wątek wsparcia dla zasikanych

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 13, 2007 16:41

Z przytoczonego przez Tigrę fragmentu wynika, że kotem idealnym wg behawiorystki jest kot pluszowy :)
Dlatego, jak już pisałam, z ogromną uwagą i w napięciu (czy to aby nie jest jakiś syndrom :idea: :?: ) będę słedzić postępy kota szkolonego w nie sikaniu przez specjalistkę :)
Już pisałam, że prosta ze mnie kobieta więc nie bardzo w to wierzę, al, może???
Pomijając rozrywkowy element całej sprawy (no sorry ale troszkę mnie ogarnęła głupawka po przeczytaniu tego teksu o anormalnych zachowaniach kotów :ryk: ) naprawdę wspólczuję szczuna, wiem co to jest. generalnie poza psychotropem stosowałam wszelkie możliwe metody i nic (może metody bez poważnego behawioralnego podejścia się nie liczą?). Żyjemy oblewani moczem już ponad 14 lat :twisted: Głupia pewnie jestem i się nie znam, ale uwielbiam gadające koty, toleruję aktywność w porach innych niż w godz 17.15 - 20.00, rozumiem, że można nie znosić innego kota - a co, czy ja wszystkich ludzi kocham? Najpewniej muszę iść do psychiatry :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 13, 2007 16:50



Hmm... na mnie zrobiła dobre wrażenie i mówila z sensem. Wypytala o wszystko.

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lip 13, 2007 16:54

casica pisze:Z przytoczonego przez Tigrę fragmentu wynika, że kotem idealnym wg behawiorystki jest kot pluszowy :)
Dlatego, jak już pisałam, z ogromną uwagą i w napięciu (czy to aby nie jest jakiś syndrom :idea: :?: ) będę słedzić postępy kota szkolonego w nie sikaniu przez specjalistkę :)
Już pisałam, że prosta ze mnie kobieta więc nie bardzo w to wierzę, al, może???
Pomijając rozrywkowy element całej sprawy (no sorry ale troszkę mnie ogarnęła głupawka po przeczytaniu tego teksu o anormalnych zachowaniach kotów :ryk: ) naprawdę wspólczuję szczuna, wiem co to jest. generalnie poza psychotropem stosowałam wszelkie możliwe metody i nic (może metody bez poważnego behawioralnego podejścia się nie liczą?). Żyjemy oblewani moczem już ponad 14 lat :twisted: Głupia pewnie jestem i się nie znam, ale uwielbiam gadające koty, toleruję aktywność w porach innych niż w godz 17.15 - 20.00, rozumiem, że można nie znosić innego kota - a co, czy ja wszystkich ludzi kocham? Najpewniej muszę iść do psychiatry :)


koniecznie :twisted: :mrgreen:
wszyscy musimy, bo z tego tekstu wynika takze, ze "niepozadane" zachowania sa... przez nas...czyli wlascicieli...wiec ktos musi byc hmmm...niepelnosprawny umyslowo : albo my, koty ...
albo behawiorystka 8)
Ayane wspolczuje niedoli...;)

tig_ra

 
Posty: 823
Od: Śro maja 24, 2006 16:03

Post » Pt lip 13, 2007 17:01

Dzisiaj dopiero wykupię receptę, a ciekawa jestem bardzo. Od czasu jak bierze homeopatyk i nadal krople pokochał inne koty i kocha coraz bardziej. Dzisiaj Sylwek nie przywitał mnie w drzwiach, bo mył leżącego na nim Tristka 8O (po raz pierwszy!) i do mnie przychodzi na kolana.
Ale sika nadal.

Dzisiaj to nawet wdzięczna mu byłam, bo obsikał prezent, który jest duzy, brzydki i nie chciałam go zabierac do nowego domu :twisted:

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lip 13, 2007 17:03

Ofelia, nie przejmuj się moim zrzędzeniem i nie idź do klasztoru z tego powodu :D
Przepraszam, nie mogę się powstrzymać :oops: zastanawiam się czy to sposób na wyciąganie kasy ze zdesperowanych ludzi, bo że ze zblazowanych to na bank :) Przykłady wyciągania kasy ze zblazowanych znam. Mam bardzo fajną koleżankę, ale ma jedną cechę, jest snobką. Jest kapitalna, dobra, porządna, naprawdę super. Ale ta jedna cecha troszkę mnieśmieszy, nie przeszkadza, ale śmieszy. Psy ma oczywiście rasowe, no wszystko jak należy :) Psy chodzą do behawiorysty, aż sprawdzę do kogo, bo rzecz ma miejsce w stolicy. Po cholerę ona tam prowadza normalne psy, nie wiem. No a może postosowaniu tych wszystkich norm, psy juz normalne nie są?A pierdoły, które ktoś jej wciska za niemała kasę, to naprawdę jest coś. Też bym mogła, o ile rzecz jasna udało by mi się zachować kamienną twarz i mówić z przekonaniem, w co wątpię :) I te ubranka frymusne, i te popieprzone wstążeczki, no sorry, ale wydaje mi się, że pies ma w dupie czy ma ubranko od versace czy z bazaru :roll: W ogóle nienawidzę czegoś takiego, ale to oczywiście kwestia gustu.
Ja się tylko Ofelia zastanawiam, czy to ten klimat, czy rzeczywiście odnosi to skutek. Bo wiadomo, zdesperowany Duży zrobi wszystko :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 13, 2007 17:10

Do felliway'a czy też kropli bacha nie jest potrzebny behawiorysta, wystarczy weterynarz. Wyłagodzenie stosunku do innych współmieszkańców to co innego. A to sikanie gdzieś tkwi głębiej, no ale przecież kot, nawet w hipnozie nie opowie jakie to traumatyczne zdarzeniena zawsze już otworzyło mu kurek :) Dlatego zastanawiam się nad celem psychotropu. Ja jestem chronicznym, totalnym, koszmarnym bałaganiarzem, przerasta moje możliwości odłożenie czegokolwiek na miejsce i żebym zjadła 1000 tabletek prozac to chyba nic tego nie zmieni :) Owszem, sądzę, że miło nabuzowana polubiłabym nawet sąsiadkę z vis a vis, ale czy to zrobiłoby ze mnie pedanta?
Tigra są AA, są inne grupy terapeutyczne, załóżmy własną :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 13, 2007 17:25

w/g psychiatrow ludzie dziela sie na chorych i nie zdiagnozowanych ... :twisted:
widac z kotami jest podobnie :?
ok, zakladamy grupe - jestem za :lol:

tig_ra

 
Posty: 823
Od: Śro maja 24, 2006 16:03

Post » Pt lip 13, 2007 21:25

Widzisz casica, snoby już tak mają, że nie lubią jak w 8 miesiącu ciąży muszą parę razy dziennie zasuwać na kolanach ze szmatą i jak im śmierdzi w domu :evil: Takie dziwne są :?

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lip 13, 2007 23:21

Nie Ofelio, źle mnie zrozumiałaś, wyraźnie rozróżniłam zdesperowanych (sikaniem) od zblazowanych (mówiąc prosto znudzonych, nie wiedzących na co wydawać pieniądze, nie mających żadnej potrzeby korzystania z takich usług). Podając przykład koleżanki, której psy są, czy też były normalne, zaznaczyłam, że nie było żadnego powodu prowadzania ich tam. Terapia profilaktyczna? Behawiorysta/ka wyciąga z nich kasę i nic zupełnie z tego nie wynika, tylko jakieś kolejne idiotyzmy, rozumiem, że każdy chce zarobić, behawiorysta też.
Zastanawiam się jak to będzie, jak to się sprawdzi w autentycznym problemie, który istnieje. Ile ta pani miała w życiu kotów, jakie ma z nimi doświadczenia, jaką praktykę? Jaką konkretną pomoc/poradę potrafi zaoferować poza psychotropem, który nie jest panaceum.
Gdybyś uważnie czytała i nie unosiła się, to zrozumiałabyś, że słowa o snobach nie odnoszą się do Ciebie, to był przykład negatywny dotyczący psich psychoanalityków, który niezmiennie mnie śmieszy. I tyle.
I nie uwielbiam zapachu moczu, który niestety unosi się w niektórych miejscach mojego mieszkania, nie cieszę się, że mieszkanie jest przez kota zdewastowane, mogę się już tylko z tego śmiać. Tym bardziej nie śieszy mnie to w kontekście przeprowadzki do nowego mieszkania w którego remont i urządzenie włożyłam mnóstwo czasu i kasy. I wiem, że po kilku dniach Dracul znowu tam zacznie wszystko obsikiwać. Mogę usiąść i płakać, mogę się śmiac, albo mogę się pozbyć kota. Tego ostatniego nie zrobię oczywiście, a w wieku 14,5 lat raczej małe są u niego szanse na resocjalizację

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 16, 2007 12:13

co ja się mam z tym kotem :roll: tabletka bioxinu jest naparwdę mała, a muszę ją dzielić na 8 części. A i tak wczoraj udało mu się wypluć wiekszość, a dzisiaj odmówił jedzenia z tabletką i zabierał miski innym 8O
Wczoraj kolacji nie zjadł, ale nie wiem czy to nie przez upał, bo reszta też niespecjalnie chciała jeść.
Szczoch był na drzwi w nocy, ale malutki ;)

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pon lip 16, 2007 12:20

A sikanie????
Co do tabletek, ja stosuję maślaną łapkę, nie ma siły, żeby Dracul potwór nie zjadł. A inaczej podać mu nie sposób:( O ile tylko lekarstwo nie powoduje ślinienia się, to może to jest wyjście?
Rozetrzeć na proszek, zmieszać z maleńką ilością masła (na czubku noża) i posmarować łapkę - zliże :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 16, 2007 17:27

Mogę spróbować :) najpierw bez leku ;)
Teraz wszystkie są jak nacpane przez tą pogodę :lol:

Ofelia

 
Posty: 19430
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pon lip 16, 2007 17:29

Moje też i w sumie sama jestem jak naćpana, jest okropnie :)

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon lip 16, 2007 19:37

ooo, wątek w sam raz dla mnie :wink:

Ja swoją kocią karierę zaczęłam od lejka. Nasz "pierworodny" kot lał nam na łóżko. I kupę też tam robił. Tylko tam, nigdzie indziej. Łóżko oczywiście była obłożone grubą folią malarską, pościel schowana. Klemensa nie można było wyprosić z sypialni, bo tylko tam się dobrze czuł. Na szczęście okazało się, że to szczanie to tlyko bunt z powodu zabrania go z "rodzinnego" domu. Jak już przestał się bać mieszkania i oswoił się z nami - sikanie ustało. Teraz Klemens (jako chyba nasz jedyny kot) robi wyłącznie do kuwety.

A w chwili obecnej mam w domu dwa lejki - Antka i Nockę.
Antek był oddawany właśnie przez sikanie po domu, ale wtedy miał zapalenie pęcherza i kryształy jak strusie jaja. Zaadoptowaliśmy go, wyleczyliśmy i sikanie poza kuwetą ustało. Antoś miał swoją kuwetę, do której rzadko sikał mu inny kot i był bardzo zadowolony. Potem pojawił się Lucek, który sika do tej kuwety, którą ma najbliżej, a więc i do antkowej. Dopóki był kociakiem, Antkowi to nie przeszkadzało. Ale Lucuś zaczął dojrzewać i podśmiardywać. Przed kastracją zdążył nasikać do kuwet Antka i Antek od tej pory ma kuwety gdzieś i leje po domu. Na ogół wybierał dywanik w łazience i jakieś szmaty leżące na podłodze, więc po prostu rozkładałam mu jakieś stare, dobrze chłonące płyny, ręczniki w tych miejscach, gdzie sikał najczęściej. Najczęściej sika na nie, ale niestety zdarza mu się nasikać na jakieś inne rzeczy - w buty, na ciuchy leżące na koszu z brudną bielizną (cudownie te siki potem wlewają się do kosza...). Teraz testuję kuwetę z włożonymi do niej tymi zasikanymi ręcznikami i powoli przestawiam Antka na ręczniki papierowe w tej kuwecie. Czasem tam sika. Zaczął też sikać do wanny, z czego ja się szalenie cieszę, bo wannę łatwo spłukać.
Wyniki Antek ma w normie, nic się złego w pęcherzu nie dzieje.
U niego to sprawa psychiki - on jest kotem, który musi mieć własną kuwetę. Przy 5 kotach w mieszkaniu jest to nierealne.
I tak dobrze, że kupę robi do kuwety... :roll:
Muszę wypróbować na nim feliwaya i krople Bacha, zobaczymy, może pomoże.

Drugim lejkiem jest Nocka - zaczęła posikiwać w okresie dojrzewania, ciachnięta była późno, z powodu choroby. Potem przypałętały się struwity, które wyleczyliśmy, ale posikiwanie zostało.
Ukochanym miejscem Nocki była taka mała sofka w tzw. trzecim pokoju. Zaszczała ją dokumentnie, siki przeciekły przez materiał i wżarły się w podłogę (nielakierowany parkiet :? ), która jest w tym miejscu do wymiany. Dodatkowo panna uznała, że skoro to miejsce tak śmierdzi moczem, to można i kupę tam robić. Sofkę mamy wyrzucić, ale to wyrzucanie musi być połączone z lakierowaniem podłogi - boję się, że wywalenie sofki bez zabezpieczenia miejsca sikania, zaowocuje obsikiwaniem podłogi... A poza tym Nocka sika jeszcze obok kuwety (idealnie obok), siki wlewają się pod kuwetę i jeśli nie wytrę i nie wymyję tego wystarczająco dokładnie, to spod kuwety dobywają się kłęby smrodu. I jeszcze jest jedno miejsce w tym "trzecim pokoju" - leży tam na podłodze taki kawałek wykładziny gumowej. I to też jest fajne miejsce. Poza tym bardzo możliwe, że do spółki z Antkiem zasikuje leżące na podłodze miękkie rzeczy :roll:

Generalnie - jest fajnie.
W domu mamy już 6 kuwet, w powietrzu najczęściej unosi się przykry zapaszek, wstyd zaprosić kogoś, kto nie ma lejącego kota i nie zrozumie problemu... Na szczęście czasem udaje się ten smrodek przegonić - zrobienie przeciągu, zebranie zasikanych rzeczy, vitopar i odświeżacze powietrza nieco pomagają.
Cieszę sie tylko, że Klemens i Lucek nie sikają po śladach lejącej dwójki.

Pozdrawiam gorąco wszystkich zasikanych :twisted:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 16, 2007 20:21

Znalazłam ostatnio w domu nierozwiązywalną zagadkę... :?
TŻ odciął samą górę od plastikowej butelki po wodzie mineralnej. Czyli zostało jakieś 30 cm.
Postawił w kuchni na blacie, przy ścianie i pod wiszącymi szafkami.
Rano woła mnie do kuchni. Patrzę i co widzę?
Butelka stoi jak stała. Obok sucho i czyściutko.
A w butelce nasiurane!
:roll:
No ludzie, czy te koty umieją fruwać?
Czy może jeden przechylił i trzymał, a drugi sikał??
Już nic nie wiem. 8O

joanna z kotami

 
Posty: 1754
Od: Czw paź 20, 2005 22:36
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kotcsg, muza_51 i 249 gości