Strona 1 z 2

Potrzebna pomoc w sterylizacji kotek ze stajni-stary watek.

PostNapisane: Pon maja 05, 2003 23:49
przez ARKA
Dzisiaj na grupe weterynaria chlopak wrzucil zdjecie kotki, kotra jest w stajni. RANNA!!
http://www.holdys.pl/tomi/kotka.jpg
Krotko mowiac byl tam u swoje znajomej i jak wrocil, zobaczyl zdjecia to okazalo sie co z kotka jest-jak robil zdjecie w mroku nie widzial.
Nie wiem czy sie dodzwonil do stajni czy nie-na grupe pisze,ze tak a do mnie na private, ze nie moze sie dodzwonic.
Dowiedzialam sie od niego, ze ta stajnia jest:
To są Piotrkowice pod Czempiniem w Wielkopolsce, dzierżawiona stajnia na terenie miejscowego SKR-u.
I tu moja wielka prosba czy ktos z Was moze mieszka gdzies niedaleko i moglby pomoc kotce!!!
Przeciez ta rana wyglada okropnie i kotka ma dodatkowo teraz pod opieka maluchy. Podobno kotka niedawno przyszla do tej stajni.
Prosilam chlopaka rowniez o nr. telefonu do stajni ale nie mam odpowiedzi-moze w pracy ma tylko dostep do netu. Blagam pomozcie!!

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 0:01
przez Estraven
Gdy będziesz miała kontakt z tym chłopakiem napisz proszę, jak sytuacja wygląda – czy trzeba by kotę wziąć stamtąd i zawieźć do veta, czy on jakoś jej już pomaga i trzeba go wesprzeć.

Czempiń nie jest daleko, niemniej nie mam własnego transportu. Jeśli będę mógł pomóc, spróbuję jakiś znaleźć – jednak nie zdołam włączyć się to wcześniej, niż w czwartek po południu.

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 0:26
przez ARKA
A czy moglbys jutro powiadomic TOZ poznanski? Oni maja samochod jak i chyba im latwiej bedzie odszukac ta stajnie, przez policje, straz miejska czy jakos tak. Poza tym ja nie wyobrazam sobie aby kotka mogla miec tylko udzielona jednorazowa pomoc. Ja mysle,ze ona musi miec kolnierz zalozony i jak w tych warunkach odchowywac te kocieta. Przeciez maluchy wedruja po niej i tylko ta rana bedzie rozbabrywana, moze da sie to jakos oslonic. Ona musi byc chyba 24 godziny na dobe pod okiem kogos! Zdejmowany i zakladany kolnierz aby maluchy wylizywala. A jesli ona jest faktycznie dzika to ja juz naprawde nie wiem. Mimo wszystko mam watpliwosci co do jej dzikosci, bo chyba nie dalaby z tak bliska zrobic sobie zdjec, ale z drugiej strony ona jest juz tak ciezko chora, ze jej wszystko jedno.

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 0:35
przez Estraven
ARKO, zawiadomienie TOZu, że tam a tam pod Czempiniem jest ranna kotka mija się moim zdaniem z celem – nie kojarzę za bardzo sytuacji, kiedy poznański TOZ udzieliłby podobnej pomocy. Jest jeszcze inna organizacja, z którą w zeszłym roku mieliśmy nienajciekawsze doświadczenia (jeśli chodzi o opiekę zdrowotną), ale tam spróbuję.

Może uda mi się też wcześniej znaleźć kogoś, kto pojechałby po nią i (jeśli będzie to możliwe) wziął i zawiózł do naszego veta. Niemniej podaj (na priv) tyle konkretów, ile tylko znasz.

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 0:42
przez ARKA
Narazie znam tylko tyle. Jak bede cos wiecej wiedziala to zaraz Ci przesle-wielkie dzieki! Ma tez kolezanke w Sremie, dziala na rzecz zwierzat, ona jest lokomocyjna, czy to daleko od Sremu? Tyleze ona ma meza bardzo ciezko chorego i nie moze go samego zostawiac ale wysle tez do niej sms-a.

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 0:44
przez Estraven
Ze Śremu do Czempinia jest 10 kilometrów.

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 0:50
przez ARKA
Czyli bardzo blisko!!

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 0:52
przez Inka
Co bedzie z kotka po wizycie u weta?
Ktos musi sie nia zajac.

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 18:47
przez ARKA
Donosze, ze moja kolezanka byla tam. Kotka jest juz zszyta, kociat nie ma, uspione. W sumie jest tam w dwoch stajniach 18 kotow i sa karmione i wygladaja ladnie. Wlascicielka stajni jest'dojezdna' ale jest Pani ktora opiekuje sie zwierzetami i jest wet. Oczywiscie kotki rozmnazaja sie i beda pertraktacje odnosnie kontroli populacji kotow.
Chlopak do mnie zadzwonil z awantura, ze ktos dzwonil do wlascicielki stajni z awantura,ze zneca sie nad zwierzetami. Straszyl mnie sadem, ze udostepnilam adres komus. Nieszkodzi, jesli ktos dzwonil, strachliwa nie jestem. Jesli ktos z Was bylby tam przejazdem to prosze o wiadomosc rowniez, na private, jak ma sie kotka. Dziekuje. sozarka@wp.pl

PostNapisane: Wto maja 06, 2003 21:45
przez Estraven
Hm... dzwonił? Możliwe, że się domyślam kto... To naprawdę nie było konieczne.

A z tego, że kota pozszywana bardzo się cieszę. To paskudnie wyglądało.

PostNapisane: Śro maja 07, 2003 0:29
przez ARKA
Apeluje do dwojki mlodych ludzi, ktorzy w tej stajni maja konia a wiem, ze sa na tym forum!! Rozumiem,ze tam jest Wasz kon ale stajni w okolicy zapewne jest wiele i nie rozumiem, nigdy nie zrozumiem tego, ze ranna kotka rodzi kocieta. To Wy wrzucacie zdjecie na net i w rezultacie boicie sie WLASCICIELKI STAJNI,DLACZEGO?? To,ze jakas Pani z wlasnych pieniedzy(tak napisalscie) dokarmia tam zyjace koty nie umniejsza ODPOWIEDZIALNOSCI WLASCICIELKI stajni za ZYCIE I LOS KOTOW tam zamieszkujacych. Nie jest rozgrzeszeniem dla WLASCICIELKI STAJNI to,ze ta Pani, ktora kocha koty, z wlasnej kieszeni pokrywa koszt zabiegu kotki i dokarmia wszystkie koty i psy tam zyjace! WSTYD,ze ktos kto czerpie zyski ze zwierzat(stajnia) nie opiekuje sie innym tam tez zyjacymi a ewidentnie 'pracujacymi' dla niego rowniez zwierzetami- koty wylapuja myszy, kot nie dopuszcza do tego aby szczury mialy tam gniazda.
Prosze spojrzecie na to obiektywnie!! Komu chcecie pomagac, ZWIERZETOM czy WLASCICIELCE stajni!

PostNapisane: Śro maja 07, 2003 7:34
przez ryśka
8O

PostNapisane: Śro maja 07, 2003 7:42
przez eve69
Aniela
Weż to troche jasniej jesli mozesz napisz. Czy kociczka tam zostaje? I czy wiadomo co sie stalo?

PostNapisane: Śro maja 07, 2003 12:11
przez ARKA
Kotka zostaje tam w stajni. Na teren stajni przychodzi Pani( czy nawet mieszka tam)ktora opiekuje sie wszystkimi kotami,dokarmia je, i to ona zauwazyla, ze kotka jest ranna i pokryla koszt zszycia kotki. Jak do tego wypadku kotki doszlo nikt nie wie. Niestety ale wlascicielka stajni kotami nie opiekuje sie. Dostalam wiadomosc, ze osoby zwiazane z ta stajnia(moze i tez wlascicielka) chca wykastrowac wszystkie kotki tam przebywajace.

PostNapisane: Czw gru 11, 2003 0:48
przez ARKA
Z dogomanii dowiedzialam sie, ze sprawa sterylizacji kotek z tego miejsca jest otwarta. A mlodzi ludzie, ktorzy byli czy sa tu na forum tak pieknie obiecywali, ze zajma sie sterylizacja. Czy sa jacys ludzie z Poznania i tamtych okolic aby wzieli 'w swoje rece sprawe' podobno kotow jest tam juz 50-chyba przesada, a moze i nie?