ooo, wątek w sam raz dla mnie
Ja swoją kocią karierę zaczęłam od lejka. Nasz "pierworodny" kot lał nam na łóżko. I kupę też tam robił. Tylko tam, nigdzie indziej. Łóżko oczywiście była obłożone grubą folią malarską, pościel schowana. Klemensa nie można było wyprosić z sypialni, bo tylko tam się dobrze czuł. Na szczęście okazało się, że to szczanie to tlyko bunt z powodu zabrania go z "rodzinnego" domu. Jak już przestał się bać mieszkania i oswoił się z nami - sikanie ustało. Teraz Klemens (jako chyba nasz jedyny kot) robi wyłącznie do kuwety.
A w chwili obecnej mam w domu dwa lejki - Antka i Nockę.
Antek był oddawany właśnie przez sikanie po domu, ale wtedy miał zapalenie pęcherza i kryształy jak strusie jaja. Zaadoptowaliśmy go, wyleczyliśmy i sikanie poza kuwetą ustało. Antoś miał swoją kuwetę, do której rzadko sikał mu inny kot i był bardzo zadowolony. Potem pojawił się Lucek, który sika do tej kuwety, którą ma najbliżej, a więc i do antkowej. Dopóki był kociakiem, Antkowi to nie przeszkadzało. Ale Lucuś zaczął dojrzewać i podśmiardywać. Przed kastracją zdążył nasikać do kuwet Antka i Antek od tej pory ma kuwety gdzieś i leje po domu. Na ogół wybierał dywanik w łazience i jakieś szmaty leżące na podłodze, więc po prostu rozkładałam mu jakieś stare, dobrze chłonące płyny, ręczniki w tych miejscach, gdzie sikał najczęściej. Najczęściej sika na nie, ale niestety zdarza mu się nasikać na jakieś inne rzeczy - w buty, na ciuchy leżące na koszu z brudną bielizną (cudownie te siki potem wlewają się do kosza...). Teraz testuję kuwetę z włożonymi do niej tymi zasikanymi ręcznikami i powoli przestawiam Antka na ręczniki papierowe w tej kuwecie. Czasem tam sika. Zaczął też sikać do wanny, z czego ja się szalenie cieszę, bo wannę łatwo spłukać.
Wyniki Antek ma w normie, nic się złego w pęcherzu nie dzieje.
U niego to sprawa psychiki - on jest kotem, który musi mieć własną kuwetę. Przy 5 kotach w mieszkaniu jest to nierealne.
I tak dobrze, że kupę robi do kuwety...
Muszę wypróbować na nim feliwaya i krople Bacha, zobaczymy, może pomoże.
Drugim lejkiem jest Nocka - zaczęła posikiwać w okresie dojrzewania, ciachnięta była późno, z powodu choroby. Potem przypałętały się struwity, które wyleczyliśmy, ale posikiwanie zostało.
Ukochanym miejscem Nocki była taka mała sofka w tzw. trzecim pokoju. Zaszczała ją dokumentnie, siki przeciekły przez materiał i wżarły się w podłogę (nielakierowany parkiet
), która jest w tym miejscu do wymiany. Dodatkowo panna uznała, że skoro to miejsce tak śmierdzi moczem, to można i kupę tam robić. Sofkę mamy wyrzucić, ale to wyrzucanie musi być połączone z lakierowaniem podłogi - boję się, że wywalenie sofki bez zabezpieczenia miejsca sikania, zaowocuje obsikiwaniem podłogi... A poza tym Nocka sika jeszcze obok kuwety (idealnie obok), siki wlewają się pod kuwetę i jeśli nie wytrę i nie wymyję tego wystarczająco dokładnie, to spod kuwety dobywają się kłęby smrodu. I jeszcze jest jedno miejsce w tym "trzecim pokoju" - leży tam na podłodze taki kawałek wykładziny gumowej. I to też jest fajne miejsce. Poza tym bardzo możliwe, że do spółki z Antkiem zasikuje leżące na podłodze miękkie rzeczy
Generalnie - jest fajnie.
W domu mamy już 6 kuwet, w powietrzu najczęściej unosi się przykry zapaszek, wstyd zaprosić kogoś, kto nie ma lejącego kota i nie zrozumie problemu... Na szczęście czasem udaje się ten smrodek przegonić - zrobienie przeciągu, zebranie zasikanych rzeczy, vitopar i odświeżacze powietrza nieco pomagają.
Cieszę sie tylko, że Klemens i Lucek nie sikają po śladach lejącej dwójki.
Pozdrawiam gorąco wszystkich zasikanych