Strona 1 z 9

Srebrna koteczka- Pestka choruje:((

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 11:26
przez Ylva
Jakis czas temu pisalam wam o kotach na dzialkach. Odwiedzam je nadal. Chcialam zlapac bardzo chorego bialego kotka, ale mimo kilku prob nie udalo mi sie to - to inna historia, opisze ja innym razem- teraz chcialabym opowiedziec o kotce z ktora mi sie udalo. Kiedy czekalam na bialego kuszac go wszelkim mozliwym zarciem, przybiegla do mnie mala i zaczela sie tulic, mruczec. Straznie charczala, kichala, miala zapchany nosek. Sama wlazla do kontenerka. Kiedy zobaczylam ze leci jej krew z noska zadzialalam impulsywnie ( czyt. :arrow: spanikowalam) i zabralam ja do domu mimo ze nie taki byl plan... :oops: Koteczka jest u mnie od soboty i czuje sie duzo lepiej! Dostala juz 4 zastrzyki antybiotyku (nie pamietam nazwy) teraz bedzie dostawac zawiesine. Przy okazji zniechecilam sie totalnie do Lecznicy na Kaprów i odwiedzilam innego weta gdzie juz koteczka zajeto sie troskliwie- osluchano ja, dostala paste na robaki i wykryto jej swierzbowca w uszkach (byla bardzo dzielna). Jej wiek lekarz na Kaprów ocenil na 4 lata :!: a dr Borcowski z pogotowia na Bitwy Oliwskiej powiedzial ze ma 4-6 miesiecy. I na tyle wyglada i sie zachowuje! Jest drobniutka, chudziutka (nad tym pracujemy) ma dobry apetyt i po pierwszych klopotach korzysta z kuwety. (chociaz mam wrazenie ze nadal mnie sprawdza - kuca w innych miejscach i gdy widzi ze nadchodze by ja przeniesc sama zwiewa do kuwety.) Jest zupelnie oswojona, od poczatku zachowywala sie odwaznie- nie moze byc wiec "dzikim" kotem, widze tu raczej wyrzucone kocie.
I najlepsze: ma juz obiecanych "rodzicow"! Calkiem przypadkiem okazalo sie ze moi znajomi chca sie dokocic bo ich roczna, wysterylizowana koteczka potrzebuje towarzystwa na dlugie godziny gdy oni sa w pracy. Zobaczyli nasza biedulke i decyzja sama sie podjela :) Szczerze mowiac nikomu innemu juz bym jej nie oddala... Oni sa wspanialymi ludzmi i wspaniale traktuja swoja Stefanie- i jesli koty sie dogadaja wiem ze malej Pestce bedzie tam bardzo dobrze (imie wymyslil kolega kt. dlugo szukal zenskiego odpowiednika imienia Ogryzek, ktore wd. niego najlepiej pasowaloby do tego kociego nieszczescia)
Pestka to moje pierwsze kocie doswiadczenie. Wzielam ja zeby ja wyleczyc i nie bardzo sama wiedzialam co dalej. To ze ja oddaje wynika troche z mojej niestabilnej sytuacji zyciowej (mama prosi zeby nie obarczac jej kotem w te wakacje- mowi ze juz w przyszlym roku nie bedzie tyle wyjezdzac sluzbowo), tego ze wiem ze to dla niej dobrze no i faktu ze dzieki temu mozna pomoc jeszcze jakiemus kotu.
Srebrna Pesteczka (z lebkiem jak z reklamy Whiskasa reszta pregowana we wpadajacy w rudawy kolor szary- troche nie umiem tego opisac :wink: ) pobedzie u mnie jeszcze tydzien do pelnego wyleczenia a potem pojedzie do nowego domu.

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 11:33
przez Falka
Ylva - pełna podziwu jestem :D Głaski dla Pestki :lol:

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 11:35
przez Falka
A swoją drogą to ciekawe. Wiele osób jako pierwszego kota, któremu nieśli pomoc wymienia Srebrną Kotkę :roll: Może to wciąż jest ta sama koteczka, która wynajduje dobrych ludzi? Bastet? :roll:

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 11:40
przez kawa
Gratulacje Ylva!
:ok:

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 11:51
przez lakshmi
Falka pisze:A swoją drogą to ciekawe. Wiele osób jako pierwszego kota, któremu nieśli pomoc wymienia Srebrną Kotkę :roll: Może to wciąż jest ta sama koteczka, która wynajduje dobrych ludzi? Bastet? :roll:

Coś w tym jest. Rodzice kiedyś przynieśli do domu maleńką właśnie srebrną koteczkę. NIestety kociak przeżył tylko miesiąc. Teraz po chałupie lata charakterna kulawa czarna kudłata Pestka zwana też Pestycydem.
A u mnie zaczęło się od "złotej" Bestii, a później to już poszło z górki.

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 11:52
przez Iwona
historia z prawdziwym happy endem :D

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 17:01
przez Ylva
Dziekuje za mile slowa :D Co do srebrnych kotek, to kiedys rozmawiano tutaj o cechach charakteru rudych kotow- moze te srebrne tez maja cos wspolnego? Wzbudzaja litosc i umieja prosic o pomoc? :wink: Pesteczka jest cudowna, odwazna i dzielna (bylam pod wrazeniem tego jak zachowywala sie u weta- a byla tam juz 4 razy) a do tego towarzyska i przytulna. wszyscy ktorzy ja widzeli musieli sie zakochac :wink: (zwlaszcza faceci !)
Ale mialam pytac a nie chwalic sie (tj.ją) ( :arrow: to chyba jest typowe,prawda? Nawet jak sie ma kota od 5 dni :D )
Chodzi mi o zywienie jej podczas gdy dostaje tyle antbiotyku. Czy moge dac jej jogurt naturalny? U ludzi tak sie robi podczas kuracji...
Po drugie, jesli chodzi o podawanie zawiesinki- dzisiaj bedzie moj debiut- mam do wyboru strzykawke i lyzeczke- co jest latwiejsze/bardziej skuteczne? Czy nie zrobie jej krzywdy strzykawka?
Ma taz dostawac preparat do uszu, zapomnialam zapytac weta jak gleboko wklada sie ta gumowa koncowke od masci? rano wkropilam jej to dosyc plyciutko bo ruszyla lebkiem...
Bede wdzieczna za rady i duchowe wsparcie :)
Pozdrawiamy- Ylva i :kotek:

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 17:36
przez Estraven
Łyżeczka czy strzykawka – zwykle stosuję to drugie, jako że pewniejsze, chociaż łyżeczką też kilka razy udało się coś podać – ale zwykle to był ten pierwszy raz, powtórnie kotuch nie dawał się nabrać. Przy strzykawce wsuwa się ją z boku (między ząbkami) i podaje płyn powoli, partiami, żeby kot się nim nie zakrztusił.

Jako przeciwwaga dla antybiotyku podawać można Lakcid. Na ile jogurt może go zastąpić, trudno mi powiedzieć. Chociaż z na pewno sporo kotów woli w takiej sytuacji właśnie jogurt.

Przy podawaniu maści do ucha wsuwać można ją nawet dość głęboko, byle z wyczuciem – nic na siłę, gdy pojawia się lekki nawet opór, przestać. Potem wskazane jest rozmasować ucho (głównie z tyłu, u podstawy), co powoduje przenikinięcie środka głębiej.

Powodzenia :D

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 17:56
przez moni_citroni
Miziaki dla koteczki i brawa dla Ciebie :) Niech malenka szybko zdrowieje !

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 21:43
przez Ylva
Już po aplikowaniu leku... Uzylam strzykawki tak jak radziles, Estravenie. Udalo się, kot chyba mnie nie nienawidzi... :roll: Jeszcze 13 razy, będziemy musieli oboje to przezyc :wink:

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 21:50
przez Iwona
przy oprnym kocie dobrze jest go zawinąc w recznik jak mumie. Nestety czasami okazuje sie, ze kot ma lap jak stonoga, zawiniesz dwadzieścia i okazuje sie, ze to dopiero polowa.
mozna podawac jogurt naturalny prz kuracji antybiotykowej.

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 23:14
przez Inka
Ylva, dziewcze zlote, miodem po serduchu mi polalas :D
Gratuluje pierwszego spotkania 3-go stopnia z kotami. I co, juz jestes sprzedana? :lol:
Super! Balony dla dzielnej Pani :balony:

PostNapisane: Czw maja 01, 2003 11:31
przez Ylva
:D Dzieki :D Ja juz bylam sprzedana jakis czas temu, teraz wreszcie to realizuje. Jesli chodzi o recznik to dobry pomysl, nawet go dzisiaj wyprobowalismy. Wyleczymy kota chocby nie wiem co :)

Poradzcie mi prosze jeszcze w kwestii kuwety- kotka nauczyla się już z niej korzystac (hurra!)- Czy mogę ja teraz przestawic w inne miejsce? Obecnie jest w pokoju w którym na poczatku kotka była izolowana, a chcialabym żeby stala w przedpokoju. Czy ryzykuje tym ze Pestka będzie wracala do pierwszego miejsca? Co jest dla kotow wazniejsze- miejsce czy zapach?
I jeszcze jedno? Pestka duzo pije i duzo siusia (ok. 8 razy dziennie) (cudownie ze do kuwety...). Istnieje jakas norma?

PostNapisane: Czw maja 01, 2003 11:41
przez Agni
Ylvo!
Jesteś wspaniała! :D

PostNapisane: Czw maja 01, 2003 11:50
przez Falka
Myślę, że spokojnie możesz kuwetę przestawić. Tylko pokaż Pestce, gdzie kuweta teraz jest. Nie wiem tylko, czy przdpokój to dobre miejsce, bo zapewne kręci się tam ktoś ciągle - kot powinien mieć spokój w ubikacji 8) Może lepsza byłaby łazienka?

Ośmiokrotne siuśki to sporo ale na ogół zmartwieniem jest brak siuśków a nie ich nadmiar. Nie wiem, czy to jest coś niepokojącego :roll: Chyba nie.