witajcie
nie pisze tu zbyt czesto, choc czytam Was codziennie, w sumie wychodzi na to, ze od niedzieli czyli od pojawienia sie maluszka bywam glownie na tym forum
bardzo dziekuje za wszystkie maile, jak tylko znajde chwilke to z pewnoscia odpisze. ale do rzeczy, jest prawie rano, czeka mnie jeszcze jedno karmienie (czyt. walka z tygrysem), a pozniej sprobuje chwilke pospac. Kotek ma sie calkiem niezle, on tylko wygladem przypomina kociego noworodka- sile i charakterek to ma zupelnie dzikiego zwierza
teraz , kiedy zaczela sie 3 doba jego zycia podziwiam go za wole przetrwania. kiedy wiem ile to 2 ml (wcale nie tak malutko), kiedy jestem swiadoma, ze takie kocie nie ma wlasnej termoregulacji i nalezy go caly czas dogrzewac to zastanawiam sie jak to mozliwe, ze on przezyl. jak wspominalam w poprzednim poscie byl tak wyziebiony, ze dotykajac go przezylam wstrzas... mialam wrazenie, ze artykuly w lodowce sa cieplejsze i chyba tak bylo... poza tym jedzenie- za nic nie chcial wziac do pyszczka zakraplacza, w sumie na sile w przeciagu calej doby udalo mi sie wcisnac kilka, moze kilkanascie kropelek i watpie aby w sumie dalo to 2 ml ... czyli w zasadzie przezyl pierwsza dobe bez jedzenia. NIESAMOWITE. po wizycie u weta (sorki za blad, on wazyl 100g w dodatku z malenkim reczniczkiem) cos mu sie poprzestawialo i doslownie nagle zaczal rzucac sie na jedzenie jak tygrys! pieknie ssie tylko problem w tym, ze on dopiero po tych przepisowych 2 ml/na jedno karmienie nabiera ochoty na prawdziwa uczte i dostaje doslownie szalu obwachujac, ze moze jeszcze gdzies cos...
)) ryczy wtedy niesamowicie , nie bardzo daje pomasowac sobie brzuszek, bo on przeciez glodny!!! walczy zaciekle, mam podrapane dlonie i powaznie zastanawiam sie czy by mu pazurkow nie przyciac. aha, do jedzenia budzi sie rowno co 2 godziny i w koncu zaczelam dawac mu po 4 ml , tylko nie wiem czy nie zrobie mu w ten sposob krzywdy? moze ktos mi odpowie czy kotek moze jesc ile zechce (przypuszczam, ze byloby to ok. 5-6 ml)?sugerujac sie postem monros podalam mu jednorazowo do mleczka 1 krople oliwy z oliwek i wtedy po tych 4 ml troche sie uspokoil, bylo widac, ze raczej prawie sie najadl
czy moge podawac mu te kropelke do kazdego posilku? a moze sa jeszcze inne mozliwosci aby mleczko bylo bardziej kaloryczne? martwi mnie kupka, a raczej jej brak... 3 doba i nic... brzuszek masuje po stoczonych walkach (nie lubi lezec na pleckach) z siusiu nigdy nie ma problemu, robi po kazdym masazu (znajomi sie smieja ze mu tak zostanie
). pieknie mruczy szczegolnie przy mocniejszym ucisku (czesto masuje mu boczki, skoro protestuje przy ukladaniu na grzbiecie), bardzo lubi byc obglaskiwany i nie jestem pewna ale chyba dzisiaj uslyszalam dzwiek w stylu grau (mam nadzieje, ze to odglos zadowolenia). najchetniej spi na rekach, badz kolankach przykryty dlonia, ale od dzisiaj zaczal tolerowac spanie w pojemniku (na razie ogrzewany jest lampka). tak pieknie spi... czasami zupelnie jak moj synek... dzisiaj polozyl sie w pojemniku na pleckach i probowal ssac swoja lapke
maz coraz czesciej do niego zaglada i nawet zaoferowal pomoc przy karmieniu, ale tamten zamowiony kot nadal nieodwolany... w dodatku tamten to kotka (starsza od mojego maluszka o ca tydzien) . nie wiem jak by to mialo w przyszlosci wygladac, i moj maz chociaz najwyrazniej zaakceptowal maluszka zyje w swiadomosci, ze sprobuje oddac go gdzies w dobre rece. to raczej nie jest juz mozliwe. ani ja ani moje dzieci nie wyobrazamy sobie aby go nie bylo. on zawsze bedzie nasz i kropka. zawsze chcialam miec czarnego kota, ten z wawy zamowiony wlasnie jest czarny no i czarny do mnie sie tez przyczlapal
dwa czarne koty, dwa ramiona, miotla.... kurcze, ja juz bredze
))) tak to jest jak ktos po nocach nie spi tylko wojuje z rozkapryszonym maluchem. co ciekawe moj synek przez kilka ostatnich nocy plakal, od chwili kiedy jest w domu kociak spi jak zaczarowany... za to kotek placze, oj nie dane mi sie wyspac. aha, sorki, ale jestem tu bardzo krotko i nie zawsze pamietam nicki, (dlatego staram sie nimi nie poslugiwac piszac imiennie) chcialam zapytac czy 1 przerwa 4-5 godzinna w ciagu doby jest w stanie powaznie zaszkodzic maluchowi? pytam poniewaz poprzedniej nocy kotek ostatni raz dostal jesc ok. 5 rano, maz mnie budzil o 7.00 ale nie mialam sily otworzyc oczu i nastepne jedzonko bylo dopiero o 10 rano (kotek o dziwo nie rozpaczal tylko grzecznie spal). bylam pewna, ze synek obudzi mnie jak zwykle ok. 8.00 a on wraz ze starszym synem smacznie spali, kiedy spojrzalam na zegarek zerwalam sie jak oparzona i polecialam biegiem do kota, zostawiajac zdziwione dzieci w lozku...
)) potem dalam im do lapek kilka chrupek kukurydzianych i niestety dostaly jesc dopiero po kocie
))) dobrze, ze kiciak wsuwa blyskawicznie i dlugo nie czekaly. monros pisala, ze jej Bunia spala z nia razem w lozku, to swietna sprawa, tez bym tak chciala, wtedy nie balabym sie o to, ze np. przepali sie zarowka w lampie. w moim przypadu nie jest to mozliwe, poniewaz spie z moim najmlodszym synkiem (a w porywach ze starszym czasami tez) i przez nieuwage kociakowi moglaby sie stac krzywda. tym bardziej, ze jakis tydzien temu zdarzyl sie taki przypadek: kotka przyniosla swoje maluchy do lozka swojego "pancia" i niestety z trzech zostaly tylko dwa, (miedzy innymi moja zamowiona)
.
maz mnie dzisiaj zaskoczyl, jaki rozny mamy sposob myslenia," on do mnie: jak sobie wyobrazasz wyjazd z nim (czyt. kotkiem, ktorego mamy)? ja: z nim sobie nie wyobrazasz a z cornishem tak? on: z dwoma kotami.... " hmm... szczerze mowiac? nie mam pojecia, ale dzikiego zwierza nie oddam i juz
jak zwykle wyszlo dluuugo, ale i tak nie napisalam wszystkiego co zamierzalam. pozdrawiam Was mocno
bea
ps. pepowina zupelnie przyschnieta, chyba niedlugo odpadnie!
jesli kiedykolwiek w jakikolwiek sposob bede mogla pomoc to uczynie to z najwieksza przyjemnoscia