Skomplikowane są te koty

Im dłużej znam koty tym bardziej mnie zaskakują.
Jak to jest: wsadziłam dwa zupełnie obce sobie, dorosłe koty (czarną i szarą) do klatki (po sterylizacji). Od początku kotki są dla siebie miłe, wylizują sobie nawzajem futerka, śpią przytulone.
Kapturek-Kierowniczka (która jest u mnie dwa dni dłużej niż one) bardzo nie lubi szarej - od początku podchodziła do klatki i warczała na nią. Szara zaczęła tą niechęć odwzajemniać i nawet nie odważyłabym się wypuścić ich jednocześnie. Szara jest dużo większa od Kapturka i pewnie by wykorzystała swoją przewagę.
Kapturek jednocześnie od początku zaakceptowała Rysię - widują się tylko momentami, ale obywa się bez jakichkolwiek pogróżek.
W schronisku zostały cztery koty "od babci" - przyszły do schroniska jednocześnie.
Dziś widziałam jak kotka zwana "Chinką" je terroryzowała. Siedziała pod kartonem w którym "babcine" się schowały i pilnowała by żaden nie mógł wyjść - przy każdej próbie wyjścia z kartonu obrywały od niej po głowie.
Przegoniłam ją miotłą
- to było naprawdę nie fair z jej strony...
A inna - zupełnie nowa, mała koteczka siedzi sobie w koszu i żaden kot jej nie zaczepia, nie przegania. Chinka ma ją w nosie.
Mam wrażenie, że rządzą nimi nie tylko proste prawa konkurencji - one zawierają "przymierza", "przyjaźnie" wg jakichś sobie tylko znanych kryteriów.
Także z ludźmi. Wczoraj jednego kota schroniskowego (część kotów żyje sobie wolno na terenie schroniska - są dość dzikie i przychodzą się najeść, ale o dotykaniu ich nie ma mowy) pogryzł pies. Bardzo dotkliwie. Kot trafił do kociarni. Dziś pozwolił mi się dotykać, łasił się. Nie miał nic przeciwko temu, wykazywał całkowitą ufność - a więc potrafił swoją dzikość "schować do kieszeni" kiedy zaszła taka potrzeba. Zjadł mi z ręki, mruczał.
Skomplikowane są te koty i niepowtarzalne.
Jak to jest: wsadziłam dwa zupełnie obce sobie, dorosłe koty (czarną i szarą) do klatki (po sterylizacji). Od początku kotki są dla siebie miłe, wylizują sobie nawzajem futerka, śpią przytulone.
Kapturek-Kierowniczka (która jest u mnie dwa dni dłużej niż one) bardzo nie lubi szarej - od początku podchodziła do klatki i warczała na nią. Szara zaczęła tą niechęć odwzajemniać i nawet nie odważyłabym się wypuścić ich jednocześnie. Szara jest dużo większa od Kapturka i pewnie by wykorzystała swoją przewagę.
Kapturek jednocześnie od początku zaakceptowała Rysię - widują się tylko momentami, ale obywa się bez jakichkolwiek pogróżek.
W schronisku zostały cztery koty "od babci" - przyszły do schroniska jednocześnie.
Dziś widziałam jak kotka zwana "Chinką" je terroryzowała. Siedziała pod kartonem w którym "babcine" się schowały i pilnowała by żaden nie mógł wyjść - przy każdej próbie wyjścia z kartonu obrywały od niej po głowie.
Przegoniłam ją miotłą

A inna - zupełnie nowa, mała koteczka siedzi sobie w koszu i żaden kot jej nie zaczepia, nie przegania. Chinka ma ją w nosie.
Mam wrażenie, że rządzą nimi nie tylko proste prawa konkurencji - one zawierają "przymierza", "przyjaźnie" wg jakichś sobie tylko znanych kryteriów.
Także z ludźmi. Wczoraj jednego kota schroniskowego (część kotów żyje sobie wolno na terenie schroniska - są dość dzikie i przychodzą się najeść, ale o dotykaniu ich nie ma mowy) pogryzł pies. Bardzo dotkliwie. Kot trafił do kociarni. Dziś pozwolił mi się dotykać, łasił się. Nie miał nic przeciwko temu, wykazywał całkowitą ufność - a więc potrafił swoją dzikość "schować do kieszeni" kiedy zaszła taka potrzeba. Zjadł mi z ręki, mruczał.
Skomplikowane są te koty i niepowtarzalne.