Strona 1 z 3

Mój bidulek z wyszytą cewką moczową

PostNapisane: Pt sie 24, 2007 12:10
przez Bierka
Witam. Mój Seth miał w środę wyszytą cewkę moczową. Bardzo chcę jeszcze raz podziękować wspaniałym lekarkom z Białobrzeskiej p. Adzie i p. Agnieszce, która późnym wieczorem przyjechała aby go operować.
Teraz mój maluch (ma ok. 1 roku, dokładnie nie wiem bo to kocio uratowane przez dziewczyny z Kociego Świata na ich stronie jego historia 8 z Garncarskiej) pomalutku dochodzi do siebie. Jeździmy na kroplówkę, dostaje antybiotyk bo jest mała temperatura ale cały czas martwię się o niego. Nie mam zbyt wielu informacji na temat zabiegu, który jest za nami i byłabym wdzięczna, jeśli ktoś z Kociarzy mógłby podzielić się ze mną radami i informacjami jak przebiegała rekonwalescencja Waszych pupili. Seth jest markotny, ukrywa sie w szafie i w ogóle nie jest sobą. Wiem, że to wynik operacji i trzeba dać mu trochę czasu, ale ja rozdarta pomiędzy pracą i codziennymi kilkugodzinnymi wizytami w Przychodni już zaczynam pomału sobie nie radzić.

PostNapisane: Pt sie 24, 2007 12:20
przez Kinga-Kotki
ślicznego masz Kotka,mam nadzieję,że szybko dojdzie do siebie.Jak niestety nic na ten temat nie wiem,ale na pewno ktoś coś Ci doradzi.
Pozdrawiam i życzę zdrowia dla Kotka!

PostNapisane: Pt sie 24, 2007 12:35
przez ariel
Bierka, spokojnie. Wyszycie cewki to poważny zabieg i Seth może dość długo dochodzić do siebie.
Mam 4 koty z wyszytymi cewkami. Niektóre funkcjonują dobre kilka lat (Tyfusek od 2001), i trzeba je uważnie obserwować, bo jednak mają tendencję do przytykania się i do zapaleń pęcherza.
Najgorzej zabieg zniósł Sowa (zabieg był w lecznicy na Powstańców Śląskich 101), po zabiegu długo miał problemy z siusianiem, poodparzał się i czuł się fatalnie.

Trzymam kciuki za bezbolesną rekonwalescencję.

Byłam w lecznicy, kiedy dziewczyny ściągały dr Żurańską na zabieg

PostNapisane: Sob sie 25, 2007 15:15
przez Bierka
Ojej, czy tylko my dwie mamy wyszyte kociaki? Dzięki Ariel szkoda, że nie udało mi się z Tobą pogadać tamtego dnia. Z Sethem jest już chyba lepiej, dzisiaj to nawet zwiał spod kroplówki, udało się go osaczyć dopiero pod stołem a dr. Kasia miała z nim dzisiaj trochę roboty. Coraz częściej wychodzi z szafy ale nie jest zbyt kontaktowy jeśli chodzi o zabawy. Pupę smarujemy Sudocremem pomimo złości i wściekłego machania ogonem - mam nadzieję, że się nie odparzy. Niestety, Seth nie chce jeść karmy mokrej urinary a teraz to musi być podstawa jego jedzenia. Mieszam mu mięsko (pychotka) z puszką ku jego widocznemu niezadowoleniu. Trzeba sobie radzić. :)
Ariel, piszesz, że Twój kociak długo dochodził do siebie. Jeśli możesz podać więcej szczegółów będę wdzięczna. Chcę zebrać jak najwięcej informacji na temat zachowania kociaków "po" ponieważ planowałam we wrześniu wyjazd nad ciepłe morze i w tej sytuacji nie wiem, czy mogę się na to zdecydować. Seth zostanie pod opieką mojej Mamy, ale jeśli - odpukać - coś miałoby sie dziać "niehalo", to nie mogę jej narażać na codzienne i parogodzinne wizyty u lekarzy. A poza tym, co to za wypoczynek, jeśli będę sie denerwować, co tam w domu. Ale jestem optymistką, jego zdrowie jest teraz najważniejsze 8)

PostNapisane: Sob sie 25, 2007 16:10
przez TyMa
Tymek ma wyszytą cewkę. Po zabiegu gorączkował i siusiał z krwią. Raz był cewnikowny. Przeszło mu po antybiotykach czwartego dnia. Od tej pory, a minęło ponad 5 lat, żadnych problemów z pęcherzem, szczawiany przelatują nie kalecząc cewki moczowej, nie robią się kamienie. Na specjalnej karmie był około roku. Teraz nie podaję mu suchego, a każdą porcję z puszki rozcieńczam wodą. Życzę kocince zdrówka!

PostNapisane: Nie sie 26, 2007 15:26
przez Bierka
Dzięki TyMa :D dziś jesteśmy po kolejnej kroplówce + antybiotyk + tzw. kotlet :wink: + przeciwbólowe. Sethu coraz lepiej sie czuje i znowu zaczyna się socjalizować :D :D tzn. wychodzi z szafy i pomalutku zaczyna się rozrabianie i zabawa :smiech3: Ale mamy kolejny problem : siusianie :twisted: czasami do kuwety ale też i nie np. na gazety ułożone w pokoju :evil: Siuśki czyste, żółte hurra. Ale kiedy znowu pokochamy kuwetkę?
Jutro idziemy na kontrolna wizytę. Może już nie trzeba będzie kroplówek i wyjmą mu z umęczonej łapinki ten wstrętny wenflon. :ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Pon sie 27, 2007 16:41
przez Bierka
Już po wizycie. Dobra p. Ada wyjęła wstrętne wenflonisko, troszkę jeszcze pokuła strzykawkami i jutro odbędzie się wielkie polowanie na sioooo - trzeba zbadać ten stan zapalny. Sikamy nadal i do kuwetki i gdzie indziej :twisted: .
Seth trochę pomiaukuje, nie wiem ale chyba wszystko go jeszcze boli i pewnie zaczyna swędzięć :( Mam nadzieję, że teraz będzie tylko coraz lepiej. Proszę o kciuki :ok:

PostNapisane: Pon sie 27, 2007 18:29
przez ariel
:ok: :ok: :ok:

PostNapisane: Śro sie 29, 2007 18:55
przez Bierka
No i mamy wyniki. Okazało się, że to niestety nie zwykłe struiwity ale kryształki cystyny. I to do tego liczne! Jak usłyszałam od dr.Anny zdarzają się bardzo rzadko. cała dotychczasowa dieta została natychmiast wycofana. Seth nie może jeść mięsa :evil: musimy wprowadzić dietę niskobiałkową. To co mu zaproponowano Renal etc. nie zostało przychylnie przyjęte. Powiem nawet, że nie zostało wcale przyjęte :oops:
Całe szczęście że Sethu odzyskał humorek, bawimy się i rozrabiamy ale sioo nadal ląduje czasem w kuwecie czasem .... na dywanie :!:
Teraz czekamy na zdjęcie szwów. Może decyzja zapadnie w ten weekend.

Z nowych zaleceń mam mu podawać Lakcid. Macie może pomysły jak podać kotu płynną zawiesinę :?: :?: :?: Po dobroci się nie udało, w strzykawce idzie bardzo opornie. Boje się, że wstrzyknę za dużo i kocio sie zachłyśnie. Pomocy.

PostNapisane: Czw sie 30, 2007 8:21
przez TyMa
Lakcid jest na odbudowę flory bakteryjnej w przewodzie pokarmowym, zniszczonej przez antybiotyki. Niektóre koty wypijają go bez dodatków, innym trzeba wymieszać z niewielką ilością ulubionego jedzonka. Przy podawaniu na siłę do pyszczka trzeba mieć wprawę a i tak nie zawsze się uda. Zdrowia dla kociaka życzę!

PostNapisane: Czw sie 30, 2007 19:55
przez Bierka
Dzięki TyMa :D Na dzisiejszej wizycie dowiedzieliśmy się, że szwy zostaną zdjęte w poniedziałek :D Rano w poniedziałek znowu badanie siuśków i USG a po południu zdejmujemy :!:
Na razie p. Doktor nie chce nasz widzieć.
Seth dostał antybiotyki do domu i ma nie przychodzić (do poniedziałku) aby trochę się zrelaksował :D :D :D 8)
Całe szczęście, że humorek dopisuje tylko to jedzenie. Nie polubiliśmy naszej nowej diety a zapowiada się, że będzie to musiał jeść przynajmniej przez miesiąc. Ale jestem dobrej myśli.

PostNapisane: Sob wrz 01, 2007 10:40
przez TyMa
Kot się złamie, tylko wytrzymaj i nie rezygnuj z jego diety! Śmiesznie to zabrzmiało, co? :wink:

PostNapisane: Nie wrz 02, 2007 14:31
przez Bierka
Hi Hi :D Walczę dalej. Sethu walczy z jedzeniem ale jest coraz lepiej :D :D :D
Wczoraj wreszcie pojawiły sie dawno nie oglądane kocie galopy po mieszkaniu, zabawy wszelakie i wesołe oczka w mojej czarnej mordce! Znowu została zaatakowana umywalka w łazience a wielka papierowa torba po zakupach znowu stała się wrogiem nr 1 :D
Jutro USG i zdejmowanie szwów! Proszę o kciuki i sama je trzymam :ok:

PostNapisane: Nie wrz 02, 2007 18:48
przez TyMa
Kciuki są! Będzie dobrze!

PostNapisane: Pon wrz 03, 2007 19:35
przez Bierka
No już po. Zdjęcie szwów to była masakra :cry: Ale Sethu zniósł ją bardzo dzielnie. Wyniki siooo są coraz lepsze :D :D :D a USG pokazało, że nie ma żadnych złogów ale są małe drobinki 1,5 2 mm średnicy-do wysioooo.
Dostaliśmy Furagin, Furosemid i żurawinę i badanko sioo za tydzień.
Najważniejsze, że jest humorek i zabawa.
Bardzo dziękuję za kciuki, jestem pewna, że pomogły :D