Strona 1 z 14

Akcja ratowania potraconego kotka-ZOBACZCIE JAK JEST TERAZ

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 17:46
przez lidiya
2 dni temu samochod potracil kocurka tych ludzi ktorych kotka urodzila biale kociaki..... Od tego czasu lezal w domu, a oni nie poszli z nim do weterynarza tylko wyniesli na sien....
Dzieki bezinteresownosci pini'ch i dry'a i aniw kot wlasnie jest na stole opercayjnym.....
kocurek ma wybite ( wylamane?) biodro i peknieta miednice, do tego jest poturbowany... rana na glowie i nogach...... On nie powinien u tych ludzi zostac.... :( najlepij gdyby znlazl dom.... :(
Nie wiem czy uda mi sie znalesc dla niego jakies lokum.... jak nie bedzie musial wrocic do tych ludzi.....
:|

jak sie zajmowac kotem po takiej opercaji? Bo nie moge go do nich zawiesc.... bedzie w domu zadyma ale wezme go chciaz na troche.

kot

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 17:51
przez pini1
Ty nas Lidyo tak nie wychwalaj :oops: bo to Ty jestes motorem działań
tzrymamy za niego kciuki :D

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 17:55
przez lidiya
gdyby nie wy ja bym nie mogla mu tak pomoc..... Jestescie aniolami po prostu :aniolek:
Mam nadzieje ze operacja zakonczy sie sukcesem....

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 20:16
przez Blue
Lidiya - jestes wielka :)
A co dalszej opieki nad kocurkiem - wszystko zalezy od tego jakiego to rodzaju sa obrazenia i jakiego leczenia wymagaja - czy kot zostanie zadrutowany czy bedzie w gipsie.
Moj wet pokazywal mi zdjecia kota ktory po powaznym wypadku mial miednice w wielu kawalkach, z odlamkami. Tak go zadrutowal - majac do dyspozycji jedynie jedno zdjecie RTG i wlasne zmysly - ze kot po przebudzeniu sie z narkozy.... samodzielnie biegal :) A kolejne zdjecie pokazalo ze wszystkie kosci zostaly ladnie poskladane i sie slicznie zrastaja.
I nie bylo potrzeby unieruchomiania go - jedynie chodzil w kolnierzu zeby sobie jednak sporej ilosci ran nie pouszkadzal.

Jednak w przypadku tego Twojego kocurka pewnie trzeba bedzie go unieruchomic - fajna by byla pewnie taka klatka wystawowa... Tak zeby mogl sie swobodnie czuc, ale zeby nie mogl za wiele chodzic.

Jednak mysle ze ostateczne zalecenia dostaniesz od wetow operujacych - oni najlepiej beda wiedzieli w jakim stanie jest kot, co zrobili i jak nalezy go dalej poprowadzic.

Bedzie dobrze!
Mial kocurek szczescie ze sie nim zajeliscie...

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 21:30
przez ani
Blue pisze:Lidiya - jestes wielka :)
Bedzie dobrze!
Mial kocurek szczescie ze sie nim zajeliscie...

3 x TAK! :D
Trzymamy kciuki z kiciusia
&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 21:45
przez lidiya
wlasnie odebralismy kota od weterynarza. biedak wyglada jak siedem nieszczesc. nie mam sily nic wiecej pisac z wrazen... w kazdym badz razie mam klatke wystawowa i tam sobie kotek odpoczywa.
jeszcze raz wielkie dzieki dla:
Pini'ch, Dry'a i AniW !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Dry ma fotki. moze tu wstawi...

fotki biedactwa

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:20
przez dry
Czołem, melduje się koci kierowca i fotograf czyli ja :)
Oto kilka fotek potrąconego kociego nieszczęścia:
http://koty.rokcafe.pl/upload/kraksa1.jpg
http://koty.rokcafe.pl/upload/kraksa2.jpg
http://koty.rokcafe.pl/upload/kraksa3.jpg
http://koty.rokcafe.pl/upload/kraksa4.jpg

Zaznaczam, że fotka numer 2 nie jest dla ludzi o słabych nerwach i nadaje się do podręcznika chururgii weterynaryjnej.

Pozdrowienia dla wszystkich -
Ania i Dry

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:24
przez Katy
To bydlęta nie ludzie, skoro tego kota zostawili i nie poszli z nim do weterynarza... brak mi słów.
I ja chciałam podziękować tym, którzy przyczynili sie do uratowania i leczenia kiciusia - ktoś Wam to wynagrodzi.
trzymam kciuki mocno, żeby kotek sie wylizał.

kotek

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:25
przez pini1
bravo Dry i Aniw super precyzja w zdjęciach dzieki z auratowanie mu życia

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:28
przez ani
Biedaczysko...
A ci ludzie, którzy go zostawili bez pomocy... brak słów

Jesteście wszyscy wielcy :!:
Trzymam kciuki za szybkie wyzdrowienie kiciusia

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:30
przez Katy
Lidko, nie pozwól żeby Kotek wrócil do tych ludzi. Zacznij szuakać mu domu. Sama zacznę pytać. Przecież tym ludziom nie można dać pod opieke zwierzaka.

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:32
przez dry
Katy pisze:To bydlęta nie ludzie, skoro tego kota zostawili i nie poszli z nim do weterynarza... brak mi słów.


Przepraszam, że nie na temat ale osąd wydaje mi się co najmniej pochopny i niesprawiedliwy. Czasami zdarza się tak, że znacznie większe problemy przesłaniają tak dla Ciebie oczywistą sprawę. Żyjemy w takim kraju i w takim czasie, że kupno butów, czy książki dla dziecka jest szczytem marzeń. Problem zdychającego na progu kota (nawet własnego i ukochanego) w takiej sytuacji nie istnieje. Po prostu w tej biedzie nie może się przebić. Pozdrawiamy serdecznie

Ania i Dry

kot

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:35
przez pini1
no dobrze bieda biedą ale mozna postarac sie mu jakos pomóc chocby pojechac z nim do weta!!!
chodzi o troche wysiłku z ich strony ale skoro oni sa tacy to cóz
dobrze ze śa też inni :D

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:36
przez Katy
dry pisze:
Katy pisze:To bydlęta nie ludzie, skoro tego kota zostawili i nie poszli z nim do weterynarza... brak mi słów.


Przepraszam, że nie na temat ale osąd wydaje mi się co najmniej pochopny i niesprawiedliwy. Czasami zdarza się tak, że znacznie większe problemy przesłaniają tak dla Ciebie oczywistą sprawę. Żyjemy w takim kraju i w takim czasie, że kupno butów, czy książki dla dziecka jest szczytem marzeń. Problem zdychającego na progu kota (nawet własnego i ukochanego) w takiej sytuacji nie istnieje. Po prostu w tej biedzie nie może się przebić. Pozdrawiamy serdecznie

Ania i Dry


Ja też przepraszam, ale moim zdaniem nie powinien mieć zwierząt ten kto nie może im zapewnić opieki. Bo o ile wiem Ci ludzie nawet nie prosili nikogo o pomoc tylko to Lidka sama wszystko zorganizowała. Chyba że jest cos o czym nie wiem/nie wiemy. Wiem tylko tyle ile przeczytałam. Trochę inaczej bym na to wszystko patrzyła gdybym wiedziała, że jakos próbują kotu pomóc. Bo wiem, że róznie się w życiu zdarza.
Poza tym zwierzęta nie zdychaja - zwierzeta umierają :evil:

PostNapisane: Wto kwi 29, 2003 22:59
przez set
Całkowicie zgadzam się z Katy!!!
Znam ludzi żyjących w biedzie, którzy jednak troszczą się o swoje zwierzaki. Nie maja one luksusów, ale są leczone kiedy trzeba. Nawet jesli trzeba na to pożyczać.
To nie jest tylko kwestia pieniędzy, ale odpowiedzialności.
Znam też takich, którzy mają pieniądze, a do weta nie pójdą. Jak wyżej.