smycz jest najlepszym wyjściem, nasza kotka nauczyła sie chodzic na smyczy i nic jej to nie przeszkadza, aczkolwiek ona w ogole nie ma tendencji do oddalania się od nas, wiec czasem jest puszczana bez smyczy - kiedy jedziemy w takie miejsce na skraju parku narodowego, na górze (1 dom, reszta daleko), wtedy kota moze chodzic wolno, ale... nie chce. chodzi owszem po domu, ale na zewnatrz na 3 minutki i szybki odwrot do budynku. albo za pancia, albo za "swoim" psem. pocieszny widok. ma 9 lat, wiec watpie, zeby kiedykolwiek zmienila przywyczajenia. ale przypuszczam, ze takie zchowanie u kota "trafia" sie rzadko. aa, Masza ma obrożę, bo z szeleczek pieknie wychodzi, nawet sie specjalnie nie starajac, ale drugi kot mial juz niemila przygode z obrożą wiec uwaga.
(zsunal ja sobie na pysk, dostal szalu, wszyscy mielismy zawal. to wszystko w mieszkaniu na szczescie. nasza wna i glupota-obroza byla za luźno.)