Strona 1 z 3

Chudzieńki Donald z McDonald's - pytanie (W-wa).

PostNapisane: Czw sie 23, 2007 10:49
przez Prakseda
Pytanie: czy ktoś może zna, może karmi biało – czarno łaciatego kocurka z zaplecza McDonald's w trójkącie ulic Okopowa/Dzika/Jana Pawła II?

Wracając z nieudanego polowania na chorą kotkę na Cmentarzu Bródnowskim, przesiadałam się na Jana Pawła, blisko Ronda Radosława. Z za budynku Hotelu Maria wyszło prosto na mnie kocie nieszczęście. Chude, zmierzwione, smutne kocisko(kocur pełnojajeczny). Nakarmiłam (apetyt ma, to dobrze) i zostawiłam zapas suchego w krzakach Nie miałam klatki-łapki, a bez niej raczej nie ma szans na złapanie. Będę próbować.
Ale nie wiem, w jakich porach przychodzi (facet z parkingu mówił, że go widuje, ale nie zwracał uwagi na czas i skąd przychodzi) czy tam rezyduje. Może przychodzi z pobliskiego Cmentarza Powązkowskiego?
Bez większej nadziei ale pytam o niego. Ale jeśli ktoś coś wie, to proszę skrobnąć.
Dzięki.

re

PostNapisane: Czw sie 23, 2007 21:01
przez meggi 2
no własnie zapomniala Prakseda napisac ze spotkałysmy sie tam przypadkowo kocina wyglada tragicznie jak przecinek, siersc stoi jak grabie przewrócone do góry. Kotek urzeduje na zapleczu hotelu Maria przy rondzie dawnym Babka. zadnych miseczek nigdzie nie znalazłyśmy prawdopodobnie nikt go nie dokarmia moze jakas dobra dusza mieszkajaca w poblizu zabładzi do niego z odrobinka jedzenia .Prosimy :lol:

PostNapisane: Pt sie 24, 2007 7:44
przez marcjannakape
Podnoszę - chudzinki się solidaryzują.

Może ktos mógłby go dokarmiać?

re

PostNapisane: Pt sie 24, 2007 18:37
przez meggi 2
dzieki za podniesienie ja mieszkam daleko od tego miejsca prawie na końcu Górczewskiej a Prakseda na dalekim Mokotowie.Byłam dzisiaj straszna bida z kociny. zapytalam pracownika hotelu czy moze ktos go karmi to spojrzał na mnie jak na chora na głowe, powiedział a smietniki od czego, ludzie przychodza i grzebia to i kot moze, ale on worka i klapy od kontenera nie otworzy. Leżal talerzyk na zewnątrz na murku chciałam nasypac suchego - nie mozna bo to przeciez na pety ochydnych paierosów i to tyle moze ktos chociaz raz na kilka dni podejdzie , ja raz w tygodniu jak bede przejezdzała to dam mu jedzonka. Bardzo bardzo prosimy :lol:

PostNapisane: Pt sie 24, 2007 18:50
przez Zmysł
Może trzeba zawidaomić Jopop? Ona zdaje się wyłapuje takie bidy.

PostNapisane: Pt sie 24, 2007 20:14
przez eurydyka
dorzucanie jopop nowej bidy nie jest rozsadne, ona ma przekocenie

PostNapisane: Sob sie 25, 2007 10:11
przez jopop
przepraszam, a co miałabym z nim zrobić? :roll:

re

PostNapisane: Sob sie 25, 2007 23:21
przez meggi 2
troche dziwne pytanie? moze ktos blisko mieszka to by podrzucil jedzenia. Rozmawiałam z parkingowym to mowil ze sie dzisiaj przewracał chyba z wycienczenia jak przechodził przez parking przy hotelu, ja go dzisiaj nie widziałam a miseczek moich nie było. Od przyszłego tygodnia to nie wiem co bedzie bo bede jezdzic na rehabilitacje i nie bede tam zagladac mam 12 km do niego tak ze trudno.......

PostNapisane: Pon sie 27, 2007 10:00
przez Prakseda
Witam po nieobecności w łwku.
Zainteresowanych losem Donalda, uspokajam. Ja go odkryłam i nie zostwie go bez pomocy. Obecnie załatwiam dla niego szpital. Musi być zdiagnozowany. leczony i potem wykastrowany. (Nikt nie zechce, nawet na tymczas,pełnojajecznego śmierdziela.)
Potem będe się martwić dcalej. Najważniejsze go złapać i dostarczyć do lecznicy.
Meggi 2 dziekuję za karmienie. Z tym mam problem, bo daleko. Ja pracuję do 20 w Piasecznie. Dojazd do Donalda to drugi koniec świata.
Meggi poświęciła sie, bo bedąc niesprawną przechodziła przez płot i trochę się kontuzjowała.
Dobrym znakiem jest, że kocio mam apetyt. Co prawda je bardzo powoli. To powolne memłanie może być sygnałem, że coś nie tak w obrębie jamy ustnej.

PostNapisane: Pon sie 27, 2007 20:16
przez Zmysł
Trzymam kciuki

re

PostNapisane: Wto sie 28, 2007 21:50
przez meggi 2
dziekujemy chociaz jedna dobra dusza myśli o kotku. Pozdrawiam :dance:

PostNapisane: Śro sie 29, 2007 7:38
przez Prakseda
Mam już skierowanie na leczenie kocurka. Tylko żeby dał się złapać. Będać daleko nie zawsze można go zastać.

PostNapisane: Śro sie 29, 2007 8:13
przez Marcelibu
Prakseda pisze:Mam już skierowanie na leczenie kocurka. Tylko żeby dał się złapać. Będać daleko nie zawsze można go zastać.

Nie umiem łapać, ale jeśli powiesz mi jak - pomogę. Xandra mieszka na Jana Pawła II - na pewno pomoże.

PostNapisane: Śro sie 29, 2007 8:42
przez Prakseda
Marcelibu pisze:
Prakseda pisze:Mam już skierowanie na leczenie kocurka. Tylko żeby dał się złapać. Będać daleko nie zawsze można go zastać.

Nie umiem łapać, ale jeśli powiesz mi jak - pomogę. Xandra mieszka na Jana Pawła II - na pewno pomoże.


Dziekuję bardzo, bardzo. Wiesz chodzi tylko o to by on był tam jak przyjeźdza się z klatką. Bo z samą czynoością łapania, to sobie poradzę.
Xandrę poprszę ew. jak nie będę miała szczęcia go zastać.

PostNapisane: Śro sie 29, 2007 8:44
przez Zmysł
Jestem trochę daleko, więc nie mogę pomóc fizycznie, ale wierzę, że uda się złapać kociaka.