Strona 1 z 30

Moja gromadka

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:01
przez Aga_
Chciałam zasięgnąć porady co do adopcji kotka ze schroniska.
Jak to jest, gdy jest juz w domu nie wychodzacy kotek?
Chodzi o to, że rozwazam taka mozliwość ( pracuje nad TZ ) ale moja Miniucha ma problemy zdrowotne (eozynofilowe zap. dziąseł) , dostawała sterydy ( od dwóch miesiecy jest "czysta" ) i może mieć obniżona odporność.
Czy , jeżeli kotek nie bedzie miał żadnych niepokojacych objawów to znaczy, ze bedzie bezpieczny?
Czy lepiej wziąć malutkiego kotka prosto od mamy (taka mozliwość również istnieje, tyle tylko, że maluch i tak bedzie miał wieksze szanse niż ten schroniskowy, na domek) ?

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:11
przez aamms
Jak masz możliwość odizolowania kicia na jakieś dwa tygodnie, oczywiście pod warunkiem, że nic mu nie będzie a w tym czasie oczywiście wet, badania, odrobaczenie i szczepienie, to bierz tego ze schronu.. On praktycznie nie ma szans na domek..

Mój niepełnosprawny Nikuś też jest ze schronu.. :oops:

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:17
przez Aga_
No, własnie w tym problem , ze nie mam mozliwości odizolowania go...A domyslam sie , że nie ma wiekszych szans.
Nie moge sie tam dzisiaj dodzwonic, może nie jest na wybiegu z innymi...
A zawsze marzyłam o takim białasku.

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:27
przez Iburg
A nie możesz bialaska zamknąc na dwa tygodnie w łazience?. Ja bym brala białaska śliczny jest , a w schronie i kaleka nie ma szans. A może jakaś znajoma , koleżanka mogłaby go zabrac na te dwa tygodnie?, albo sąsiadka. Dwa tygodnie to nie jest długo.
Szkoda go.

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:28
przez Myszka.xww
Lazienki nie masz? ;)

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:31
przez Aga_
Własnie udało się dodzwonić!
On jest grzeczniutki, zaczyna stawac na łapce!
Jest odizolowany od dorosłych kotów..
aż mi sie płakać chce, ide go obejzec jak tylko tz skończy prace
Może go od razu zabiorę , a jak nie to zapłacę mu szczepienie...i odczekamy.
nie ma podobno objawów choroby( na chwile obecna)

"Filipek " ?

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:40
przez kavala
Wydaje mi się, że im szybciej go zabierzesz tym lepiej dla niego i fizycznie i psychicznie. W każdej chwili do schroniska może dojść jakiś chory kotek z zaraźliwą chorobą. Ja bym nie czekała.
A kotek jest cudny!

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:44
przez Aga_
Jeszcze jedna kwestia - Miniucha ...Mam nadzieję , że nie bedzie zgrzytów...Zupełnie nie wiem czego sie po niej spodziewać, to byłaby pierwsza taka sytuacja...

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 9:56
przez misia007
przepiekny maluch, bierz go jak najszybciej.

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 11:10
przez Aga_
..mam go...nie mogłam juz czekać na mężą bo chciałam zdążyć do weta...zaraz wkleję zdjecia i opiszę jak było...

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 11:15
przez magicmada
Na Twoim miejscu koniecznie bym go potrzymała w łazience, jakis tydzień, dwa. Dla bezpieczeństwo obydwu kotów i Twojej pewności, że wszystko zrobiłas, jak trzeba.

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 11:17
przez kordonia
MOja jedna rada, jako doświadczonej "dokacaczki":
nie przejmuj się zbytnio tym, ze Twoja kotka rezydentka nie bedzie zachwycona nowym przybyszem.
Gwarantuje, i jest to swoisty koci rytuał, konieczny i nieunikniony, ze kotka bedzie prychac, syczec, chodzic na ugiętych łapkach, bardzo sie bac, lub pacac łapką białaska, obrażać sie na Ciebie, nie pozwalac się dotykac. Przez to przechodza wyszystkie koty jedynaki, przez to przechodziłam ja i wielu forumowiczów. Trzeba sie tym zupeónie nie przejmowac, dac im czas na dogranie sie i wspominac po około dwóch tygodniach, jak to strasznie na początku było :)
A tak w ogole, to szczerze gratuluję decyzji :D
Białasek śliczny. Najprawdopodobniej uratowałas mu życie :)


Aha- a łazienka to bardzo dobry pomysł- kotek i tak bedzie szczesliwy,z e nie jest juz w schronie, wiec nie bedzie prostesotwac, bedzie bezpieczniej dla Twojej kotki, a poza tym , jełsi bedą sie poznawac przez szpare pod drzwiami, to dokocenie przebiegnie łagodniej

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 11:22
przez aamms
Aga_ pisze:..mam go...nie mogłam juz czekać na mężą bo chciałam zdążyć do weta...zaraz wkleję zdjecia i opiszę jak było...


Cudownie Aga.. :D :1luvu:

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 11:25
przez Aga_
Na razie może byc u syna w pokoju. Wet mówił, że wystarczy tydzień...W schronisku był w oddzielnej klatce, sam. Jak go mój syn wyciągnał to on juz nie chcia tam wrócic...Zwierzęta są bardzo mądre....
A przy okazji zostałam wymiziana i wycałowana ( bardzo subtelnie) przez tamtejsze wolnożyjące psy, ten świat zwariował i myslałam, że ja zaraz tez zwariuję..
Martwi mnie ta łapka. Stopka jest podwinieta. Przetrącone miał obie i tylko jedna w miare funkcjonuje. Wet mówi, ze to wygląda na neurologoczne i żebym rehabilitowała, masowała, usztywniała w miare mozliwości bo bedą odgnioty
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Wielkie dzieki dla mojego TŻ, bo to byla dla niego ciężka decyzja , ale jakoś udało mi się. Jeszcze go nie widział
Na razie wołam na koteczka Filipek, trochę dzieci sie buntuja to może sie jeszcze zmienić jego imie.
Minia, natomiast nabzdyczyła się ale nie atakowała go.
A mój synek nosi ja na rekach i mówi " patrz Zdrajca!, kiedys o tobie pisała na forum.." i pokazuje na mnie :lol:
Kurka, nie mam nawet chleba na jutro ...Chyba mnie wypisza z rodziny :lol:

A on jest taki chudziuśki...

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 11:47
przez kavala
Cieszę się, że już jest bezpieczny... u ciebie. O łapkę pewnie trzeba będzie zawalczyć. Czekam na dalsze, pozytywne wieści. :D