Abraksas, nie udało się, umarł.

WPIS PIERWSZY ok 13: 00 :Wszyscy wiedzą, że zakochana kobieta zdolna jest do największych szaleństw, zwłaszcza, jeśli w grę wchodzi czarny przystojniak z drugiego końca Polski. Dla tych zielonych ślep jechała całą noc pociągiem, namówiła „do złego” przyjaciółkę ( ochrzczoną już oficjalnie Matką Chrzestna ) i następnego dnia była już na miejscu
Abraksas jeszcze niedawno nazywany Księciem
( jego wątek cieszył się na miau dużym zainteresowaniem
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64408&postdays=0&postorder=asc&start=0 )
w sopockim schronisku dla zwierzaków od 5 dni ma nowy dom.
Jak prawdziwy mężczyzna zniósł 10 godzinną podróż pociągiem. Zaskoczył cierpliwością i daleko posuniętą współpracą. Codziennie widać postępy. Pierwszy dzień spędził schowany za egheym toaletą- „zabawa” w Babcię Klozetową o tyle utrudniła domownikom życie, że każdy czuł się skrępowany zakłócając mu spokój w jego samotni. Szczytem było mimowolne pukanie przed wejściem do WC;). Drugiego dnia leżał rozwalony w przedpokoju, ale towarzystwem człowieka zachwycony nie był. W tym momencie ciągoty do chowania się zniknęły. Wczoraj, pamiętając siłę protestów Abraksasa w Sopocie, podjęłam próbę przemywania wielkich ślepiów. Kocisko, które wtedy lekko mnie zestresowało swoim widokiem:wyrywało się, buczało i zaprezentowało w pełnej okazałości swoje dorodne łapki tym razem rozłożyło mnie na obie łopatki. Pozwolił się wziąć na ręce, przytulił łepetynę do ramienia i nie trzeba było nawet przytrzymać pyszczka. Niestety, mimo że do czynienia mam z Prawdziwym Księciem o bardzo wyrazistym charrrakterku całość bajką nie jest
Od Piątku Foch wymiotuje i olewa wszelkie żałosne próby karmienia. Spróbowałam już wszystkiego. Podawałam pastę na wypluwki, kiciak nie dawał się za bardzo szczotkować w schronisku, zresztą i w domu dozuje mi czas, a na zmuszanie do czegokolwiek jeszcze za wcześnie. Przyznaję, że skończyły mi się pomysły. Dzisiaj wizyta u przemiłego Pana Weterynarza. Zrobimy porządek z oczkami, te kilka dni wymiotów, oby to był tylko stres, pewnie odrobaczymy i pogadamy o szczepieniach. Wg mnie troszkę za wcześnie i wypadałoby jeszcze poczekać. Szkoda by było zmarnować postępy, które zrobiło Kocisko kolejnymi stresami w tak krótkim czasie. Co o tym myślicie?
Pozdrawiam Kociolubów
P.s.
Poniżej zdjęcia: pierwsze jeszcze z opiekunką Abraksa z Sopotu Ewcią- pozdrowienia
Następne średniej jakości, bo robione ukradkiem, telefonem. Na sesję z prawdziwego zdarzenia przyjdzie czas.

Abraksas jeszcze niedawno nazywany Księciem
( jego wątek cieszył się na miau dużym zainteresowaniem
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64408&postdays=0&postorder=asc&start=0 )
w sopockim schronisku dla zwierzaków od 5 dni ma nowy dom.
Jak prawdziwy mężczyzna zniósł 10 godzinną podróż pociągiem. Zaskoczył cierpliwością i daleko posuniętą współpracą. Codziennie widać postępy. Pierwszy dzień spędził schowany za egheym toaletą- „zabawa” w Babcię Klozetową o tyle utrudniła domownikom życie, że każdy czuł się skrępowany zakłócając mu spokój w jego samotni. Szczytem było mimowolne pukanie przed wejściem do WC;). Drugiego dnia leżał rozwalony w przedpokoju, ale towarzystwem człowieka zachwycony nie był. W tym momencie ciągoty do chowania się zniknęły. Wczoraj, pamiętając siłę protestów Abraksasa w Sopocie, podjęłam próbę przemywania wielkich ślepiów. Kocisko, które wtedy lekko mnie zestresowało swoim widokiem:wyrywało się, buczało i zaprezentowało w pełnej okazałości swoje dorodne łapki tym razem rozłożyło mnie na obie łopatki. Pozwolił się wziąć na ręce, przytulił łepetynę do ramienia i nie trzeba było nawet przytrzymać pyszczka. Niestety, mimo że do czynienia mam z Prawdziwym Księciem o bardzo wyrazistym charrrakterku całość bajką nie jest
Od Piątku Foch wymiotuje i olewa wszelkie żałosne próby karmienia. Spróbowałam już wszystkiego. Podawałam pastę na wypluwki, kiciak nie dawał się za bardzo szczotkować w schronisku, zresztą i w domu dozuje mi czas, a na zmuszanie do czegokolwiek jeszcze za wcześnie. Przyznaję, że skończyły mi się pomysły. Dzisiaj wizyta u przemiłego Pana Weterynarza. Zrobimy porządek z oczkami, te kilka dni wymiotów, oby to był tylko stres, pewnie odrobaczymy i pogadamy o szczepieniach. Wg mnie troszkę za wcześnie i wypadałoby jeszcze poczekać. Szkoda by było zmarnować postępy, które zrobiło Kocisko kolejnymi stresami w tak krótkim czasie. Co o tym myślicie?
Pozdrawiam Kociolubów
P.s.
Poniżej zdjęcia: pierwsze jeszcze z opiekunką Abraksa z Sopotu Ewcią- pozdrowienia
Następne średniej jakości, bo robione ukradkiem, telefonem. Na sesję z prawdziwego zdarzenia przyjdzie czas.


