Strona 1 z 3

Kocie nieszczęście 2 - dołączył braciszek

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:08
przez Kasia D.
Nieszczęście ma ok. 10dni, ciemnoszare futerko w prążki, dopiero co otware niebieski oczęta i jest dziewczynką.

A było to tak:

od 2 -ch tygodni mam jeszcze jeden punkt karmienia na osiedlu. Na tyłach naszej @#$%^ej administracji.
Dokarmia tez pewna kobieta,która poprosiła LSOZ o pomoc bo sama ponoć nie daje rady.
Z jednej strony budynku karmi sie koty a z drugiej jest duży plac i schody oraz podjazdy dla wózków inwalidzkich. Takie slimaki.
Dzisiaj gdy przyjechałam z jedzeniem, ta pani na mnie czekała a na podjazdach stała trójka dzieci w wieku 12-13 lat.
Kobieta zaczęła wykrzykiwac, że wyciągaja kociaki z gniazda i nosza po osiedlu , etc. Dzieci twierdziły, że tam żadnych kotów już nie ma a kocicę , ich matkę, zabił w niedzielę samochód.
Po chwili dzieci znikneły mi z oczu a potem usłyszałam pisk kociaka. Jednak był! Miedzy balustradami podjazdu , na samym dole , pod schodami jest spora przestrzeń ze stertą śmieci i piachu. Tam kotka sie okociła. Niestety, dół nie był zabezpieczony od góry i dzieci mogły tam swobodnie skakiwać. No i tak robiły. Wyciągały maleńkie, nowonarodzone kocieta i roznosiły po osiedlu. Niektóre zabierały do domów ale przynosiły z powrotem , po, jak sadzę, interwencji rodziców ( karmienie pipetą, etc).
Nakrzyczałam na nie , odebrałam kociaka i zaniosłam kotom, które jadły z drugiej strony budynku. Na głos malucha przybiegły wszystkie a jedna z kotek wzieła go w pyszczek i wskoczyła z nim oknem do pobliskiej komórki. Nie upłyneła i minuta jak druga z kotek wskoczyła tam , zabrała małego i zaniosła W POPRZEDNIE MIEJSCE, POD SCHODY!!!
Postanowiłam działać. Poniewaz było juz po 17-tej i wszystkie bramy były zamkniete, zaczęłam przełazić górą, po ogrodzeniu i balustradzie. Wskoczyłam do dołu gdzie był kociak. Na piachu , miedzy deskami i papierami w duzym kartonowym pudle leżącym na boku, pełzał maluch. Wziełam go i wyniosłam do góry. Ponownie odbyłam wspinaczkę godną MacGyvera ( chyba tak sie pisze...) tyle , że z maluchem w kieszeni kurtki.
Od razu pojechałam do kliniki. W zamysle po to aby dołozyc go do kociaków ze spóźnionej sterylki.
Poprosiłam wetke aby zabrac tamte od matki i potrzymac je razem z tym malcem , zeby przeszedł ich zapachem.
Asia (wetka) nakarmiła maluszka mlekiem kocim, wymasowała brzuszek i zapakowała go pudła razem z przyszywanym mlecznym rodzeństwem.
Mysle, że za godzinke, ok 23-ciej, pójdą wszystkie do kocicy.
Nakazałam surowo aby pilnowano całej gromady przez kilkanascie pierwszych minut. Jesli kotka bedzie agresywna w stosunku do nowego kociaka to maja natychmiast go odebrac i dzwonic do mnie nawet późno w nocy. Jade i zabieram do siebie. Pójdzie w ruch butelka ze smoczkiem.
Mam nadzieję, że nie bedzie takiej potrzeby...
W tejże intencji proszę wszystkich o kciuki

kotki

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:12
przez pini1
Kasiu super a co z pozostałymi kotkami?

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:13
przez Falka
:cry: Trzymam kciuki za sierotkę.

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:15
przez amidala
dużo kciuków,

za całe stadko!

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:19
przez Olat
Trzymam mocno! :ok:

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:21
przez ani
Kciuki zaciśnięte, ogonki zawiązane w supełki
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

A tak w ogóle, to wspaniała jesteś, Kasiu D!

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:21
przez Katy
Kasiu, trzymam mocno!!!!

Re: kotki

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:23
przez Kasia D.
pini1 pisze:Kasiu super a co z pozostałymi kotkami?


No właśnie tu jest problem.
Kobieta twierdzi, że wszystkich było osiem ( skąd wie? przeciez do tego dołu by nie weszła za Chiny). Druga znajoma dokarmiajaca w tym miejscu widziała jednego maluszka martwego przy miejscu karmienia.
Jest jeszcze taka szczelina między murkiem a zjazdem z góry od garazy. Za murem z cegieł jest nisza i tam koty tez sie chowają,ale czy sa małe tego nikt nie może zobaczyc. Nie sposób włożyc tam ręki a co dopiero głowy.
Gdy wróciłam z kliniki, po odwiezieniu małego , drugi raz wdrapałam sie po ogrodzeniu i wskoczyłam do dołu. Rozgladałam sie po kątach ale bez latarki niewiele mogłam zobaczyc.
Na pewno zauważyłam dwa trupy kocie. Takich samych maluchów jak ten zabrany. Juz rozłozone.
Czy same zdechły czy dzieci im "pomogły" :twisted: tego nie wiem.
Jedno jest pewne: dzieci kłamały. Najpierw twierdziły, że nie ma tam ani jednego kota. Potem , że tylko ten jeden. A jak jechałam do kliniki i mijałam je na zakręcie przy administracji to twierdziły, że ten , którego wioze to jeszcze inny i że tam jest jeszcze jeden kociak.
Juz zgłupiałam. Nie wiem czy dzieci po moim odjeździe nie wróciły do dołu i nie zabrały tego , który miał tam byc. Chociaż ja nie widziałam juz żadnego opócz tego , kótrego wzięłam.
Jutro pójdę tam z latarką.

kot

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:38
przez pini1
boze istny horor bidne maluchy :(

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:48
przez set
Nam kciuki dzisiaj pomogły, więc teraz my trzymamy mocno. Za maluchy i oczywiście za wspaniałe domy dla nich!!!

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 23:31
przez lidiya
super akcja..... daj znac czy mlaucha przyjeli :D

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 0:07
przez Kasia D.
Wiadomość sprzed minuty: malutki został zaakceptowany przez kotke!!!
Włozono wszystkie kocieta do klatki a ona wcale nie zareagowała na jeszcze jednego dzieciaczka!.
Mały łaził po niej a ona nic.
Przed chwila wetka , trzymajac mnie na linii, pobiegła zajrzec do nich i wszystkie spały przy brzuchu kocicy zwiniete w kłębki.
Mam nadzieję, że koteczek przepchnie sie do sutka bo pozostałe kotki sa ok. 3 tygodnie starsze i odpowiednio większe.
Ale i tak sukces!
No to teraz spac bo wrażeń i wyczynów kaskaderskich miałam dzisiaj az nadto!

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 0:10
przez lidiya
dzien uwienczony sukcesem!!!!!
Cudowna 'nowa mama'!!
na prawde super! :D

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 0:10
przez ryśka
:cry: Biedne te maluchy... Myślę, że dzieci mogą część z nich mieć jeszcze w domach... :( - zrób dokładne przesłuchanie.
Jesteś naprawdę dobrym człowiekiem... - brak mi słów uznania. :king:

PostNapisane: Śro kwi 30, 2003 0:19
przez coolor
niech się zdrowo chowa i znajdzie dobry domek