Strona 1 z 5

On wróci... Mój Kacperek (*) to już rok :(

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 21:51
przez villemo5
Dziś znalazłam ten wiersz...

On w r ó c i

Zapłacz
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to o wiele za wcześnie
choć może i z Bożej woli.

Zapłacz
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze .

Zapłacz
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i – przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.

Potem
rozglądnij się wkoło
ale nie w górę
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko . . .
. . . . . . . . . . . . . . . .

A jeśli ktoś mi zarzuci
że świat widzę w krzywym lusterku
to ja powtórzę :
on w r ó c i .
Choć może w innym futerku . . .


Mój Kacperek odszedł w nocy 15/16 maja 2007 r.
Chciałabym Wam o nim opowiedzieć. Teraz zaczyna mi go coraz bardziej brakować. Czy wróci do mnie?

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 21:58
przez villemo5
Obrazek

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 21:59
przez villemo5
Obrazek

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 22:00
przez genowefa
[']

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 22:02
przez Bungo
Opowiedz nam o Kacperku (*)

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 22:02
przez dora750
Bardzo smutno :cry: Na pewno wróci. Wierzę, że jeszcze się spotkacie... Dla Kacperka [']

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 22:19
przez villemo5
Kacperka przytargałam do domu 3 grudnia 2001roku. Urodził się w warsztacie więc śmierdział smarami... Jak go przyniosłam był małym, nieurodziwym gremlinem... Trafił do nas, gdyż pies strasznie tęsknił za kotem, który nam zginął w dzień zamachu na WTC 11.09.2001.
Kacper jako jedyny przeżył z 3 rodzeństwa. Pierwszy raz widziałam go gdy miał tydzień - wygladał jak chomik :) Takie małe upasione nie wiadomo co.
Z racji braku rodzeństwa i braku opieki kot był zajęty sam sobą i generalnie nic sobie z nas nie robił. Swoją pierwszą noc spędził za fotelem w dużym pokoju.
Dlaczego właśnie Kacper? Haaaaa Kacper miał być Monią :D Monia to starsza siostra Kacperka (1 miot wcześniej), która miała bardzo ciekawe ubarwienie. Z wierzchu była czarna, a pod włos jasno siwa. Generalnie jakby biały kot wyszedł z komina. Kacper po urodzeniu był siwiutki, więc zapowiadało się, że będziemy mieli też taką "Monię"... W grudniu okazało się, że to najzwyklejszy burasek i to niezbyt urodziwy. Uwierzycie??

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 22:27
przez Kasia D.
ajmk pisze: najzwyklejszy burasek i to niezbyt urodziwy.


Nie znasz się :lol:
Nie ma burasków nieurodziwych... :wink:

PostNapisane: Pon lip 02, 2007 22:52
przez Kociama
Opowiedz historię Kacperka
:cry: Kacperku brykaj szczęśliwy za TM(")
ajmk przytulam Cię mocno

PostNapisane: Wto lip 03, 2007 5:25
przez miszelina
On wróci, bądź pewna! Może w innym umaszczeniu, ale wróci.

Rozumiem Twój ból, bo sama niedawno straciłam Rufina, który odszedł za Tęczowy Most.

Opowiedz historie Kacperka, proszę.

PostNapisane: Wto lip 03, 2007 8:07
przez Myszeńk@
Rufin ... jaki śliczny, kropka w kropkę ma pyszczek jak moja Zelda ... ech.

Czekam na opowieści o Kacperku :)

PostNapisane: Wto lip 03, 2007 8:14
przez Zosieńka
Na pewno wroci, nie obejrzysz sie a juz przy Tobie bedzie :)

PostNapisane: Wto lip 03, 2007 14:05
przez villemo5
Nastał nowy dzień...
Mały Kacperek nie bardzo interesował się resztą futrzastego towarzystwa. Sytuacja wyglądała następująco: z dwóch moich psów Karolek wciąż pilnował swojego kotka (przypominam, ze to dla pieska kot został przyniesiony) i odganiał od niego drugiego psa Filipa. A kot... bawił się swoim ogonkiem. Bardzo było widać, że wychowywał się bez rodzeństwa. Jedyne co go mogło interesować to TEN DRUGI. Tajemniczy... Wyglądał zupełnie jak mama, ale nie pozwalał do siebie podejść! 8O
Mały kot w te pędy do niego: "Mama, mama!"...
A "mama" fuczała i waliła po głowie. "Spadaj gówniarzu! Jestem dojrzałym mężczyzną. Nie bawię się ze smarkaczami. Zupełnie nie rozumiem po co moja mamunia Cię tu przyprowadziła...Lepiej się prześpię. A jutro się zobaczy jak się Ciebie pozbyć. Hm... Będę udawał, że Ciebie nie ma :) "
I nastała kolejna noc. Kacperek znów za fotelem. Ale nie na długo :D Szybko zorientował się, że z gniazda tych Dużych, gdzie śpi też ten kosmaty co go ciągle pilnuje, bije przyjemne ciepełko. I postanowił do nich dołaczyć.
Rano znalazałm ich wszystkich w jednym łóżku.
Rodzice, na poduszce między nimi kotek, a na kołdrze pies wpatrzony w swoje kocie szczęście.

PostNapisane: Wto lip 03, 2007 14:17
przez villemo5
Obrazek

Karolek - kocia mama.
Był przy swoim kocim dziecku zawsze. Wystarczyło, żeby Kacper zamiauczał, Karol już był przy nim i oglądał go dokładnie, centymetr po centymetrze. Był przy nim, gdy z Kacprem było juz bardzo źle. Drapał nas łapką i prosił, żeby kotu pomóc. Ale Kacprowi można już tylko było pomóc odejść ... :crying:

PostNapisane: Wto lip 03, 2007 14:53
przez amyszka
Też kiedyś musiałam pomóc odejść swojemu ukochanemu kotkowi Figuni Obrazek tylko tyle mogłam dla niej zrobić Obrazek
Zawsze będzie w moim sercu .Pamiętam jak było mi cięzko z początku po jej stracie ,łez nie było końca.Moja kochana rodzina szybko znalazła mi pocieszenie w postaci Filipka.Na początku nie chciałam nawet na niego patrzeć,czułam że zdradziłabym Figę.Zastrzegłam nawet że tylko się raz zleje i wypad-chciałam mieć pretekst żeby go oddać :evil: I wiesz co się stało?maluch był pokazowo grzeczny,pokraczny i wgapiony we mnie jak sroka w gnat.Chodził za mną jak cień i nie wiem kiedy :) zakochałam się w nim :1luvu:
Filmy i zdięcia z Figą jeszcze ze 3 lata nie mogłam oglądać bo tama pękała :cry:
Filipa mam już 11 lat, a od 2 m-cy mamy też Karmelka :lol:
Jeszcze kiedyś miałam taki sam przykład wielkiej przyjaźni między kociakiem a psem,ale to już inna historia.Wcale mnie to jednak nie dziwi :wink: