Oprócz rivanolu nic. Bromba sprawia wrażenie zdrowej - poza niezagojonym kikutkiem, nie ma temperatury, normalnie je i pije.
Dziś została opracowana kolejna wersja opatrunku - cieniutko gazikiem na kikutku, dopiero dalej nieco grubiej bandazem i plastrami coby sie Bromba nie rozebrała za szybko.
Jak do poniedziałku nie będzie zmian na lepsze - odeślą nas do chirurga .
Także do poniedziałku poczekam.
Klatki wolałabym jej oszczędzić - poza tym jak ma cieniutki opatrunek i tak niewiele chodzi - rusza się ze swojego miejsca tylko na jedzenie i do kuwety, które stoją obok. A i wtedy tę łapkę trzyma w górze. Gazik zakrwawiony został od razu na stole u weta, jak tam próbowała kopytować.
Troche liczę na to, że skoro bez solidnego zabezpieczenia ją boli, to nie będzie się ruszać.