Początek Tosinej historii u mnie jest na str.8 tu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61 ... ight=tosia
Dzisiaj byłam z nią na RTG. Diagnoza? Kicia miała złamaną lewą przednią łapkę w łokciu, odłamał się taki zaczep do którego przytwierdzone są mięśnie i ścięgna odpowiedzialne za pracę łapki. Dlatego nie używa tej łapki. Rana, którą leczono jako powierzchniową, to było otwarte złamanie, uraz od wewnątrz ostrym końcem złamanej kości. Teraz opcje są dwie. Jedna to zostawić tak jak jest. Kicia będzie już zawsze chodzić na trzech łapkach, ta czwarta będzie niemal nie użyteczna. Jest też opcja druga - operacja. Niestety ok. miesiąc po urazie to sporo, nie wiadomo, czy się uda. Polega na wmontowaniu sztucznego zaczepu w miejsce złamanego wyrostka i podczepienie do niego urwanych mięśni i ścięgien. Ryzyko niewiększe niż przy każdej oeracji pod narkozą. Koszt spory . U mojego weta 400 zł (drogie dwie części ze szlachetnego metalu chyba). Zastanawiałabym się też nad operacją u weta z Tczewa (super ortopeda), ale byłoby napewno jeszcze sporo drożej. Musiałabym piorunem zbierać, bo wprawdzie mogę to zaraz zrobić na kredyt (mam coś na karcie), ale i tak szybko musiałabym oddać, bo potem procenty mnie zjedzą. I tak żyję w tej chwili na kredyt . Myślę o jakichś cegiełkach, bazarkach, aukcjach, już sama nie wiem. Ten mój powiedział, że jeśli tylko będę miała widoki na te pieniądze, to zrobi mi wierząc, że potem zapłacę. To dlatego, że mnie zna. Za 3-4 tygodnie operacja nie będzie miała sensu, bo z każdym dniem szanse maleją. Zdjęcia w tej chwili nie mam, zostało w lecznicy. Gdybym zdecydowała się na tego z Tczewa, jasno powiem o tym mojemu, wezmę też zdjęcia, ale nie chciałam dzisiaj, bo to była ta druga lecznica, był szef lecznicy, niezręcznie mi było. Mojego szanuję bo mam za co.
Doradźcie.