Drogi Krzysiu i Janko, przestudiowałam wątek, kiedy szukałam czegoś na temat łączenia obcych sobie kociaków. Lektura tak mnie wciągnęła, że czytałam w domu i w pracy (ale o tym cicho sza
)
Moje dziewczęta: roczna Agatka i trzymiesięczna Mała vel Dusia vel Diuna (jeszcze się nie zdecydowaliśmy, ale opcja z Małą wygrywa)
już dzisiaj, czyli czwartego dnia od przyniesienia maleństwa, razem szaleją z piłeczką i wylizują się po łebkach.
Wydaje mi się, że Mała bardziej boi się nas niż Agaciuli. Maluszka została znaleziona na grochowskim podwórku i podleczona przez panie z lecznicy Felis. Siostrzyczce maleństwa nie udało się przeżyć, ale moje sreberko i jej braciszek, znalazły swoje domy.
Kocia już coraz odważniej spogląda na świat wokół, chociaż pierwsze dni spędziła w kominku i w kąciku za szafą. Teraz mnie obserwuje z ukrycia, co ja robię, że tak śmiesznie stuka... ale dosyć o tym, bo mogę tak nadawać godzinami.
W każdym razie, K i J, współczuję Wam z całego serca, bo nie wiem, co bym poczuła, gdyby którejkolwiek z moich dziewczynek coś się stało.
Wasze teksty są tak pełne miłości i ciepła dla zwierzaków. Wspaniała i pouczająca lektura
Pozdrawiam gorąco.