Strona 1 z 9

Dokoceni: FOTO s.5; Złotusia już za TM...

PostNapisane: Śro lip 25, 2007 14:09
przez Koci Tata
Tę koteczkę obserwowaliśmy od dawna. Widywaliśmy ją prawie codziennie, jak siedziała przy drodze, naprzeciwko domu profesora, o którym wiedzieliśmy, że ma koty - co najmniej dwa, i zauważyliśmy też u niego dwóch kocich lokatorów: biało-czarnego i biało-srebrzystego czy też biało-burego. Ale z tą koteczką cos było nie tak: sterczła przy drodze nawet w drobnym deszczu, gdy szliśmy do pracy lub z niej wracaliśmy. I zaczęliśmy się martwić: może ona nie ma domu? może jej do domu nie wpuszczają? może jest tylko przez profesora dokarmiana, a żyje sobie tak na wolności? A w końcu zaczęliśmy się z nią troszkę zaprzyjaźniać - przychodziła na wołanie i dawała się głaskać, co parę razy uczyniliśmy.

I pewnego dnia koteczka przybiegła do nas, gdy otwieraliśmy furtkę wychodząc do pracy. Nakarmiliśmy ją, a kicia po prostu zamieszkała w naszym ogródku, przed frontem domu, gdzie regularnie dostaje jedzonko i gdzie wystawiliśmy jej budkę, z której chyba na razie nie korzysta.

Kilka razy zanosiłem ją do sąsiada profesora, ale zawsze do nas wracała. I w końcu poszedłem do niego na rozmowę - okazało się, że kicia ma już 13 lat, że była ulubioną kotką jego córki, która jakiś czas temu zmarła. I potem ta kotka jakoby "trochę zdziczała". Uzgodniliśmy, że skoro kicia "sobie nas wybrała" i "do nas przylgnęła", to możemy ją wziąć, a u profesora zawsze będzie dla niej miejsce.

A więc - weterynarz, bo nie wiadomo, co taka kicia może mieć za paskudztwa, któe mogłyby przejść na nasze kocurki. To było w poniedziałek, przedwczoraj: wterynarz powiedział, że ona może miec więcej niż 13 lat nawet, wyrwał jej ząb z naroślą kamienia raniącą dziąsło, zaaplikował na karczek jakiś środek na pasożyty wenętrzne i zewnętrzne, dał gentamycynę do zakraplania oczek, co też 2x dziennie czynimy. I powiedział, że za 10 dni można ja połączyć z innymi kotkami. Kicia jest wesoła, chętnie je i wygląda coraz lepiej, bo wydawała się wychudzona. Weterynarz zaleca tylko szczepienie na wściekliznę (w tym wieku).

Charakterystyczne, że trzyma się furtki, tak jak przedtem siedziała przy drodze, tak jakby czekałą na tę swoją panią, która już nie wróci. Zastanawiamy się, jak ją w końcu delikatnie przeflancować do domu, tzn. na nasze piętro, żeby nie było tu zbyt dużego szoku, bo ona wyraźnie nawykła do przebywania na dworze.

Kicia jest śliczna: właściwie ma futerko szylkretowo-białe, ale troszkę specjalne - ma rozmyte plamy i łatki bure z rudym, a łapki białe. W efekcie jej futerko ma rózne przechodzące w siebie odcienie, od żółtawego, poprzez rudy, miedziany, do czarnego czy prawie czarnego. Na paluszkach prawej przedneij łapki, białych, jest jeszcze bura plamka.

Wszelkie Wasze rady i wskazówki - mile widziane.

PostNapisane: Śro lip 25, 2007 14:37
przez aamms
Gratuluję dokocenia.. :D
To już czwarte futerko w Waszym stadku, tak?

Pokażesz jakieś fotki tego kolorowego cuda?

PostNapisane: Śro lip 25, 2007 15:30
przez agiis-s
jej jak ja lubię czytać takie historie :)

PostNapisane: Śro lip 25, 2007 15:47
przez Patr77
Serdecznie gratuluję dokocenia!!!

PostNapisane: Śro lip 25, 2007 15:59
przez pixie65
agiis-s pisze:jej jak ja lubię czytać takie historie :)

Ja też :D

PostNapisane: Śro lip 25, 2007 16:20
przez Lidka
Cudne:))
Od razu czlowiekowi milej na sercu.

A ona wogole wchodzi do domu?
Bo teraz po badanich i po tym okresie obserwcji to juz chyba moglaby bez zagrozenia.
Oby udalo sie ja zachecic do bycia w domu i rezygnacji z czekania na dawna pania.

PostNapisane: Śro lip 25, 2007 16:49
przez barba50
Ojej jak ta historia przypomina mi historię naszego Gucia :D
Dzisiaj akurat mijają 4 miesiące jak się pojawił. Przyszedł brudny, zabiedzony, poraniony i postanowił z nami zostać. Na początku wyglądał tak - na drugim zdjęciu kocia budka, którą pogardziły koty-rezydenci, a Gucio chętnie skorzystał, czwarte pokazuje jak bezpiecznie czuł się śpiąc odwrócony od całego świata, na piątym okupował próg domu, jeszcze wtedy był kotem zewnętrznym, nie wpuszczanym do domu i ... w pełni kocurem, przy okazji usuwania ropnia usunięte zostały również orzeszki ;), przestał strzykać, rany się pogoiły, a Gutek jest w tej chwili pełnoprawnym członkiem rodziny i jest najukochańszym, najbardziej przytulastym zwierzakiem z całej czwórki :!:
ObrazekObrazek ObrazekObrazek ObrazekObrazek

Ostatnie zdjęcie pokazuje Gucia aktualnie - odkarmiony /aż za bardzo!/, wyleczony, czyściutki i ... szczęśliwy :)

Wam z koteczką na pewno się uda. Takie kotki wiedzą gdzie przyjść, żeby znaleźć spokojną przystań :lol: :lol: :lol:

PostNapisane: Czw lip 26, 2007 7:06
przez Koci Tata
Tak naprawdę to jest nasz piąty kiciuś, bo zamieszkaliśmy z moimi rodzicami, a oni mają czarno-białą kicię Citkę, bez ogonka. My mamy Gacusia, Puchacia i Łapinka, a teraz doszła ta nowa kicia, którą chyba nazwiemy Złotko.

Ona na razie jest poza domem, ma dużo pcheł (czy powinny jeszcze być, po dwóch dniach od zaaplikowania na karczek środka przeciwko pasożytom zewnętrznym i wewnętrznym, nie pamiętam jakiego?). Wystawiliśmy jej budkę, ale woli spać pod tują, na ziemi. Weterynarz twierdzi, że można ją połączyć z innymi kotkami po 10 dniach od podania tego środka. Intensywnie ją dokarmiamy, wygląda coraz lepiej. Mamy nadzieję, że stopniowo przyzwyczai się do mieszkania w domu. Nie wiemy tylko, jak zareagują nasze kocurki.

Zdjęcia całej gromadki powinniśmy pokazać wkrótce.

PostNapisane: Pt lip 27, 2007 12:15
przez Koci Tata
Tymczasem jest walka z pchłami, bo weterynarz się najwyraźniej pomylił sądząc, że lek, który zaaplikował na karczek, działa na pchły też. Jest ich multum i są w dobrej kondycji (częściowo tępione metodami tradycyjnymi), więc dzisiaj kupuję coś skutecznego ("FrontLine") - i działamy (chyba na całą piątkę, bo reszta też mogła złapać).

Koteczka nie opuszcza frontowej części naszego ogródka, wydaje się coraz bardziej do nas przyzwyczajona. Gardzi wszelkimi posłaniami czy budkami i uparcie śpi na ziemi pod tują. Mamy jeszcze tydzień taki, a potem będziemy ją próbowali delikatnie przekonywac do mieszkania w domu, do którego zresztą ona zagląda. Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się zamontować kocią drabinkę prowadzącą z balkonu do ogrodu. Największe obawy mamy co do tego, jak zareagują trzy kocurki na nią - i ona na owe trzy kocurki.

Kicia jest urocza i już zdążyliśmy się w niej zakochać. Sądzimy, że będzie coraz ładniejsza, w miarę dokarmiania itp. Mamy nadzieję, że zamieszka z nami w domu, będzie z nami spać itd.

PostNapisane: Pt lip 27, 2007 12:19
przez moś
To wspaniale ze sie nia zaopiekowaliści, dzieki wam bedzie miala domek na starośc, nawet jakby nie chciala wchodzic do domu i z wami spac to bedzie wasza :D

PostNapisane: Pt lip 27, 2007 12:22
przez Koci Tata
Nie musi przecież z nami spać, i tak będziemy ją kochać i troszczyć się o nią...

PostNapisane: Pt lip 27, 2007 12:40
przez Dorota
KT, piekna historia.
Wspaniali jestescie.

PostNapisane: Pt lip 27, 2007 12:43
przez Kociama
Serdecznie gratulujemy dokocenia :D
Miło sie czyta takie wiadomości,oby jak najczęściej
Więcej i wiecej takich Ludzi jak WY

PostNapisane: Pt lip 27, 2007 14:21
przez kalair
Koci Tato, na pewno się dobrze poukłada! Naprawdę jesteście SUPER! :D

PostNapisane: Pt lip 27, 2007 14:34
przez Iburg
Pokaz nam ta piekna Dame.