
przez Colas
marcjannakape pisze:No przepraszam bardzo :roll: , ale Ty chciałabyś mieć NUDNY urlop 8O ? Luksusową podróż, leżenie do góry brzchem, pięciogwiazdkowy apartament, zero stresu, miauków... 8O Toż to by właśnie było NIENORMALNE!


No tak, może i prawda :roll: Wredota ze mnie, a ścisk przecież nie będzie taki wielki, bo pociechy Adelki maleńkie. Będziey mieli w naszym fiaciku tylko 7 transporterów. Luzik :smokin:

marcjannakape pisze:Uściskaj futra, a żółwiowi zrób to co on uważa za pieszczotę... :lol:


Sęk w tym, że ja sama nie wiem... :oops:

Adrianapl pisze:ale slicznosci l1


erka pisze:Wypoczywajcie zdrowo ! Szczęśliwej podróży !


Myszeńk@ pisze:Udanego wypoczynku, ponoć wrzesień ma być piękny i ciepły Wink


Dziękuję bardzo, mam nadzieję, że nie będzie lało, bo wybieramy się na piekielny Hel :twisted:

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 12:52
przez Wima
Biedny Tygryś, taki goły 8)

A Daisy tylko udaje taką słodką, moje dwie trikolorki mają takie charakterki, że inwektywy i futro latają non stop w powietrzu. Nikomu nie przepuszczą.

A, jeszcze jedno: pojechałam kiedyś ze znajomymi na wystawę psów do Głogowa. Polonezem.
Jak wysiadaliśmy wokół samochodu zgromadził się spory tłum , bo okazało się, że było tam: 4 dorosłych, 2 dzieci i psy: 3 stafiki, jeden maliniak, 2 shitsu, baseron.

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 13:08
przez Colas
Wima pisze:Biedny Tygryś, taki goły 8)


Ciocia Wima nie będzie miała co czesać. A do tej pory była jedyną, która czesała Tygrysa dłużej niż pół minuty :lol:

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 13:25
przez erka
Colas pisze: ...bo wybieramy się na piekielny Hel :twisted:

To tym bardziej jestem pod wrażeniem - długa droga przed Wami ( byliśmy w Juracie w sierpniu, ale bez kotów ).
Jak sobie radzicie ze zwierzyńcem w tak długiej podróży ? I potem na miejscu, w obcym otoczeniu, z taką gromadką ? 8O
Mój podziw rośnie...

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 13:31
przez Colas
erka pisze:
Colas pisze: ...bo wybieramy się na piekielny Hel :twisted:

To tym bardziej jestem pod wrażeniem - długa droga przed Wami ( byliśmy w Juracie w sierpniu, ale bez kotów ).
Jak sobie radzicie ze zwierzyńcem w tak długiej podróży ? I potem na miejscu, w obcym otoczeniu, z taką gromadką ? 8O
Mój podziw rośnie...


A, nie dopowiedziałam, że nie wszyscy tam jadą... Dla karmiącej Adelki i jej dzieci byłaby to podróż zbyt uciążliwa, ona pokona tylko 100 km, będzie miała wynajęty pokoik i całodobową opiekę u Pawła brata i jego rodziny :wink:

Czwórka wychodząca podobnie, z tym że bazę mają u "babci i dziadka", czyli Pawła rodziców.

Z nami jedzie tylko parka kociopsiółek (Goyka i Daisy).

Koty były już na wakacjach u "dziadków", czują się tam wyśmienicie, bo duży dom i duży ogród. Szybko się aklimatyzują. Nowe miejsca im nie straszne, bo - stety lub niestety - nasze rodziny spoza Wrocławia, często wyjeżdżamy więc na weekendy.